środa, 1 maja 2013

Epilog


- Kochanie, przynieś jeszcze sałatkę, zaraz wszyscy przyjdą !
- Kto normalny je sałatki  do obiadu? - Spytał Niall niechętnie łapiąc za salaterkę z pyszną sałatką z marchewki i kapusty.
- Niall! Obrażasz mnie w tej chwili ! Lou lubi marchewkę! Ja zresztą też. Ranisz...
- Oh skarbie.. - Niall położył sałatkę na stole - Nie płacz. - Wiedziałam, że Niall nie lubi gdy płaczę, dlatego lubię wymuszać łzy w oczach, oczywiście na niby. Znów mi się to udało. Spojrzałam na niego wielkimi oczyma. Przez to również miękł - Oj przepraszam. Zjem całą sałatkę !
- Moje - pokazałam w powietrzu cudzysłów - łzy to ściema, a ty wciąż się na to łapiesz. Chciałam cię tylko zmotywować do zjedzenia całej sałatki.
- Jesteś okrutna! Zawsze mnie tak nabierasz. Następnym razem się nie dam.
- Zobaczymy, ważniaku. - Spotłam dłonie na szyi chłopaka i pocałowałam go w jego zmysłowe usta. Chłopak przejął pałeczkę i objął mnie w talii przyciągając do siebie, w ten sposób przedłużając pocałunek.
- Kocham Cię. Bez takiej Tori nigdy bym nie był taki szczęśliwy jak dziś. Zmieniłaś moje życie, pamiętaj o tym.
- Wzajemnie. - Chłopak znów mnie pocałował. Aż usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. To pewnie cała ferajna. Wyprostowałam spódniczkę i poszłam otworzyć. Jeszcze odwróciłam się do Nialla.
- Nie jedz jeszcze głupku ! - blondasek od razu stanął na baczność. No, i tak ma zostać. Wpuściłam wszystkich. Przyszli chłopcy, Zayn z moją siostrą, a nie widziałam jej od dłuższego czasu, Jennifer u boku Harrego, Liama z Danielle, której jeszcze nie poznałam
oraz Louisa z El. Za nią również się stęskniłam. Minęło sporo czasu. Wszyscy wygodnie zasiedli przy stole.
- Tak Niall, teraz możesz jeść.
- Zrobiłaś sałatkę z marchewek! - Zawołał uradowany Lou.
- A widzisz? Tommo się cieszy.
- I kurczaka! - Dodał Zayn.
- Matko zabierz to szatanskie zło! - Liaś pisnął tylko. No tak, do bigosu była łyżka. Zapomniałam. Zaraz czule przytulała go Dan. Śmiać mi się chciało. Niall zaczął się z niego brechtać, a reszta mu zawtórowała, razem ze mną i Danielle. Zajęliśmy się jedzeniem. Nie obeszło się bez rozmów i głupich tekstów oraz wygłupów. Typowa atmosfera. Dzień jak codzień.

No,bo któż powiedział, że za tymi chmurami nie ma słońca?

--------------------------------------------
Jejku, wiecie, że to już równo rok? Ahh, będę miło wspominała ten blog, mam nadzieję, że wy też :* Zresztą, może jak skończę resztę moich blogów, to zrobię drugi Tom mojego bloga, o ich dalszym życiu, ale to zobaczymy jak będzie :)) na razie się z Wami żegnam i liczę na jakieś komentarze, jak zawsze :> poza tym, łezka mi się normalnie w oku kręci, to mój pierwszy blog był.. Ah, cóŻ, wszystko się kiedyś kończy. W razie czego zaglądajcie tu czasem, czy nie przybywam z następną częścią opowiadania :]] Dziękuję wszystkim którzy ze mną byli. A na razie zapraszam na moje konto i resztę blogów :))

