wtorek, 31 lipca 2012

20. Jealousy

Tori

Niall. Czy oni do siebie pasują ? 


Czekając na wypis siedziałam. Nie miałam dosyć siły, moje nogi po prostu odmawiały posłuszeństwa. Z każdą minutą nawet siedzenie było dla mnie okropnie męczące. Czy to jest kara za moich grzechow sto ? Nie mam pojecia czym zawinilam. Najwidoczniej bylo mi pisane takie nieszczescie. Coz, zyc nie umierac, do odwaznych swiat nalezy. W miedzy czasie pielegniarka przyprowadzila wozek, wsadzili mnie na niego i... Nadal musialam czekac.
-Jak sie masz ? Jakos sie trzymasz ? - spytal Niall zajadajac sie zelkami.
-Jasne, nawet nie wiesz przez co przeszlam.
-Nie wiem, nie mam pojecia. Chcesz zelka ? - wyciagnal duze opakowanie ku mnie.
-Nie, dzieki. Nie moge jesc.
-Okey, ale wiesz ze ja ci daje znaki.
-Jakie znaki ?
-Dziele sie jedzeniem. - zasmial sie.
-Oooh... Poswiecenie.
Niestety nikt nie zdazyl czegokolwiek powiedziec, bo przerwalo nam wejscie znow lekarza.
-Zostala pani wypisana. - oznajmil.
-Dziekuje.
-Do uslug. - odparl i odszedl bez slowa. Zayn, ktory mial troszke wiecej sily zaczal pchac moj wozek, a za nim podreptala cala reszta. Czulam sie ze nigdy im nie zaimponuje, ciagle to ja jestem ratowana przez nich. Taka bezradnosc mnie ogarnela. Czulam sie jak male dziecko, to wydaje sie byc normalne, ze sie toba opiekuja i w ogole, ale czasem myslisz ze po prostu traktuja cie jak slaba osobe. Uzalaja sie nad toba i chca cie pod swoimi skyrzdlami. Jednakowoz staje sie wtedy czlowiek bezsilny. Ale ja potrafie o siebie zadbac.

