piątek, 18 maja 2012

Luck? No, it's horror

Aloha Directionerki. Chciałam powiedzieć, że jest mi niezmiernie miło, że już tyle osób mi komentuje i w ogóle jesteście wszyscy zajefajni i dosłownie bym przytuliła każdego z was, ale się powstrzymam. No więc danke za wszystko ;*** <333
--------------------------

Musiałam to dodać, wybaczcie <333 ;***

Nadal cisza była. Nie wiedziałam co mówić, ale nagle tę niezręczną ciszę przerwał czyjś bieg po kładce.  Odwróciliśmy się równocześnie i zobaczyliśmy biegnących ku nas Niallera i Louisa. Okey, już się bałam. No ale chyba nie zamierzali wskoczyć w ubraniach do jeziora? Jednak moje przypuszczenia się sprawdziły, Louis wyminął nas i wskoczył na głęboką część jeziora w samych jeansach, ale klatę miał niezłą, wydawałoby się że rzeźbił ją sam Michał Anioł. Później za nim biegł Niall w spodenkach kąpielowych do kolan, co prawda, bosko wyglądał, ale biegł prosto w moją stronę. Mam nadzieję że nie chce mnie wrzucić. A jednak... Biegł prosto na mnie.
-Chodźmy popływać! Jest super poranek ! - krzyknął i wziął mnie na ręce.
-O nie, Niall, nie... Ja nie umiem pływać! - krzyknęłam lekko się śmiejąc, ale on już trzymał mnie górze.
-Oj tam. Wykąpiemy się razem. - rzucił Harry.
-Nie wrzucisz mnie w samych ciuchach. - mruknęłam i się go złapałam za  szyję żeby mnie przypadkiem nie puścił.
-Nie, ja się boję wody.
-Akurat.
-Naprawdę, no dobra, skoro chcecie mnie wrzucić, to poczekajcie, zdejmę bluzkę, mam bikini, nie chcę przemoknąć.
Niall natychmiastowo mnie postawił jakby miało się stać nie wiadomo co. Miałam pod bluzką ładne bikini i wolałam nie przemoczyć ubrań. Powolutku zdjęłam koszulę obserwując każdy ruch chłopaków, później top i gdy chłopaki zobaczyli moje piersi pod bikini od razu zrobili takie oczy, że śmiechu warte. Nie wiem co tu do oglądania, bo miałam mały biust (tak mi się wydawało) jak na swój wiek.
-No dobra... - stanęłam prosto rzucając wszystkie ciuchy na kładkę i Niall znów wziął mnie na ręce, tym razem spokojniej, po czym podszedł bardzo powoli do brzegu kładki. Trzymałam się kurczowo za jego szyję i zakryłam oczy drugą ręką. Strasznie się bałam wody, no ale skoro chcieli już to niech będzie, najwyżej się utopię.
-Byle nie na głębokość... - rzuciłam, ale nikt mi nie odpowiedział nic bo Niall wrzucił mnie do wody. Nie minęła sekunda jak już byłam w wodzie, wydawało mi się że się topie i zaczęłam nerwowo machać rękoma.
-S.O.S ! Utopię się! - krzyknęłam, ale podpłynął do mnie Louis i mnie złapał w miarę refleksu, objęłam go za szyję i nie chciałam puścić za żadne skarby.
-Anika, Anika, Anika - powtarzał, żebym na niego w końcu spojrzałam. Zwróciłam na niego wystraszony wzrok - Puść mnie i stań nogami na brzegu. - powiedział spokojnie.
-Nie. - zaprotestowałam nadal go mocno trzymając.
-Oj mała, nie bój się, jezioro w tym miejscu sięga ci do pasa. - powiedział i mnie puścił. Stanęłam szybko na nogi i okazało się że woda sięgała mi rzeczywiście do pasa. Oni patrzyli na mnie jak na idiotkę. Faktycznie, uznawałam się za chorą psychicznie siedemnastolatkę urwaną z kongresu samobójców.