czwartek, 25 kwietnia 2013

52. Last fight

Dojechaliśmy na miejsce, gdzie już było mnóstwo ludzi. Ten dom wyglądał teraz jak klub. No, niezłą i drogą imprezę zrobili. Zrobiło to na mnie ogromne wrażenie.
- Wysiadamy. - Zarządził Andy. Razem z dziewczynami wyszłam z auta. Andy pojechał jeszcze zaparkować. O
- Poradzisz sobie sama? - Spytała Alex.
- Tak, dzięki. - Uśmiechnęłam się blado, po czym przecisnęłam się przez tłum ludzi. Zobaczyłam Nialla stojącego obok jego "dziewczyny" przy kuchni, rozmawiali i się śmiali. Więc jak do niego podejść ? Powoli tracę nadzieję. Chciałam się wycofać, ale nagle na kogoś wpadłam. Odwróciłam się, a był to Harry.
- Przepraszam panią najmocniej.. - Zaczął, ale urwał - Tori?! - Spytał zdziwiony.
- Ttak.. Raczej tak.
- Nie poznałem Cię.. Wiesz, że nie byłaś zaproszona.
- Co ty powiesz. A dlaczego zrobiliscie tę imprezę ?
- To był pomysł Nialla i Zayna.
- Oh doprawdy ! Tylko po to, abym wiedziała, że wcale nie żałuje po rozstaniu, tak ?
- Nie chcę Cię okłamywać, ale tak. Tak powiedział.
- Przyszłam go odzyskać.
- Na marne. On myśli tylko o niej, mówi tylko o niej i pragnie tylko jej.. Tak to przynajmniej wygląda.
- Czyli nie mam tu czego szukać ?
- Nie sądzę, abyś mogła tu jeszcze czegokolwiek szukać.
- Dobrze, więc idę.. Chciałam po prostu pokazać mu , że się zmieniłam i że chcę go z powrotem. - Mruknęłam.
- Przykro mi.
- Jasne, widzę właśnie. - HARRY tylko wzruszył ramionami , po czym odszedł gdzieś w cień. Nie miałam zamiaru nigdzie iść, ja sobie nie opuszczę. Nie jestem taka słaba jak mu się wydaje.
  Bez wahania poszłam tam do niego. Nie obchodzi mnie, że stoi tam z nią.
- Niall! - zawołałam. Odwrócił się do mnie.
- Tori.
- Niall, Demi. Kopę lat, nie uważasz ?
- Mhm.. Więc, po cóż tu przychodzisz? - Odpowiedział pytaniem.
- ŻEBYŚ zostawił ją, a wrócił do mnie, nie pamiętasz naszych wspólnych wspomnień ? Przecież byliśmy świetną parą...
- I mieliśmy mnóstwo problemów. Kłóciliśmy się częściej niż ty dostajesz orgazmu na widok Andy'ego.
- Nie popędzaj się za bardzo.
- Mówię Ci tylko prawdę.
-  Jesteś mega okrutny.
- Wiem, staram się takim być dla ciebie.
- Tori, nie widzisz, że on nie chce już tracić na Ciebie czasu? - wtrąciła Demi.
- Z Tobą nie rozmawiam, więc po co się odzywasz ?
- Nie mów tak do niej, ona ma sto procent racji. Widzisz, nie czuję się Zgorszony po naszym zerwaniu, więc jest dobrze, zauważ to. Proszę, wyjdź stąd, albo po prostu nie pokazuj mi się na oczy.
   Czułam, Że w moich oczach Zbierają się gorące łZy. Jeszcze przy Niallu się nie rozpłakałam, dopiero jak się wycofałam. Nie mogłam tego znieść.
  Znałam dobrze ten dom, więc pobiegłam do naszej starej sypialni. Zobaczyłam, że pod łóżkiem nadal leżał ten album. Chwyciłam go i schowałam do torebki. Przecież to była i tak moja własność. Nie zostawiłam tutaj już nic, oprócz tego.. Jeszcze zauważyłam na szyi Demi ten naszyjnik, ten sam który dał mi kiedyś Niall "I'm yours". Tęsknię za nim. Zawsze go nosiłam.
  Pozwoliłam łzą spływać powoli. Tak, żebym się nie zapowietrzyła. Nie mogłam tego wszystkiego pojąć. Jak desperatka staram się odzyskać kogoś kogo straciłam prawdopodobnie na zawsze.
  W końcu wstałam ze swojego miejsca i wyszłam z głośnego mieszkania dzierżąc w dłoniach ten nieszczęsny album. Po drodze zdjęłam buty, bo mocno mnie bolały nogi w tych szpilkach (wiem, poprzednio miała baleriny, ale zmieniłam).
  Nagle zobaczyłam nadjeżdżający samochód. Jechał z wielką prędkością wprost na mnie. Gdy się otrząsnęłąm, zdążyłam szybko odbiec na bok. Miałam szczęście, bo brakowało mi tylko chwili a bym była martwa pod kołami. Zaświecił światłami. Z samochodu wysiadł szybko jakiś mężczyzna ubrany na czarno. Ciemna bluza, kaptur na głowie i czarne spodnie. W świetle wczesnego księżyca świeciły jego białe Supry.. Niall miał podobne.
-Cóż za wspaniałe spotkanie ! Nareszcie Cię znalazłem ! - to był Klemens. Ten jego głos, wszędzie go rozpoznam. Nienawidziłam go.
-Czegoś jeszcze ode mnie chcesz? Wybacz, ale nie mam nastroju.
-Czyżby to wina Tej blondyneczki Nialla?
-Przestań..
-Mam rację, czy nie?
-Nawet jeśli, to co z tego.. Mam tego dość... Mów czego chcesz.
-Chciałem na początek spytać, jak wyszłaś z więzienia? Przecież marihuanna w torbie jest niewybaczalna, nie uważasz?
-A więc to ty? To ty dodałeś tyle adrenaliny do mojego życia? To było obleśne.
-Wiem, taki już jestem, dobrze o tym wiesz.
-Jesteś skończoną pizdą i idiotą! To ty spaliłeś mój dom, to ty ciągle mnie obserwowałeś! Nie rozumiesz, że do Ciebie nie wrócę? Zachowujesz się jak niedoświadczony żigolak !Żygam Tobą. Myślałeś, że po czymś takim znów do Ciebie wrócę? Nie chcę niegrzecznych chłopców. Nie kocham Cię, a jeśli myślałeś inaczej, to się grubo pomyliłeś, kutasie !
 Zaraz pożałowałam swoich słów. Może za dużo powiedziałam, ale to było właśnie to co myślałam. On był zdolny do wszystkiego jak się okazuje. Jednak w odpowiedzi usłyszałam tylko drwiący śmiech. Zagwidał, a z auta wysiadł.. Maciek?! Nie dowierzałam.
-Znów trzymacie razem? Jestem w szoku. - powiedziałam.
