poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Why me?

Czy dadzą radę pomóc Anice?

)Spokojnie, tylko bez paniki. : uspokajał mnie Harry.
)Ja nie panikuję, no ale nie mów że byś nie panikował gdybyś widział wokół tyle krwi.
)Jak na razie nie panikuję. 
)Nieważne. Zabieram się stąd, nie mogę dłużej patrzeć na tą czerwoną maź. 
Gdy wstałam i zrobiłam krok od razu upadłam na ziemię. Po prostu nie miałam siły dalej iść.
)Dobrze się czujesz? : zapytał Liam chcąc podnieść mnie z ziemi.
)Taaak, jest świetnie. : odrzekłam, ale w moim głosie wyraźnie było słychać kłamstwo.
)Nie wierzę ci, jedziemy do szpitala. : Zayn zaprowadził mnie do ich samochodu. Wsiadłam do furgonetki niechętnie, no ale skoro nalegali pojechałam  z nimi. Przesiedzieliśmy tam dobrą godzinę, ale było warto. Okazało się że doznałam sketu szyi i miałam mocno rozbite czoło. Wyszłam z budynku w dosyć dobrym nastroju, po prostu byłam w lepszym stanie, czułam się prześwietnie. Dzięki chłopakom żyję, nie wiem co by się stało gdybym była tam sama, nawet nie znałam miasta, a w tamtym miejscu było zupełnie pusto. 
)I jak się czujesz? : zagadnął Louis.
)Lepiej, dzięki chłopaki, no wiecie... Uratowaliście mi życie, nie wiem co by się... Nie wiem po prostu czy byłabym teraz tutaj z wami, czy bym przeżyła.
)Super i nie ma za co, dobrze że już lepiej. Ale jedno mi nie daje spokoju, dlaczego się tak stało? : zapytał Harry.
)Ja tego nie wiem, to przez... Klemensa, bo to był mój były chłopak który chciał do mnie wrócić, ale powiedziałam że mam chłopaka tutaj no i wyszło na to że okłamałam go że moim chłopakiem jest jeden z was, ale tego nie powiem wam.
)Któryś z nas z tobą chodzi? : spytał głupkowato Louis jakby w ogóle nie wiedział o co chodzi.
)Nie Louis, ja specjalnie tak powiedziałam, żeby myślał że mam tu chłopaka a jak na razie nie chodzę z żadnym z was. Uff... Czy ty mnie w ogóle słuchałeś?
)Sorry, wyłączyłem się zaraz po tym jak powiedziałaś że nie wiesz tego a dopiero włączyłem gdy powiedziałaś że któryś z nas jest twoim chłopakiem, więc wychodzi na to że nie.
)O... Key, uznajmy że rozumiem. 
Spojrzałam na zegarek. Było wpół do drugiej, jeeeej.... Ale ten czas się dłuży... Nie wiedziałam kompletnie jak go wykorzystać.
)I co teraz? : zapytałam nieśmiało i cicho, jednak nie dało się tego nie słyszeć.
)Pokażemy ci miasto jeśli chcesz. : zaproponował Niall.
)Jasne, chętnie.
Zeszły tak ze cztery godziny, chłopcy pokazali mi całeee miasto, opowiadali czym poniektóre zabytyki znaczą dla brytyjczyków, pokazali swoje ulubione sklepy oraz restauracje. Było fajnie, no ale ja nadal byłam smutna. Nadal nie miałam pracy i to nie dawało o sobie zapomnieć. Zawieźli mnie pod dom i zauważyli że jestem jakaś smutna.
)Co się dzieje? : zagadnął Liam.
)A nieważne... Nieważne, wolę tego nie mówić, to zbyt duży wstyd.
)No weź powiedz, nie będziemy się z ciebie śmiać, w żadnym wypadku, to by było karygodne.
)Nie mam pracy i nie mogę znaleźć żadnej.
)To mamy dla ciebie dobrą wiadomość... : kiedy Harry zaczął to mówić, Niall uśmiechnął się znacząco, miałam złe przeczucie. : Widzieliśmy twój filmik na You Tube i bardzo nam się spodobało to jak śpiewasz i grasz, masz fenomenalny talent. Co byś powiedziała na współpracę z nami? Byś nam komponowała melodię, masz to coś. 
)J:ja? : spytałam nieco zdziwiona i zszokowana. )Mówicie poważnie czy to ja po prostu mam jakieś przesłyszenia?
)Nie, mówimy poważnie, w takich sprawach nikogo nie okłamujemy.
Zamyśliłam się na chwilę, po czym rzekłam:
)Ja i branża muzyczna?
)Jak najbardziej.
)Ahahahahahahha. : roześmiałam się na cały głos i nie wstydziłam się zrobić tego. )Sorki, ale musiałam się zaśmiać aż tak wrednie, ja i muzyka? To dwie różne rzeczy.
)Przestań, jesteś świetna. Zagraj coś, masz tu gitarę, prawda?
)Owszem.
)Serio? Z jakiego drzewa? : zaciekawił się nagle Niall.
)Lakewood.  : odparłam już na poważnie.
Niall zrobił minę jakby właśnie usłyszał że jestem z nim w ciąży, do czego na szczęście nie dojdzie nigdy w życiu i oczy przybrał mu kształt pięciozłotówek.
)To najlepsze drewno.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Daj koma, odwdzięczę się ♥