-Mówiłam, że boję się wody. - powiedziałam udając że nic się nie stało. Harry jedyny w ciuchach, podał mi rękę i wciągnął na pomost spowrotem.
-Dziękuję i więcej nawet nie ważcie się wrzucać mnie w samych spodniach do wody bo będzie źle.
-Weź to. - powiedział ktoś zza moich pleców. To był Liam. Podał mi ręcznik z takim "bananem" na twarzy jakby nie wiem co się działo. Mi nie było do śmiechu.
-Dziękuję. - wstałam, rozwinęłam go i wycierając swoje ciało ze zdradzieckich kropli wody spojrzałam na Harrego spode łba. Uśmiechnął się podniósł moje ubrania. KIedy już byłam sucha, założyłam wszystkie rzeczy na siebie. Po chwili wyszedł z wody Niall i Lou.
-Dzięki Niall, że nabawiłam sie przez ciebie stresu. - zaśmiałam się.
-Przyjemność po mojej stronie. - uśmiechnął się zadziornie również wycierając.
-No to może jedźmy już, bo zaraz się przeziębicie. - Harry ruszył w stronę samochodu a my za nim. Miałam tylko nadzieję że wszystko będzie w porządku, że nic nie może mnie dzisiaj zniechęcić do życia. W końcu obudziła się Domi, Zayn i Ada. I dobrze, nie wiedzą co stracili. Mieli szczęście.
-Coś przegapiliśmy ? - spytała Ada przecierając oczy.
-Oni chcieli mnie utopić. - powiedziałam ze skrzywdzoną minką i maślanymi oczkami.
-Spoko, ale ty pływać przecież nie umiesz. - dodała Domi. I po chwili obudził się też Zayn który leżał obok Ady. Trochę podejrzane, ale spoko.        
 -Ciekawe jak to wyglądało. Chciałabym to zobaczyć.
-Możemy to powtórzyć... - zaczął Niall ale schowałam się za Harrego.
-Nawet się nie waż blondasku. - powiedziałam śmiejąc się.
-No okeeeey... - zrobił takie maślane oczka że nie dało się nie zmięknąć. Ale i tak bym nie pozwoliła się wrzucić drugi raz.
-Nie patrz tak na mnie, Niall. Nawet twoje spojrzenie mnie nie zmięknie.
-No dobra. - rzucił z obrażoną miną, ale nawet jeśli próbował być jakiś poważny, był śmieszny. Niestety, ale on jest zbyt uroczy. Jego słodka twarz i blond włoski robi swoje, ale to i tak nie zmienia postaci rzeczy że może mnie wrzucać do wody kiedy tylko ma ochotę.
-No dobra, zbierajcie się, bo jedziemy. - zagrzałam ich żeby się ruszyli.
-Może do nas? Chętnie bym wypiła herbatę albo kakao. - Ada oblizała sobie usta.
-Spoko. Jedziemy.
Zapakowaliśmy wszystko do auta, tym razem usiadłam obok Harrego, a Niall i Domi obok siebie, dziwne, bo nie utrzymywali jakiś bliższych kontaktów, podejrzane, ale w porządku, Ada obok Zayna, Lou za kierownicą a Liam obok niego na miejscu pasażera. Gdy przejeżdżaliśmy przez różne miejsca Harry opowiadał o nich, czym są dla Anglików i w ogóle o całej historii Brytyjczyków. Miło mi było gdy tak trzymał mnie za rękę i głaskał po kolanach. No cóż... Nie miał do tego żadnego zakazu, ale czułam że to trochę za dużo. W jednym łóżku zasnąć... To trzeba mieć mózg jak ptak. Czułam bezpieczeństwo gdy przy nim byłam. Kiedy tak wtulałam się w jego sweterek, czułam ciepło, nie tylko z tego że mnie ogrzewał, ale też w środku. Lou zawiózł nas pod nasz dom i wysiedliśmy cali przemoknięci do środka. Dałam Niallerowi i  Louisowi ręczniki żeby się wytarli, bo byli przemoczeni do suchej nitki, a po drugie  bym musiała po nich myć podłogę. Zasiedli sobie wygodnie na