-Nie, dzięki niemu wiem, gdzie cię szukać, prawda, Maciuś? Stary kumplu, wydałeś swoją miłość, byłeś taki głupi.
-Przepraszam Tori, musiałem. - mruknął tylko drapiąc się za głową. Spojrzałam na niego piorunującym, a zarazem wybaczającym wzrokiem, później pytającym na Klemensa.
-Wsiadaj do wozu i nie waż mi się wysiadać. - warknął, po czym Maciek wrócił do auta. Klemens wcisnął jakiś przycisk na swoim pilocie i drzwi się zatrzasnęły od środka tak, że nie sposób jest je otworzyć. Złapał mnie za nadgrstek.
-Aua.. To boli, co robisz? - chłopak pchnął mnie na maskę auta i próbował rozebrać. Krzyki i piski tu nic nie pomogły. Maciek za szybą spuścił głowę. Nie mógł mi pomóc, nie mogłam na niego liczyć - Puszczaj mnie! aaa ! - piszczałam niczym dziewczyna w horrorze. Nie mogłam nic zrobić. Dobierał się do zamka mojej sukienki. Chciał jakby zerwać ze mnie te ubrania. Zaczął mnie całować po szyi, zaraz aż ugryzł mnie. Jęknęłam z bólu. Próbowałam go jakoś odepchnąć, ale on był silniejszy i przez to, że się potknęłam o koło wylądowałam na ziemi, a on zaraz na mnie. Był taki ciężki, a ja bezsilna. Poczułam, że sukienka w miejscu uda mi się porwała.
-Klemes, złaź ze mnie! - nic. Nadal leżał.
-Ale co ja takiego robię? Może po prostu chcę Cię ogrzać?
-Po prostu ze mnie zejdź!
-Nie ma tak dobrze, kotku. - chłopak zaczął się wiercić na moim ciele, aż w końcu usiadł na mnie okrakiem, na mojej klatce piersiowej, a ja powoli traciłam oddech, nie mogłam złapać powietrza.
- Giń szmato ! - Zaczęłam się dusić, aż nagle ktoś strącił ze mnie ciężar Klemensa, ale nadal nie byłam w stanie normalnie oddychać.
- Dla Ciebie to jest Tori, śmieciu. - Kiedy odzyskałam dech w piersiach wstałam. Nie wierzyłam, że to on mnie uratował... Niall. Przywalił parę razy Klemensowi, aż go wreszcie dobił.
- Prawdziwy gentelman nigdy nie skrZywdzi kobiety. - Mruknął do prawie nieprzytomnego Mojego byłego chłopaka - Nic Ci nie jest?
- Nie..
Chłopak zsunął oczy na moje udo. No tak, przecież ten palant rozerwał mi sukienkę. Kawałkiem oderwanego materiału próbowałam okryć obnażoną część ciała.
- Dlaczego wróciłeś..? Co ty tu w ogóle robisz?
- Ja.. To nie jest dobre miejsce, najpierw sobie odpocznij, chodź.. Zadzwońmy po policję, muszą go zabrać.. Chwila, kto to ? - Niall wskazał na osobę za oknem auta.
- Mój adorator Maciej, pamiętasz?
- Ten któremu zdzieliłem za podrywanie Cię?
- Tak. - Lekko zachichotałam, ale wiedziałam, że to nie jest najodpowiedniejsza chwila - Wydał mnie, powiedział Klemensowi, gdzie jestem i.. Tak jakoś wyszło, nie wiem jak on mnie tutaj znalazł, ale jest bardzo w tym dobry i.. Maciek nie chciał, ja to wiem. Przeprosił mnie. - Niall tylko kiwnął na znak, że rozumie i wyjął telefon, żeby zadzwonić po służby. Przyjechali po piętnastu minutach i zabrali Klemensa poraz kolejny do aresztu. Policja stwierdziła, że choć działo się to wszystko w złych okolicznościach, to dobrze, że się stało, bo inaczej by go nie znaleźli,po tym jak wcześniej uciekł. Klemens wsiadając do radiowozu jeszcze krzyczał, że jak wyjdzie jeszcze się ze mną policzy, ale ja wiedziałam, że policja za szybko nie pozwoli mu wyjść z aresztu. Zsiwieje za kratkami.
   Niall.przejął jego auto. Odwiózł Maćka do domu, a nas z powrotem na imprezę.
- Powiesz mi teraz, dlaczego wróciłeś? - Spytałam po chwili milczenia. Na imprezę było już niedaleko - Powinieneś być z Demi.
- Ale ja tego nie chcę.. Przy Tobie jest mi inaczej. Bo ty dodajesz dużo adrenaliny do mojego życia.. Dodałaś dużo adrenaliny do mojego życia.. - Chłopak zgasił samochód i wysiediśmy.  Oparłam się o maskę, a on stanął przede mną - Zdałem sobie sprawę z tego jak wielki błąd popełniłem. Wiesz jeszcze z czego zdałem sobie sprawę? - Pokręciłam głową, pomimo że się domyślałam, chciałam to usłyszeć z jego ust - Że nigdy nie będę w stanie kochać kogoś tak mocno jak kocham Ciebie. Jeśli chodzi o Demi.. Wybacz mi, ale ona miała być przykrywką, mój menedżer i Modest dowiedzieli się, że nie jestem z żadną celebrytką, tylko z Tobą i że się potajemnie spotykamy. Nie wiedziałem co robić, a oni kazali mi z Tobą zerwać, to było prostsze niż myślałem. Nie powiem, Demi z początku bardzo mi się podobała, ale cóż z tego, jak widzę w niej tylko przyjaciółkę.. Wiesz, chłopcy o niczym nie wiedzieli, byłem cichy w tej sprawie.. Dlatego byli źli jak z Tobą zerwałem.. Teraz jednak nie chcę robić nic przeciwko mojemu sercu... A to wszystko dlatego, że Cię bardzo kocham. - Powiedział. Słuchałam skupiona. Tak bardzo zależało mi na tych słowach. Desperatka dostała to, czego pragnęła. Najwspanialszego blondaska-głodomora na świecie. Nie mówiłam nic, tylko się Usmiechnęłam. Chłopak ujął dłońmi moją głowę,po czym delikatnie mnie pocałował, ale zaraz , pogłębił pocałunek. Czułam się jak w siódmym niebie. Odkleił ode mnie swoje wargi, byśmy złapali powietrza, aż znów kontynuował czynność.
- Kocham Cię, Tori.
- Ja ciebie też. - Powiedziałam i się do niego przytuliłam. Czułam się przy nim naprawdę dobrze. Czule mnie obejmował i dzięki temu czułam się  bezpiecznej.

