czwartek, 3 maja 2012

A strange suprise cz. II

Cd.
Liczyłam przynajmniej na pięć komci pod pierwszą częścią ;((( No ludzie...
Proszę, litości. Zasada nadal trwa... ^_^
---------------

Stałam tak patrząc w jego lazurowe oczy. Wbijał we mnie swoje sławne aroganckie spojrzenie. Jedna brew podniesiona, usta zaciśnięte tak że miał na policzku dołeczek. Milczał zupełnie tak jak ja. To pytanie... Ono jest takie trudne. On był taki pewny a ja? Ja nie byłam pewna nawet tego czy pościeliłam swoje łóżko. Czułam się jakoś dziwnie. Stres... To mnie tak zatrzymywało. Miałam mętlik w głowie. Czy on mnie kocha? Nie wiem. Nie słyszę jego słów bo w głowie mam szum, słyszę tylko głosy wszystkie przekrzykują się nawzajem. Hm... Nie wiem. On mi to wyznał, ale ja nie szukałam miłości na siłę. Musiałam wreszcie to milczenie przerwać.
-Chcę i nie chcę. - odparłam spuszczając wzrok. On nadal milczał. Po chwili położył mi na biodra ręce. Ja objęłam go na szyi. Nic nie mówiliśmy. Teraz najgłośniejsza była cisza. Czułam jego oddech nad sobą. Mieliśmy przy sobie twarze. Patrzałam w dół nadal.
-Nie rozumiem. - odezwał się po chwili nadal mnie trzymając. - Spójrz na mnie, proszę. - spojrzałam mu prosto w oczy.
-Ale... Co mam ci jeszcze tłumaczyć? Co prawda, to ty jesteś tym który... Zawsze od chwili gdy tu jestem był przy mnie, pomagał mi, wyciągał z kłopotów, naprawiał życie a ja ciebie ciągle odpychałam, was.  Ale czy na związek z tobą jestem gotowa to nie wiem. Mam zamieszanie w głowie.
-Zależy mi na tobie. - chłopak chyba chciał mnie pocałować, ale ja się wyzwoliłam z jego uścisku i cofnęłam. On również zrobił to samo. Puścił mnie.
-Nie powinniśmy.
-Dlaczego?
-Bo... Bo nie jestem gotowa. Ale... Kocham ciebie.
-Jesteś bardzo nieśmiała, musisz wreszcie się przełamać.
-No dobra. Daj mi jeszcze chwilę na pozbieranie myśli.
Usiadłam na krześle stojące w pobliżu. Schowałam twarz w dłoniach. Myślałam, że blondas w końcu wyrwie mnie z tych przemyśleń. Nie, pomyliłam się. On stał ciągle w tej samej pozycji. Tak, to jest ten na którego czekałam. To ten jeden jedyny. Nie jakiś Klemens czy Maciek (o tym chłopaku nie wspominałam, ale to jest mój natrętny adorator ze szkoły) . Oni to tylko takie dodatki co całokształtu. Nie obchodzili mnie oni, tylko Niall. Tak, ten Niall Horan który był ze mną zawsze i wszędzie. Ten który mnie łapał gdy spadałam popełniając błedy (to przenośnia). Wstałam i nagle mocno go przytuliłam.
-Tak. - szepnęłam mu do ucha i puściłam.
-Cudnowna jesteś, wiesz?
-Nie wiem, nigdy nikt mi czegoś takiego nie mówił.


--------------------------------------------------------------------------------------------

Sorry że taki krótki rozdział, ale no nie miałam weny. Liczę na komcie i dziękuję wszystkim którzy obserwują i odwiedzają mojego bloga regularnie. Danke wszystkim... ^_^ . Jesteście najlepsi.

Jeśli macie jakieś pomysły na następny rozdział to piszcie na moje gg - 38108114


3 komentarze:

  1. świetny blog, a rozdział obłędny :D
    Wbijesz na mojego, dodasz komentarz i zostaniesz obserwatorką ? Ja u cb już to zrobiłam <3
    http://life-like-in-a-dream.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Strasznie fajne;) czekam na nexty

    OdpowiedzUsuń

Daj koma, odwdzięczę się ♥