niedziela, 1 kwietnia 2012

I love you... Us Friend! Cd.

)Nie chcę się narzucać, wiesz...
)Ależ narzucaj się, ja to lubię, bardzo lubię. : Harry wyszczerzył do mnie swoje idealne białe ząbki. )No nie daj się prosić, proszeeee...
)N:n:no dobrze. Ale ja nie wzięłam ze sobą pieniędzy. : speszyłam się nieco.
)To bez znaczenia, zawsze płacę za dziewczynę, zaaaawszeeee...
)Skoro tak mówisz no to dobrze, ale czuję się jak jakaś żebraczka co nie ma kasy, nie chcę żeby tak było.
)No przestań, nie przejmuj się tym, niezależnie od wszystkiego i tak zapłacę za dziewczynę, naprawdę nie wydajesz się dla mnie biedaczką bez kasy, chodź, bardzo mi zależy abyś z nami poszła.
)Ok, niech będzie, skoro tak ładnie prosisz to nie odmówię.
I tak poszliśmy po chłopaków i zaprowadzili mnie do jakiejś ekskluzywnej restauracji. Siedziałam obok Liama i Harrego naprzeciw Nialla. On ciągle się na mnie gapił jak jakiś marzyciel. W ogóle nie wiedziałam o co mu chodzi, spuściłam z niego wzrok, peszył mnie tym wszystkim, jednak kątem oka nadal go widziałam. Wzięłam menu i zakryłam twarz niby przeglądając go. Gdy podszedł kelner, chłopcy zamówili sobie tonę jedzenia natomiast ja tylko kanapkę ze stekiem, wegetariańską.
)Ależ ty mało jesz. : zdziwił się Loui.
)Gdybyś był wegetarianinem też byś tyle jadł, a ja nie chcę przytyć, ważę aż pięćdziesiąt pieć kilo a mam 17 lat.
)O Boże. : zląkł się Liam. )To moja siostra ma szesnaście lat i waży siedemdziesiąt kilo. Powinnaś jeść więcej bo umrzesz z głodu, masz naprawdę... Ładne Kobiece kształty i nie wstydzę się ci tego wprost powiedzieć, jestem facetem, co prawda to prawda, ale swoje wiem.
)O dziękuję... Ale wy mi już nie pomożecie, staram się jeść jak najwięcej, ale nie mogę, no nic nie poradzę, takie jest życie, wolę nie mówić co mi się dzieje jak zjem za dużo, właścwie to jest moja prywatna sprawa, więc nie będe ujawniać wam wszystkiego, bo kiedyś niechcący powiem kiedy mam okres, dlatego wolę na ten temat z wami nie gadać, mam nadzieję że rozumiecie?
)Jasne, to twoja sprawa. : przyznał Liam.
)Tak, nie wtrącamy się. : poparł Harry.
Nareszcie kelner przyniósł zamówienia. bo kompletnie nie wiedziałam o czym mam z nimi gadać, napewno nie na ten temat co teraz. Pożarłam wszystko w mginieniu oka, byłam pierwszy raz naprawdę głodna. Kiedy wszyscy pożarliśmy swoje dania, mogliśmy wreszcie wyjść. W drodze nastała niezręczna cisza, chciałam coś powiedzieć, ale nie wiedziałam co.
)Jesteś taka piękna. : powiedział po chwili Niall.
)Bardzo dziękuję, naprawdę ale nie musisz tego mi stale powtarzać i bez tego cię lubię.
)Spoko, po prostu nie mogę się napatrzyć, masz nieziemskie oczy, rzadkie, zielonkawe, jak u kotów.
)Takie sobie porównanie, ale kupuję to.
)A co robią twoi rodzice? : zapytał znienacka Liam.
)Eee... Moi rodzice, oni... Już nie pracują.
)Dlaczego?
)No bo... Nie żyją. : odparłam i po policzku popłynęła mi łza.
Liam i reszta nagle posmutniała.
)Wybacz, ja... Naprawdę nie wiedziałem, wybacz, nie chciałem. Współczujemy ci.
)No nie, w porządku, nie przejmuj się, nie wiedziałeś, czas podobno leczy rany. Wiecie co wam powiem? Jedna rzecz której sobie nigdy nie wybaczę to to że mam wyrzuty sumienia, to moja wina była że umarli, chciałam aby pojechali na wycieczkę do takiego jednego miasta no i w drodze zginęli, nie potrzebnie ich kusiłam tym wyjazdem, to moja wina... Nie wybaczę sobie tego do końca życia.