~*~
                                            
- Wstajemy moje słoneczko.. - mruknął mi nad uchem. Leżałam przytulona do jego torsa, w samej bieliźnie, otulona ciepłą kołdrą, w naszym własnym łóżku. Chłopak głaskał mnie po głowie i mocniej do siebie tulił. Patrzył swoimi pięknymi oczami, niebieskimi jak ocean Pacificzny prosto na mnie. Czułam jego wzrok na sobie, czułam jego ciepły oddech i słyszałam bicie serca . W tamtej chwili naprawdę czułam się jak nowo narodzona.
- Na zawsze już zostaniemy razem? - Spytałam.
- Na zawsze i zawsze. - Uśmiechnął się lekko. W policzkach miał urocze zmarszczki.
- Ciekawe co się tam dzieje za drzwiami.
- Lepiej nie wiedzieć. - wycedził. Po chwili wstałam. Ktoś za drzwiami rozmawiał i nie sposób było ich nie słyszeć. Louis i Harry. Nagle ktoś wparował do pokoju. Oczywiście ta dwójka. Rzucili się na łóżko.
- Miauu.. Tori, sexy bielizna. - zamruczał Harry, a Louis i Niall tylko spiorunowali go wzrokiem.
- Nie umiecie pukać? - Spytałam zakrywając się kołdrą.
- Hm.. Niech no się zastanowię.. Nie, nadal nie.
- Jesteś wredny. - Zaraz Louis przez swój skok zrzucił mnie na ziemię wraz z częścią kołdry. Na dodatek strąciłam ręką lampkę stojącą na stoliku nocnym.
Lampa uderzyła mnie w mały palec u nogi, a ja zaraz wylądowałam na czterech literach na dywanie. Wszystkie trzy głowy wychyliły się zza krawędzi łóżka i spojrzały na mnie jak na idiotkę. Niall się śmiał, a zaraz po nim reszta.
- Takie śmieszne? - Spytałam lekko zła na cały świat.
- A żebyś wiedziała. - Przytaknął Louis,po czym razem z Harrym wyciągnęli do mnie ręce, Niall natomiast złapał mnie za nogi. Wszyscy razem wzięli i ściągnęli mnie z powrotem na łóżko. Teraz ja rzuciłam się na Nialla, który wylądował na Louisie, a Louis na Harrym. Chwyciłam szybko taśmę klejącą, która nie wiem skąd znalazła się w tym pokoju, ale w idealnym momencie się znalazła i skleiłam ich nią. Nie mogli się ruszać.
- A teraz błagajcie o prZebaczenie.
- Zrobimy Ci śniadanie, tylko nas rozklej. - Powiedzieli chórem. Usmiechnęłam się zadziornie.
- Dobrze wiemy, że to ja będę musiała robić śniadanie.
- Zobaczymy jak to będzie, ale nas rozklej.
- Nie, jesteście moimi niewolnikami. - Powiedziałam. Wtem do pokoju wszedł Liam i Zayn. Wiedziałam, że zaczną wypytywać o co chodzi i dlaczego skleiłam chłopaków taśmą. Ale cóż.
- Nie pytaj, to Tori.
 - Wyglądacie uroczo. - Powiedział Zayn. Chłopcy zrobili obrażone miny, a Liam wyciągnął telefon i zrobił im zdjęcia. Mnie też pewnie ujął.
-No i zdjęcie wsadzamy na instagram i twittera. Będziecie bardziej sławni niż jesteście, seksiaki. - powiedział Daddy śmiejąc się do ekranu swojego iPhone.
-To moi niewolnicy. - zaśmiałam się.
-Jak nam Cię brakowało, Tori. - rzekli chórem, po czym oboje mnie przytulili. W końcu musiałam uwolnić chłopaków.


~*~


Nasze życie z dnia na dzień było coraz lepsze. Byłam z Niallem wciąż. Nie kłóciliśmy się często, bo nie widzieliśmy w tym sensu, próbowaliśmy najczęściej dojść do kompromisu i rzeczywiście, z naszą siłą nam się to udawało. Byliśmy szczęśliwą "rodzinką". Moja siostra Ada spodziewa się dziecka z Zaynem. Zostanę ciocią! Aww.. 



_________________________________________________________________
Hej Kochani :* Powracam z przedostatnim postem :) 
Następny będzie jeszcze epilog :)
Opowiem Wam jeszcze coś, ale to w następnym poście :3
Na razie mówicie jak Wam się podoba ! :* I jak wygląd? .<3