kanapie w salonie, a ja poszłam do pokoju się przebrać w coś suchego. Wygrzebałam z szafy to (klik). Włosy przeczesałam i wysuszyłam szybko suszarką, po czym uczesałam się w luźny kok i wzięłam go pod czerwoną bandamkę. Zasunęłam bluzę do połowy, no... Nawet nieźle. Ale ten styl był chyba jak dla mnie zbyt... Hm... Zbyt taki nie dziewczęcy. Może kiedyś go zmienię, bo na razie nie mam zamiaru. Grunge  ciuchy na razie mi pasowały. Związałam buty mocno, musnęłam usta błyszczykiem, żeby odwrócić uwagę od mojej lekkiej chłopięcości i zeszłam do roześmianego tłumu. Usiadłam obok Harrego patrząc na niego zadziornie. On zrobił jakąś dziwną minę.
-Co ? Mam coś na twarzy ? - zaczęłam jeżdżąc palcami po twarzy, no ale nic nie miałam.
-Nie, ale... Pięknie wyglądasz.
-Że co ? Ja? Pięknie? Hm... Może dać ci okulary? Fatamorgana masz loczku, ja nie jestem piękna. Przewidziało ci się.
-Oj daj spokój, każdy widzi twoje piękno, nie tylko wewnętrzne ale i też zewnętrzne.
-Tak, tak. To prawda. Piękniejszej od ciebie nie widziałem. - potwierdził Liam a ja spojrzałam na niego pytająco.
-Oj Liam, tobie też by się przydały okulary. A właśnie, skoro o tym mowa... Gdzie moje okulary ?
-Nie wiem. - odezwał się blondas z podejrzaną miną. Nie wychodziło mu to całe udawanie.
-Niall... Oddaj mi je. - powiedziałam powoli i przedzierając się przez kolana Harrego, Louisa i Liama wepchałam się pomiędzy Liama a Niallera. - Oddawaj, bo jak nie to...
-To co? - uśmiechnął się szyderczo.
-To... Się obrażę. - skrzyżowałam ręce na piersiach. - Lepiej oddaj.
-No dobra, skoro takie twarde argumenty stawiasz, to proszę bardzo. - chłopak zaśmiał się i wyjął spod poduszki moje nieukochane czarne ray bany, nie lubiłam nazywać ich zerówkami, więc dla mnie były one tylko ray banami.
-Skoro masz słaby wzrok to jak przez cały dzień i noc i dzisiejszy ranek wytrzymałaś bez nich? Mogłaś się utopić w tej wodzie nie widząc gdzie jesteś i gdzie się złapać... - zdziwił się Lou.
-Żartujesz sobie ? Nie mam wzroku jak moja prababcia! Lekko niedowidzę, ale w końcu będe miała zdrowe oczy. Za jakieś pół roku, tak mówił okulista, ale nie mam pojęcia.
-Spoko. Ale nawet z nimi ci pięknie.
-Oj tam oj tam. Bez przesady, bo się zarumienię. - spuściłam wzrok i  na szczęście tę niezręczną sytuację przerwał kilkukrotny sygnał smsa mojego fona. Wyjęłam go pośpiesznie z ciasnej kieszeni i spojrzałam w ekran. Oh my God... To od Klemensa. No nie, miałam go powoli dosyć. No cóż mi tam... Looknę, ciekawa jestem co chce mi powiedzieć ten leszcz jeden.
-Cicho teraz! Czytam smsa od Klemensa. - powiedziałam gestem ręki pokazując że wszyscy mają być cicho. Przeczytałam wiadomość, a treść brzmiała:
"Cześć kochanie. Wreszcie wiem gdzie jesteś, namierzyłem cię za pomocą telefonu. Ściągnąłem zarąbisty program dzięki któremu można zobaczyć gdzie są ludzie za pomocą ich fona, więc... Wkrótce się zobaczymy. Albo nawet bardziej wkrótce. Nie wyobrażasz sobie jak blisko ciebie jestem i znam nawet twój adres -  Jeffrey Street 23 Qweenway 2 . To bay mała"
Myślałam że padnę, aż przeczytałam drugi:
"Jestem bardzo blisko. Nawet nie wiesz jak bardzo. "
I trzeci:

"JUż się przede mną nie ukryjesz, słoneczko."
I właśnie te wszystkie jego słowa wytrąciły mnie z równowagi psychicznej. Miałam ochotę skoczyć z balkonu albo lepiej - obciąć sobie palce u rąk. Wszystko tylko nie Klemens tutaj. Okey, na razie nie mam pewności że mówi na 100 % całą prawdę, ale serio się bałam. Patrzyłam w ekran tego telefonu jak otępiała nie mogąc wydusić słowa.
-Anika... Co się stało ? Co tak patrzysz w tego fona? - dopytywała Domi.
-Weź to przeczytaj. - podałam jej telefon, ona przeczytała i miała zupełnie taką samą minę jak ja, później podała Adzie i ta również zaniemówiła.
-O co wam chodzi? - Niall wytrzeszczył na nas oczy.
-Weź to przeczytaj - i już chciałam mu podać swój telefon, gdy przypomniało mi się że to nie w jego języku - A nie, zapomniałam że to po polsku. Nie zrozumiesz. No więc streszczę to w dwóch słowach : Klemens tu jedzie. To były raczej trzy słowa, ale mniejsza o to. Ja... Zaczynam się bać. Ciągle mam przez niego pecha.
-Ten debil chce tu jechać ? - spytała Ada powoli obgryzając palce.
-Spokojnie. Może zacznijmy od tego gdzie on jest i kiedy ma przyjechać? - Zayn zrobił poważną minę, a ja zupełnie go nie rozumiałam. Jak można być takim spokojnym gdy twój największy wróg tu jedzie? No jak? Jedynie można schować się pod łóżku udając że boję się burzy, a tak naprawdę to strach przed takim głupkiem.
-Zayn, czy tobie naprawdę się wydaje że wszystko jest w porządku? Nie! Jest źle, źle , czaisz ? Jest okropnie. Boję się tego bardziej niż burzy!
-Bez nerwów, bo ci zaszkodzi na urodę. - uspokajał mnie Liam.
-No okey. To co proponujecie ?
-Zamieszkacie u nas dopóki ta sytuacja się nie wyjaśni. - zaproponował Harry.
-Tak tylko możemy was ochronić. - przyznał Niall.
-Jasne, ale kiedy? W sensie że teraz? - dopytywała Domi.
-Najwyraźniej. - odparł Zayn.
-Spoko. Ale nie chcę się narzucać, czy to nie będzie problem ? - byłam co prawda skromna, bo pewnie to dla nich problem by był.
-Oczywiście że nie. Nigdy w życiu. - Harry wstał z kanapy, a my za nim. Bez słowa pomachałam  ręką w stronę Domi i Adę aby poszły za mną.
-Musimy wziąć pare rzeczy. - mruknęła Domi i weszłyśmy na górę. Wyciągnęłam z pod łóżka dużą torbę (klik), wrzuciłam do niej trochę bielizny, ciuchy na zmianę, prostownicę, ale wyjęłam ją z powrotem gdy tylko zczaiłam że nie będzie mi potrzebna, MP3, dezodorant oraz wiele innych rzeczy które mogą mi się przydać. Domi i Ada zrobiły to samo, tylko że Ada nawaliła więcej kosmetyków.
-Ada, po co ci tyle tego? - spytałam z trudem dopinając torbę.
-Dbam zawsze o wygląd. - odparła z dumną miną. Wyczłapałyśmy z pokoju do chłopaków.
-Gotowe ? - przeciągnął Liam.
-Jasne, jasne. Chodźmy. No już, szybko! - pchnęłam dziewczyny za plecy  do przodu, zamknęłam za sobą drzwi i szybko na klucz. Wrzuciłam go do torby i wsiadłyśmy do auta chłopaków. Przez całą drogę milczeliśmy, aż gdy przeszłyśmy próg ich wielkiego apartamentowca, przypomniało mi się że zapomniałam paru drobiazgów.
-Eee... Harry, potrzymaj moją torbę, a ja podskoczę do domu, bo zapomniałam paru rzeczy. - rzuciłam w jego stronę moją torbę. On złapał za pasek z miarę refleksu i otworzył mi jeszcze raz drzwi. Chciał być pewnie dżentelmanem, miło mi było.
-Dzięki. Za piętnaście minut będe, ok ?
-Nie zgubisz się ? - Niall zrobił zdziwioną minę.
-Ależ nie. Mam pare minut drogi i pamiętam ją na pamięć jak na razie, więc o mnie się nie martw. To ja lecę! - wybiegłam z domu bardzo szybko, nawet nie wiem kiedy.