)Nie, przestań! Przestań, proszę, to nie była twoja wina, nie obwiniaj się, nie katuj siebie tak. : Zayn przytulił mnie. Wiedziałam, że chcieli mnie pocieszyć i zaprzeczali wszystkiemu co mówiłam, ale ja wiedziałam swoje i przy swojej wersji zostałam. Usiadłam na jakiejś ławce spoglądając w niebo z płaczem.
)Boże, dlaczego dopuściłeś mnie do takiego stanu?! : krzyknęłam do nieba, wyglądałąm jak jakaś chora psychicznie ale nie mogłam się powstrzymać po prostu, miałam ochotę to zrobić kiedyś  i zrobiłam. )No trudno, wolę już nie gadać o tym... To smutny temat i nie chcę wracać do niego już.
)Dobrze, zamykamy ten temat.
)Dziękuję że rozumiesz. Poczekajcie chwilę, coś mi dzwoni w kieszeni.
Odebrałam telefon. Wyświetlił mi się zastrzeżony. No cóż... Chciałam wiedzieć o co chodzi.
)Hallo? : spytałam po polsku.
)Cześć kotku. : odezwał się głos, brzmiał zupełnie jak głos mojego byłego chłopaka z Polski, Klemensa.
)Ty śmiesz do mnie jeszcze dzwonić? Jak ci nie wstyd? Po tym jak mnie zostawiłeś? O nie... Nie nabiorę się na twoje słodkie słówka.
)Oj przestań, oboje wiemy że kochasz mnie nadal nad życie.
)Ahahahaha. Teraz to mnie rozśmieszyłeś. A jak tam twój idealny związek z Wercią?
)Ona mnie rzuciła, nie byliśmy sobie przeznaczeni i tyle. Wolę ciebie.
)Wow... A ja myślałam że kochasz ją jak własne odbicie w lustrze, tylko że troszkę mniej. : sarkastycznie go teraz potraktowałam, nie miałam zamiaru kontynuować dalej tej rozmowy. )Żegnam i jeśli jeszcze raz do mnie zadzwonisz to wrócę z moim nowym chłopakiem do Polski i powyginam ci kości. : rozłączyłam się natychmiast. Byłam taka wściekła, zestresowana i do tego jeszcze złapał mnie ból głowy. Nie wiedziałam co w tej chwili myśleć. Wrzuciłam telefon do torby i wypuściłam ciężko powietrze.
)Boże Święty. : westchnęłam po polsku. )Ale mnie głowa boli i tak mi słabo. : próbowałam powachlować się ręką, było mi strasznie gorąco, myślałam że zemdleję i nagle poczułam że leżę na ziemi, zobaczyłam krew na ziemi i strasznie piekło mnie czoło. Ktoś uderzył mnie w twarz, pewnie po to by ocucić. Nadal widziałam tylko ciemność, pewnie okulary mi spadły bo nie czułam ich na nosie. Słyszałam tylko krzyki jakiś chłopaków. Napewno to głosy One Direction, bo nikogo innego w tej chwili przy mnie nie było. Ktoś telepał mną, dotykał po twarzy, czole, głaskał po głowie. To wszystko niby miało mi pomóc.
)Anika, ocknij się!
)Powiedz coś, cokolwiek!
)Otwórz oczka!
Głosy które słyszałam ciągle narastały i nieoczekiwanie otworzyłam oczy. Nie widziałam nic dobrze bo nie miałam szkieł na oczach. Ktoś objął moją ręką swoją szyję i niósł. Nie widziałam jego twarzy dokładnie, ale czułam jego oddech. Posadził na ławce i mocno klepał po plecach. Minęło parę sekund i ktoś założył mi na oczy okulary. Zobaczyłam dobrze twarz Nialla, kucnął przy mnie i coś mówił. Słyszałam jedynie pojedyncze słowa: ,,Co , jak , czujesz się, kiedy, dlaczego, obudź się, powiedz, trzymam, jestem,, . Tylko tyle usłyszałam. Znów trzepnął mnie w twarz i byłam nagle przytomna.
)Już dobrze? : zapytał Louis.
)Taak, co się dzieje? Strasznie się kręci świat, niech go ktoś zatrzyma, ja nie lubię kręcenia! : krzyczałam jak głupia.
)Uderzyła się za mocno w głowę. : oznajmij Zayn.
)Nie Zayn, nie za mocno, naprawdę mi się kręci w głowie, wiruje wszystko.
)Jak się czujesz?
)Nijak. Równie dobrze tak jak po teście gimnazjalnym którego z trudnością zdałam. Co się stało?
)Omdlenie. : odparł Harry.
Dotknęłam czoła i zobaczyłam na palcach krew.
)Dlaczego ja widzę krew? Jezu... ! Krew nie jest dobrym widokiem dla mnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Daj koma, odwdzięczę się ♥