środa, 24 kwietnia 2013

51. I need you so much


Ogólnie przepraszam Was kochani za złą numerację, ale tak jakoś wychodzi ;) Jestem rozerwana .:) Wybaczcie mi to .:) Dzięki za 6 komentarze, choć myślałam, że jest Was więcej :3
________________________________________________________
-Ohh! To ty! Tori, stęskniłam się! - dziewczyna rzuciła pudełka, by mnie uściskać. Nie chciała mnie puścić, aż prawie udusiła - Jak długo jesteś w Londynie ?
-Parę dni.
-Byś zadzwoniła z łaski swojej! Nie wiedziałam co się dzieje.
-Powiedziałaś o wszystkim Harremu i Niallowi, prawda?
-No takk.. Ale przynajmniej odzyskałaś Nialla i...
-Shh... Nie chcę tu o tym gadać.
-Zaraz będę mieć przerwę, to pogadamy.
-Poczekam na zewnątrz.
-No więc mów o co chodzi.
-Nie jestem z Niallem. - odparłam krótko.
-Jak to nie jesteś?!
-Zerwał ze mną, a raczej nazwzajem to zrobiliśmy.
-Zerwał? O Boże, kiedy?
-Wczoraj wieczorem. - posmutniałam. Dziewczyna objęła mnie ramieniem - Jennifer, ja tego nie rozumiem, dlaczego przestał mnie kochać, dlaczego zostawił dla Demi, to nie pojęte.
-Demi Lovato? Tej Demi?
-Tak, tej, przyjechała sobie do Londynu.
-O jaaa...! Jestem jej fanką!
-Nie pomagasz.
-Wybacz, ale ona jest mega śliczna i...
Spiorunowałam ją wzrokiem.
-I ty jesteś od niej ładniejsza.
-Dzięki. Chcę go jakoś odzyskać, o, nawet od byłej dziewczyny Andy'ego dowiedziałam się, że robi dzisiaj imprezę, miło, prawda? Nie cierpi po rozstaniu ze mną, ale ja to zmienię.
-Chcesz mu zniszczyć imprezę?
-Nie zniszczyć, pogadać z nim i mam nadzieję, że ty też pójdziesz ze mną.
-Jeszcze pytasz? Jak ma być tam Demi to idę. Ale najpierw się wyszykujmy.
-Ej ej, spokojnie, nakręcasz się. Wszystko w swoim czasie, impreza jest o siódmej, jedziemy z Andym i Alex.
-Jasne. W takim razie chodźmy do domu. Trzeba się jakoś ubrać.
-Dużo swoich rzeczy zostawiłam u chłopaków w domu...
-Przecież ja mam wszystko czego potrzebujesz.
-Ty to masz łeb! - Jen zrobiła facepalm - No co?
-Jestem dziewczyną, oczywiście, że mam rzeczy, które mogą nosić dziewczyny. Ahh.. Kto tu ma niższy poziom inteligencji. - westchnęła. Obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
****Po piętnastu minutach****
Siedziałyśmy przed szafą Jen myśląc jak by tu się ubrać. Chciałyśmy już sobie przyszykować stroje. Muszę oczarować Nialla. Muszę. Inaczej reszta się nie powiedzie. Nie chce normalnej dziewczyny, chce kogoś kto będzie błyszczał, gdy ją zobaczy, tak jak ta Demi. Ja to zmienię. To ja będę tą na jej miejscu poraz kolejny.
-Sukienki?
-Hm... No nie wiem...
-Oj zgódź się. - nalegała Jen.
-Niech będzie. Ta biała? - wzięłam z wieszaka białą, koronkową sukienkę na ramiączko .
-Idealnie do Twojej bladej karnacji.
-Wiesz co! - dziewczyna dostała ode mnie z łokcia.
-Kocham Twoje włoski.
-Zmyję farbę, chcę, żeby Niall się we mnie na nowo zakochał... On nie lubił się ze mną pokazywać.
-Gdyby naprawdę Cię kochał nie zważałby na to.
-No w sumie... Ale teraz to nie ma znaczenia.
-Dobrze, ubierzmy się. Ja założę tę w kwiatki i sandałki.
Spojrzałam w wielkie lustro stojące obok szafy. W odbiciu zobaczyłam dziewczynę , która jakby zatapiła telewizora, z jakiejś bajki o wróżkach. Miałam różowe włosy i czarującą sukienkę ! Jeszcze mi brakuje uroczych przyczepianych skrzydełek i różdżki. Zdjęłam okulary z nosa i stwierdziłam, że mój wzrok nie jest nawet taki zły. Położyłam je na stoliku, na imprezę nie miałam zamiaru ich zakładać, choć raz spróbuję inaczej się zaprezentować. Moze to mi doda urody ? Kto wie.
- Jak wyglądam ?
-Jak motylowa wróżka. - stwierdziła po namyśle Jen. Uśmiechnęłam sie do własnego odbicia w zwierciadle.
Została godzina do imprezy. Zaczęłyśmy się z przyjaciółką przygotowywać powoli. Szykowałyśmy się nawzajem, doradzałyśmy sobie...
  Zaraz jeszcze przeglądałam się w lustrze z wielkim uśmiechem. Miałam na sobie tę samą, białą sukieneczkę, sweterek na krótki rękawek  w kwiatki przypięty na jeden mało widoczny guzik i białe sandały na obcasie bez żadnych ozdób. Włosy podkręciłam na lokówce i zrobiłam sobie delikatny makijaż. Jennifer była ubrana praktycznie tak samo, ale ona miała sukienkę w czerwone kwiaty i czerwone, drapieżne sandały na obcasie. Teraz była ode mnie wyższa o głowę. Założyłyśmy jeszcze swoją odzież wierzchnią i chwyciłyśmy za torebki. Miał podjechać po nas Andy z Alex. I rzeczywiście, stał na parkingu jak miał stać. On był naprawdę solidny.
- Wow, wyglądacie przepięknie, a ty Tori w szczególności. Skradniesz jego serce w mgnieniu oka poraz drugi, zobaczysz, ja już przy Tobie straciłem głowę. - uśmiechnął się.
-Sto procent racja. - dodała Alex.
-Dziękujemy. - powiedziałam za nas obie, po czym wsiadłyśmy na tyły samochodu.
_________________________________________________________________
I JAK ? JESZCZE TYLKO DWA ROZDZIAŁY I  KONIEC. MOGŁABYM DŁUŻEJ, ALE NIE WIEM, CZY BEDZIE KTOŚ TO CZYTAŁ... PISZCIE W KOMENTARZACH ;**

sobota, 9 marca 2013

50. Your Party rock is stupid



Tak, poszłam jak gdyby nigdy nic do tego centrum handlowego, do Chrisa. Może wymyślę coś w jego pracowni, bo na razie nie mam gdzie wracać i malować. 

***Piętnaście minut później***

-Kogóż to goszczę w swoich miłych progach? Stęskniłem się, myślałem już, że nie wrócisz. 
-Ja zawsze wracam tam, gdzie mi lepiej. 
-Cieszę się, że wróciłaś. - mężczyzna mocno mnie przytulił. 
-Ja też się cieszę, ale puść, bo mnie udusisz. 
-Wybacz, po prostu jestem szczęśliwy, odzyskałem najlepszą pracownicę. 
-To jest ich więcej? - zdziwiłam się. 
-Oczywiście, inaczej firma by nie istniała. Kiedyś ich poznasz, jest ich tylko pięciu, ale nikt nie ma takiego talentu jak ty. 
-Skoro już o tym mowa, to ja właśnie chciałam tu trochę popracować, można?
-W domu nie ma warunków? 
-Niestety. 
-Jasne, idź na zaplecze, tam wszystko masz. Ja wychodzę na chwilę na drugie piętro, pilnuj sklepu. - uśmiechnął się i wyszedł. Poszłam we wskazane miejsce. Tam, wszędzie gdzie nie spojrzałam różnorakie obrazy i przybory, pokój dobrze oświetlony, trochę zaciapany w farbie,ale już wiem, że da się pracować. 
   Założyłam czysty, biały fartuch i spięłam włosy z luźny kok. Złapałam się za wielkie płótno i oparłam je o ścianę. Wyjęłam farby i zamoczyłam w biarwie czerwonej pędzel. 