*****Piętnaście minut później*****

Doszłam pod swój dom. Jakoś dziwnie wyglądał. Czułam w nim czyjąś obecność, ale to pewnie tylko urojenie. Gdy chciałam nacisnąć klamkę zobaczyłam że drzwi już są uchylone. Bałam się najgorszego. Pchnęłam lekko drzwi i przechodząc przez korytarz prawie dostałam zawału gdy zobaczyłam w pokoju... Klemensa! Bardzo się zmienił, wyglądał na psychopatę. Chciałam się wycofać z mojego domu, ale nie mogłam, bo niechcący nadepnęłam na tę skrzypiącą panelę w podłodze i od razu przykułam jego uwagę. Przymknęłam oczy ze strachu.
-Anika! - krzyknął.
-Nie zbliżaj się nawet. Włamałeś się. - powiedziałam cofając się, ale on nic nie powiedział bo skoczył ku mnie i złapał mnie za biodra po czym przyciągnął do siebie.
-Puszczaj! Au... To boli. Zostaw mnie. - i próbowałam się jakoś wyrwać z jego uścisku, on nie ustępował, aż w końcu jakoś się wyswobodziłam z jego rąk i pobiegłam do łazienki w mgnieniu oka i zamknęłam się na klucz od środka. Słyszałam kroki Klemensa po schodach, ale byłam na razie bezpieczna. Musiałam do kogoś zadzwonić, pierwszy numer jaki mi się na nawinął to był numer Harrego. Tak alfabetycznie. Przysłuchiwałam się co się działo za drzwiami czekając aż odbierze. Cisza. Chyba sobie poszedł, ale pewności nie miałam. Zupełnie nie ogarniałam jak on się dostał do mojego mieszkania, przecież zamykałam na klucz, ale po chwili zastanowienia przypomniało mi się że miałam wybitą szybę w oknie, a Klemens to nicpoń i cwaniak, więc zawsze znajdzie wejście, gdyby mógł to by sejf prezydenta obrabował. Zupełnie jak ja, ale to nie miało znaczenia w tym momencie. W końcu usłyszałam znajomy głos w słuchawce:
-Hallo ? Anika ? Co cię tak długo nie ma? W umywalce się utopiłaś czy co ? - spytał żartobliwie, ale mi nie było wcale do śmiechu.
-Przyjedź jak najszybciej do mnie. - powiedziałam zniżając głos co słowo.
-Okey.
Minęło 30 sekund aż usłyszałam wejście Harrego, byłam pewna że to on, bo słyszałam głośne kroki. I...


Cdn.

---------------------------------

Tak serio to napisałam ten rozdział z pomocą Wiktorii, nie wiecie która to ale to jej pomysł jak wspomniałam wcześniej. Ona dała mi pomysł, a ja go rozwinęłam. Więc mam nadzieję że się podobało <33 Pamiętajcie o zasadzie 5 komów = nowy rozdział

Jesteście wszyscy MEGA ♥♥♥


Strzałka ^^

3 komentarze:

Daj koma, odwdzięczę się ♥