sobota, 1 grudnia 2012

45. Easy

-Harry, weź daj mi spokój ! - krzyknęłam, gdy ten nie chciał mnie puścić. Gonił mnie, aż w końcu dogonił niestety. 
-Dlaczego? Ja ci nie dam spokoju, rozumiesz?
-Nie rozumiem, Harry, pojmij to w końcu - chcę Nialla, kocham Nialla, nie kocham ciebie ! - teraz właśnie doszło do mnie, że powiedziałam to na głos. No ale cóż, musiał znać prawdę. 
-Mówiłaś, że...
-Tak, wiem - przerwałam mu i wzięłam głęboki wdech - co mówiłam, ale ty powinieneś się z tym pogodzić, kocham Niallera, właściwie... Byłam z nim z litości. 
-Ze mną też chodziłaś z litości ?
-Nasz pseudo związek trwał jakieś dwa dni, albo trzy ! Ty myślisz, że ja naprawdę jestem taka głupia ? Niee... Może wyglądam na idiotkę, ale sama dobrze znam swoją wartość, nie znasz mnie, znasz mnie jako tego, za którego się podaję, ale w rzeczywistości mnie nie znasz, nie wiesz kim jestem, znamy się od dwóch miesięcy, zauważ to, zaraz idę do szkoły, poza tym, nie planowałam nawet znajomości z wami, jesteście efektem ubocznym. 
-Jakaś ty szczera, nie potrzebnie cię w ogóle goniłem, myślałem, że jesteś inna.
-Ja też się na was zawiodłam, a najbardziej na  Niallerze, który nie dość że mnie okłamywał, to jeszcze zdradzał. Proszę cię, nie udawaj że to ja zawsze jestem ta najgorsza. 
-Nie powiedziałem nic takiego.
-Wiem, ale jak z twoich ust można wyczytać, że właśnie tak myślałeś. Zawsze ci przeszkadzało, że Niall ze mną jest, widziałam jak się na nas patrzyłeś. Coś czuję, że to nie przez Demi zerwałam z Niallem, podejrzewam, że to twoje dzieło.
-Chcesz mnie winić za wasze rozstanie ? - spytał puszczając moje ramię. 
-Taaak, zgadza się. Wiem, że ty i Louis mieliście układy. 
-Więc... ? Robiłem to, żeby cię chronić, ale ty tego nie doceniasz.
-Chronić przed czym? Nie mam dziesięciu lat, Haroldzie. - prychnęłam. 
-Przed Niallem, wiedziałem co się dzieje, nie chciałem, aby cię skrzywdził.
-A więc to tak ? Tacy z was przyjaciele-popaprańcy ? 
-Ostatnio mieliśmy problemy z dogadywaniem się.
-No tak, Niall solo a Larry razem. 
-Możesz przestać ?
-No ale ja nic takiego nie robię, mówię jak błyło.
-Czasem zachowujesz się jak dziecko.
-Kto to mówi. - rzuciłam przewracając oczyma. Stanęłam z założonymi rękoma zupełnie ignorując jego głupie spojrzenia - Zauważ, że życie to nie bajka, jeśli Horan tak naprawdę planował ze mną zerwać, to zrobił to, a tobie nic do tego. Nie powinieneś się wtrącać w życie moje i Niallera. Mam ochotę się powiesić na sznurówce od adidasa, bo ktoś mi się ciągle w życie wpiernicza. 
-Uważasz, że ci się w życie wpierniczam? Dzięki, twoja szczerość mnie rozbraja. Ja chciałem pomóc. 
-Nie chcę twojej głupiej pomocy. Leć, wracaj do swojego wspaniałego życia ! Mnie już w nim nie ma, zrozum to. 
-I wiesz co? Tak zrobię, bo widzę jaka jesteś, nie jesteś tym za kogo zawsze się podawałaś, udawałaś słodką i niewinną dziewczynkę, a w duchu kryła się prawdziwa wiedźma. 
-Cieszę się, że wreszcie zrozumiałeś. 
Chłopak bez słowa odwrócił się i poszedł w swoją stronę. Jeszcze na chwilę odwrócił głowę, więc mu pomachałam. Nie odmachał, tylko ruszył dalej. Ja również zawróciłam kierunek i poszłam przed siebie. Było okropnie ciemno, jakoś tak nagle o coś się potknęłam i upadłam, ale to nie koniec, zaczęłam się turlać z górki nie mogąc zahamować i... Wpadłam do wody. Przecież ja pływać nie umiem ! Już myślałam, że to koniec. Nie mogłam nigdzie znaleźć gruntu pod nogami. 



___________________________________
I jak rozdział? Przepraszam, że tak późno dodaję i że jest taki nudny ten rozdział, no ale taki ma być bieg wydarzeń ;-)