****

Po godzinie zaczęłam przyglądać się swojemu dziełu. Było ono.. Hm, jak to powiedzieć, bardzo realistycznie odzwierciedlające moje mieszane uczucia. Sama czerń i krwista czerwień. 
  Boże, czy proszę Cię o tak wiele? Proszę tylko o powrót Nialla. To nie jest tak dużo. Jeśli go kocham, to sama się postaram. Dzisiaj pójdę na tę imprezę, pójdę z nim pogadać. Nie mogę go stracić. Zbyt późno jednak zaczęłam naprawdę go kochać. 
  Nagle usłyszałam, że ktoś wchodzi do sklepu jednocześnie wyrywając mnie z rozterki. Wyjrzałam na sklep. To Chris wrócił. Otworzył kasę i zaczął coś liczyć. Zdjęłam "ubranie ochronne" , po czym wyszłam z ukrycia. Usiadłam na wysokim krześle i spojrzałam na niego badawczo.
-Co jest? - spytał nie odrywając oczu od pieniędzy, które liczył. 
-Namalowałam tam obraz, musi wyschnąć...
-Zaraz zobaczę, ale jednak słyszę, że coś jest nie tak.
-Chyba musisz mieć rację, bo tak jest! 
-Opowiedz, mi możesz zaufać.
-Ale spójrz na mnie. - zatrzymałam jego dłoń. Chłopak podniósł głowę i odłożył wszystko. 
-O Nialla chodzi, prawda?
-Tak, o nikogo innego. Czuję, że jest mi przeznaczony, ale on... On mnie nie kocha. 
-Tak ci powiedział?
-Tak i.. Wczoraj rozstaliśmy się, ale ja nie potrafię się uwolnić od tej miłości. 
-Nie wiem jak ci pomóc.
-A co z Twoją dziewczyną?
-Eh, nie warto wspominać, to ty masz poważny problem. Coś jeszcze cię gryzie?
-Życie. 
-Tak jak każdego, weź, nie możesz po prostu o nim zapomnieć?
-No właśnie nie mogę. Dręczy mnie w snach, budzę się zlana potem, boję się, że nigdy do mnie nie wróci, nigdy nie zmieni zdania, ale powiedz mi, co ja mam teraz ze sobą zrobić? Zmienić wygląd? Charakter? Gust muzyczny? Zrobię dla niego wszystko.
-Dopiero co zmieniłaś image.
-Wiem, ale to mu się nie podobało. 
-A mnie się taka podobasz.
-Naprawdę? Ale ty nie jesteś kimś dla kogo nie chcę się zmieniać... Mi zależy najbardziej na Niallu.
-Owszem, aczkolwiek jeśli sobie się taka podobasz, to nie musisz się zmieniać. 
-A jeśli chcę?
-To co innego. Ty się właściwie przyjaźnisz z Jennifer z pierwszego piętra ze sklepu obuwniczego ?
-Tak..
-Ona ci pomoże! 
-Wiem, miałam zamiar do niej iść, ale proszę cię o jedną rzecz: powiedz mi co ja mam teraz zrobić? Bo jest taka sprawa, że Niall urządził imprezę ze swoją Demi i tylko po to, żeby mi pokazać, iż nie cierpi z powodu naszego rozstania.
-Najlepiej będzie, jak będzie sam, to z nim pogadasz w cztery oczy. Czekaj.. Demi Lovato?
-Tak, nie wymawiaj jej nazwiska.
-Nie cierpisz jej, co ?
-Nie trawię wręcz. - burknęłam. 
-Uff... - chłopak westchnął - Nie martw się, jesteś od niej sto razy ładniejsza i wspanialsza. 
-Aww.. Dziękuję, jesteś kochany. - mocno go przytuliłam, po czym usiadłam z powrotem - Dobrze kochany, dajesz mi za dużo pozytywnej energii, pójdę już i wrócę jutro, o wszystkim ci opowiem... No i od razu mówię, że zaciągnę Jen ze sobą, obie ci powiemy. 
-Mam nadzieję, że dasz mu w kość i wszystko będzie okej.
-I dobrze, że ją masz. Zobaczysz, że za niedługo będzie wszystko w porządku, nadal będę z Niallem.. 
-Też tak myślę. - uśmiechnął się, po czym wrócił do liczenia. Wzięłam swoją torbę i wyszłam ze studia. Skierowałam się prosto w stronę windy, którą zjechałam na dół, by znaleźć się na piętrze gdzie pracuje Jen. Powinna mieć już koniec pracy, bo dochodzi czternasta. Dzień jak co dzień. 
  Znalazłam ją układającą pudełka z butami męskimi na samych tyłach. 


_____________________________________
Do następnego ! Bardzo Was przepraszam, za aż tak długą nieobecność, ale jakoś wena mi się skończyła, ale na szczęście znów jest! W końcu, to mój pierwszy blog z którym wiążę dużo wspomnień, więc mam nadzieję, że Wam się podobało .<3



sobota, 2 lutego 2013

48. Should be mine






***Niall***
Całą noc przespałem spokojnie, na szczęście bez niej. Tori tylko mi zawadzała. Znów bym się z nią pewnie pokłócił. To już byłoby bez sensu. Codziennie użeranie się z nią wprawiało mnie w zły nastrój. Musiałem to zakończyć, musiałem! Zresztą, teraz mam Demi. Chciałbym z nią spędzić resztę życia. Jakby nie patrzeć. Ona była mi przeznaczona, to z nią najlepiej mi się rozmawia. Jestem sławny, ona też, więc... Czy tak nie jest łatwiej żyć? Oczywiście jest!
   Wybudziłem się nareszcie bez nerwów, rześko i wypoczęcie. Miałem ochotę robić dzisiaj wszystko. Ale teraz akurat mam inne plany... Dowiecie się w swoim czasie.
***Tori***
Całą noc myślałam o Niallu. Dlaczego? Otóż powód jest prosty. Jest jedyną osobą w moim życiu na której okropnie mi zależy, a jego obecność sprawiała, że czułam się bezpiecznie. Przy nim czułam się piękną, ale jak sam stwierdził, nie jestem idealna. Żałuję, że nie jestem. Mogłam coś z sobą zrobić widząc jak się zachwouje. Mogłam zdjąć ten szpetny aparat, okulary zamienić na soczewki i... Zacząć pokazywać więcej ciała. Mogłam być jak inne dziewczyny. Wtedy byłaby szansa, że dzisiaj obudziłabym się obok niego. Ale zawaliłam. Zawaliłam sobie całe życie.
****
 Umyłam się, zrobiłam makijaż, przebrałam w ubrania Susan, byłej Andy'ego, które wyjęłam bez pytania z jego szafy. Nawet nie chciało mi się porządnie uczesać. W moich myślach był tylko on. Dzisiaj chcę iść go zobaczyć, pogadać. Może go jeszcze złapię.Mam nadzieję, że mi się uda. Chcę by mnie wysłuchał. No i Andy, on będzie ze mną. Pomoże mi.  
  Zapomniałam, że nie jestem w swoim domu i jak zwykle zaczęłam szukać szczoteczki do zębów pod zlewem. Jestem roztrzepana.
   Pościeliłam jeszcze łóżko po sobie i posprzątałam trochę. Zależało mi na czasie. Chciałam wszystyko zrobić jak najszybiciej, żeby Niall gdzieś nie wyszedł.
   Gubiłam się jeszcze w tym domu. Zeszłam na dół po szklanych schodach. Szukałam kuchni. Weszłam przez łuk do jakiegoś pomieszczenia, które się okazało tym czego szukałam, zaszłam głębiej i  zauważyłam przy oknie siedzącą na parapecie dziewczynę ze szklanką soku w dłoni. Wpatrywała się bezinteresownie w dal. Nie wiem co ona w niej widziała. 
   Jak wynikało z opisu Andy'ego, to mogła być tylko jego ex. Była to dziewczyna o półdługich, równo przyciętych, popielatych włosach, końcówki miała zafarbowane na czarno. Jej twarz, nieco pobladła, wyglądała, jakby zaraz miała zemdleć. Miała na sobie prześwitującą koszulkę z dłuższym dołem i bladoszare krótkie spodenki, na nogach zwyczajne conversy. Wyglądała na pozór normalnie. 
   Odwróciła się w moją stronę. Była to dla mnie tym bardziej krępująca sytuacja. Jestem przecież w jej ubraniach i w jej tak jakby domu. Założyłam kosmyk włosów za ucho i oparłam się o ścianę.
-Kim ty jesteś i dlaczego masz na sobie moje ubrania? - spytała i zapaliła papierosa wystawiając go za otwarte okno. 
-Ja.. Jestem przyjaciółką Andy'iego, wczoraj wieczorem dał mi twoje ciuchy, pomyślałam, że mogę sobie pożyczyć, moje są całe mokre. - dziewczyna zmarszczyła czoło, po czym pociągnęła nalot fajki - Właśnie, gdzie moje maniery, jestem Tori. - wyciągnęłam do niej rękę. 
-Miło mi, Alexandra. - uśmiechnęła się niemrawo i ją uścisnęła - Ładnie ten sweter na tobie leży. 
-Dzięki, ale.. Jak tylko moje ubrania wyschną wszystko ci zwrócę.
-No co ty, widziałam te ubrania, strasznie cienkie, zaziębisz się. Możesz sobie to zatrzymać, na mnie i tak nie pasuje. Zostawiłam tu kiedyś te ubrania, dawno już, z pół roku temu, zapomniałam o tym. Mam wiele innych ubrań. Weź sobie to. 
-Naprawdę? Dzięki.
Alex uśmiechnęła się, a w jej policzkach pokazały się delikatne dołeczki. W całej kuchni już unosił się dym papierosowy, wsiąkał w firanę. 
-Palisz? - spytała po chwili. 
-Nie. - odparłam opierając się o ścianę. 
-I nie próbuj, to cię zabije. 
-Kiedyś będę musiała.
-Ile masz lat?
-Osiemnaście. 
-Młoda jesteś, mam tyle samo. - zaśmiała się - Przepraszam cię, że tak pytam, ale mam taką naturę. 
-Jasne, rozumiem. 
Po chwili do kuchni zszedł Andy. Znów niezręczna cisza.
-Alex? Co tu robisz o tej porze? Powinnaś być dawno na próbie. 
-Od kiedy cię to obchodzi? - odpowiedziała mu pytaniem. Stałam jakby między młotem a kowadłem. Czułam się dziwnie, bo atmosfera opadła. Nie lubiłam takich sytuacji - Przyszłam tylko po moją ulubioną sukienkę, dzisiaj jest impreza u tego twojego koleżki Liama.
-Co? Jaka znów impreza? - tym razem ja się odezwałam.
-Chłopcy zorganizowali imprezę, u siebie w domu.  
-I ja nic o tym nie wiem? Chamy po prostu! Ja muszę z nim pogadać. 
-Z kim? - spytała Alex. 
-Z Niallem! 
-Chodzisz z nim?
-Rzucił mnie wczoraj, chcę z nim jeszcze pogadać, ale widzę, świetna impreza się szykuje. Już go nic nie obchodzę.
-Rzucił cię? Jakim cudem? 
-To długa historia, kiedyś ci opowiem. O której ta impreza? - spytałam. 
-O siódmej.
-Obiecuję wam, zepsuję ją raz dwa. 
-Dlaczego chcesz to zrobić? - dopytywała Alex, ale ja jej nie odpowiedziałam, tylko wzięłam swoją torbę, którą wcześniej zostawiłam w przedpokoju. 
-Gdzie idziesz? - tym razem odezwał się Andy. 
-Do pracy. - rzuciłam krótko. Po drodze chcę jeszcze wpaść do Jen jeśli jest jeszcze w sklepie, opowiem jej o wszystkim. Może i Chris mnie wysłucha - Dziękuję za przenocowanie. Może się spotkamy na tej imprezie. 
-Na pewno będę, ale jesteś pewna, że chcesz wyjść? 
-Tak, chcę. Dzięki ci Alex za te ciuchy. - pomachałam im i wyszłam z mieszkania. 


_________________________________
No to mamy rozdział! Pamiętajcie, jeszcze 7 rozdziałów i koniec. Przykro mi .:) 





sobota, 19 stycznia 2013

46. It's you

Przepraszam was bardzo, że tak namieszam ! Musiałam zmienić trochę historię, ponieważ za duży będzie z tego chaos, postanowiłam, że zaczniemy znów od kłótni Tori z Harrym .xd
Jeszcze raz przepraszam ! ;-*

_________________________________________________

Poczułam czyjąś zimną dłoń, próbującą wyciągnąć mnie na brzeg. Niestety była bardzo śliska, przez co nie mogłam dobrze jej uchwycić. 
-Trzymaj się, wyciągnę cię. - hm.. Głos jakby znajomy. W końcu osoba złapała mnie obiema dłońmi za ramiona i wyciągnęła. Poczułam pod brzuchem już grunt. 
  Zaczęłam głęboko oddychać. No tak, okulary mi się utopiły, więc zostałam z rozmazanym obrazem. Trzeba będzie się przyzwyczaić. Spojrzałam na człowieka, który uratował mi życie. Nie wiem, czy oczy mnie myliły, ale był to... Był to Andy. 
-Andy?! - spytałam. 
-Tak, Andy, Boże, wszystko w porządku? Co ty tutaj robisz o tej porze? Nie powinnaś być z Niallem ?
-Niall.. Niall... - rozpłakałam się, to wszystko mnie przerastało.
  Zaczęłam trząść się z zimna, płakać i nie wiem co zaraz się jeszcze stanie. Tęskniłam za Niallem, chcę go z powrotem! Nikt mi go nie odbierze, o nie, nie dziś. 
-Tori, Tori, nie płacz.. Proszę cię, trzęsiesz się. 
-Ja płaczę za Niallem, Andy, zerwał ze mną, wiesz? Zostawił dla tej Lovato! On nie ma serca, a właściwie ma, tylko nie umie tego pokazać, ja go kocham, Andy... - nie mogłam znieść bólu. Mówiłam, że chcę go z powrotem, ale to tak jakbym czekała na lotnisku na statek. Bez sensu. 
-Chodź do mnie, chodź. - założył mi na plecy kurtkę i pociągnął za rękę w górę, żebym wstała. Opadłam mu w ramiona, z bezsilności. Czy ja naprawdę byłam taka słaba? 
-Będzie dobrze, cii... - przytulił mnie i zaraz szarpnął mną, żebym za nim poszła. Poszłam. 

*************

-Ja go kocham, zawsze kochałam i będę kochać. 
-Nie rozumiem cię, Tori, przecież on ci złamał serce, jakim cudem nadal go kochasz? 
-Sama tego nie wiem, po prostu jest dla mnie wszystkim, ale on wolał Demi. Dlaczego? Ja się pytam dlaczego?
-Nie martw się, jesteś od niej ładniejsza i masz wspaniałą osobowość. 
-Andy, ty... Ty mnie tak doceniasz, dziękuję. 
Chłopak uśmiechnął się. 
   Siedzieliśmy na przeciw siebie przy stole. Andy miał niewielki dom, jednak to co było na zewnątrz i w środku mnie zdziwiło. Jako tancerz, bardzo dużo musi zarabiać. 
  Jednak nie o pieniądze tutaj chodzi. Tu chodzi o jego dobre serce. Dał mi czyste ubrania swojej byłej dziewczyny, wzięłam prysznic i Andy zrobił kolację. Był taki dobry, taki wspaniały. Powoli przy nim zapominałam o Niallu, jednak nadal gdzieś w podświadomości patrzyłam na jego twarz. Słyszałam wciąż te same słowa: "Jestem z tobą z litości" , "Kocham Demi". Uderzał mnie smutek za każdym razem. Za każdym, bez wyjątku. Andy ciągle na mnie patrzył, ciągle mrugał oczami, jakoby był to miły tik , którym chciał doprowadzić mnie do śmiechu. Udało mu się. 
-Nie rób tak. - mruknęłam chichocząc. Zaśmiał się. Włożyłam ostatni kęs chleba do buzi.
-Pierwszy raz od paru godzin się śmiejesz, to chyba dobry znak.
-Czy ja wiem... - żachnęłam się i spojrzałam na ekranik w telefonie. 30 nieprzeczytanych wiadomości. Ciekawe od kogo. 
-Co tam patrzysz?
-Mam dużo wiadomości. 
-Od kogo?
Weszłam w skrzynkę odbiorczą.
-Od Harrego.
-Harrego? - spytał. Nie odpowiedziałam, tylko zaczęłam czytać wszystkie smsy. Wow, każdy zawierał tę samą treść: "Tori, bardzo cię przepraszam za moje zachowanie. Nie chciałem - Harry".
-Dziwne... - czytałam je drugi raz - On mnie przeprasza.
-Przeprasza za co?
Znów mu nie odpowiedziałam. Byłam zbyt przejęta tymi smsami. Teraz przeprasza, nosz troszku za późno na przeprosiny. 
-Tori czy ty mnie słuchasz?
-Tak, tak, jasne. 
-Za co on przeprasza?
-Za swoje zachowanie. 
-A coś ci zrobił? Chcesz, to z nim o tym pogadam.
Wzięłam głęboki wdech.
-Nie, nie zrobił mi właśnie nic, to ja zrobiłam za dużo.
-Co takiego?
-Powiedziałam mu, że go nie kocham i... I dałam wyraźnie do zrozumienia, że mam go w dupie.
-Hm... Myślałem, że go kochasz.
-Kochałam. Poświęcił się dla Nialla, taka zamiana, ale to długa historia. 
-Mów, chętnie posłucham.
-Może kiedy indziej.
-Dobrze, rozumiem. 
Odłożyłam telefon.
-Zastanawiałeś się kiedykolwiek nad tym, czy ktoś cię kocha z wzajemnością? 
-Owszem, wiele razy, nawet sprawdzałem ją...
-Kluczowa odpowiedź. Ja jutro do niego pójdę, pogadam. 
-Jesteś pewna? 
-Jestem pewna. 
Andy uśmiechnął się, tym razem blado i niemrawie.
-Powiedziałam coś nie tak?
-Nie, nie, jest O.K. Wiesz, iść z tobą?
-Hm... 
-Bo wiesz, jakby coś się działo to..
-Tak, tak. - przerwałam mu i zagryzłam dolną wargę. W sumie to nawet nie głupi pomysł. Może mi pomoże.
-Dziękuję, że będziesz przy mnie. - przytuliłam się do niego. 

******

Andy pokazał mi gdzie mogę spać. Był to pokój gościnny, gdzie łóżko było dwuosobowe, ściany w czerwonawym kolorze, a wokół gdzie nie spojrzałam jakieś hebanowe meble i różne ciekawe rupiecie. Miła była atmosfera. 


____________________________________
No wreszcie rozdział !! Mam nadzieję, że się cieszycie ^^