                                                           ***

Podjechalismy do domu Eleanor. Tam chcialam aby chlopcy juz spadali do swoich spraw, ale niestety oni sie uparli ze wszyscy zostana. Na szczescie Eleanor zarzadzila ze musze w samotnosci odpoczac i ich wygonila z mieszkania. NIall jeszcze chcial mnie wniesc do lozka. Uznalam ze to troche przeginka, ja rozumiem jak chce mnie tylko do mieszkania wniesc, bo wozek nie wjedzie, ale do samego lozka ? Oszalal chyba. Na moje nieszczescie on byl silniejszy ode mnie i musialam sie poddac.
-A teraz sio do siebie ! - wygonilam go jakos gdy juz lezalam wygodnie w lozku. Poslusznie wyszedl jeszcze dajac mi buziaka w policzek.
      Caly dzien spedzilam na przegladaniu glupoch gazet. Eh... Jak mi brakowalo moich, silnych nog. Energia opadla. Pff... Co ja sobie narobilam ? Glupia laska ze mnie. Po chwili do pokoju weszla Ada z miska zupy. Nie mialam w ogole apetytu, ale musialam cos zjesc bo znow zaslabne.
-Ej siostrzyczko, zjesz cos ? - spytala kladac mi go na kolanach.
-Oh Ada, nie mam wyboru, musze. - powiedzialam i zaczelam palaszowac.
-Wiesz... Czy... Nie wiesz czy moze... Czy Zayn... On... Mowil cos o mnie ? No wiesz, wtedy.
Namyslilam sie chwile, zeby odpowiedziec cos glebokiego. W sumie moglam jej powiedziec prawde, ale... On nic o niej nie mowil, wole zeby sie nie przejmowala. Oklamie ja, w koncu juz sie calowali. To juz chyba duzo.
-A co ? Wy para jestescie ? - odpowiedzialam pytaniem.Dziewczyna zmarszczyla brwi.
-Nie wiem sama.
-A tamto buzi buzi to nic nie znaczylo ? - zaczelam zartobliwie cmokac.
-Ajajaj... Hm...  Nie mam pojecia. Nic nie mowil.
-No to nie wiem. Poprosil cie o chodzenie ?
-Jeszcze nie. Ten pocalunek stal sie tak nagle, ze nie mialam szansy nawet tego przerwac. Skomplikowane.
-Zbyt skomplikowane dla mnie ? KOchana, w koncu to ja was spiknelam ze soba.
-Sama sie gubie w tym.
-Hm... No wiesz, pasujecie do siebie. Powinien poprosic.
-Tak myslisz ?
-Jasne. Zobacz, ja z Niallem zostalam para po trzech tygodniach jak sie znalismy. Szybciutko, a jestesmy razem juz kolejne trzy. Tobie tez sie moze udac.
Ada gleboko westchnela.Pewnie myslala o tej Perri Edwards. Wiem, ze to moze byc przygnebiajace, ale no takie jest zycie
-A ta Perri ? - wycedzilam.
-Ah... Nawet nie pytałam jeszcze.
-Spoczi. Tylko pytam.
-A ja odpowiadam. Ale martwię się że to jego dziewczyna.
-Nie tam, napewno  nie. Nie masz pewności.
-A ty ?
-Ja tam wiem że to nie jego girlfriend.
-Aj... Ja poczekam. No to...
-Ada ! - usłyszałyśmy nagle zza drzwi. Do pokoju wpadła Eli - Ada co ty głucha ? Zayn do ciebie. - uśmiechnęłam się trumfalnie i pchnęłam ją w stronę drzwi.
-No już mała, Zayn na ciebie czeka. - szepnęłam. Od niechcenia dało się ją wygnać z pokoju.
-A ty mała odpoczywaj.
-Eh... Why ? - wzniosłam ręce ku górze - Może przyjść do mnie Niall przynajmniej ?
-Ou... On jest zajęty. - Elka lekko zmizerniała. Już czułam że coś jest nie tak, tylko co ten żarłok mógł takiego robić ? Nie ogarniam.
-Tak ? A co takiego robi ?
-Przyszła jego kuzynka, z którą znamy się dosyć długo.
-Akurat dzisiaj ? Nie mogę jej poznać.
-Ale ona zostanie tutaj aż dwa tygodnie.
-Oh... Okey.
-Dobrze, to ty sobie odpoczywaj. Jak Niall znajdzie czas to mu o tobie przypomnę.
Gdy wyszła powiedziałam na głos co myślę.
-Ta Elka to jak coś palnie nie wie że może mnie to urazić.
-Słyszałam ! - usłyszałam zza drzwi.
-Miałaś słyszeć ! - jednakowoż musiałam się roześmiać, bo było to śmieszne. Już nie słyszałam Calder, która pośpiesznie schodziła po schodach. Miałam wszystkiego dość aż wstałam i otworzyłam okno. Jednak to nic nie dało, znów mocno zakręciło mi się w głowie. Wróciłam resztkami świadomości na łóżko. Nie czułam się najlepiej, ale co mogłam zrobić ? Na lekach się nie znam,a ten idiota w fartuchu nic mi nie przepisał. Trudno. Trwając w głupich myślach zaczęło mi brakować pewności siebie. Życie jest beznadziejne, już mogłam wybrać śmierć niż żyć w takich katuszach. Niall zapomina że mnie ma, że jestem jego dziewczyną. Wtedy gdy go potrzebuję on nagle do niego kuzynka przychodzi. Nic do niej nie mam ani nie jestem od razu do niej źle nastawiona, ale akurat dzisiaj ? Rany... Zazdrość cholerna mnie już ogarnęła. Jaka ja jestem głupio-mądra. Ja jestem po prostu zazdrosna. Co ze mnie za kretynka. Boże...
      Oparłam się ze złością o poduszki. Nie dawało mi to wszystko spokoju. No ale w sumie, to nikt mnie nie pamięta. Jestem sama.
    Po chwili milczenia sięgnęłam po lepszy środek. Wstałam i napiłam się wody. Wyprostowałam koszulę i uczesałam włosy szczotką leżącą w pobliżu. Nie, nie wstanę. Jestem za słaba. To nic nie da, głupia jestem. Opadłam z sił i wybuchnęłam głośnym płaczem. Dobrze że się nie malowałam, przynajmniej teraz będe podczas płaczu wyglądać przyzwoicie. Zostałam właśnie opuszczona przez przyjaciół, ale za to przykuta do łóżka. Co za bezsens. Schowałam twarz w dłoniach i próbowałam stłumić w sobie jęk. Nie dało się. Byłam zbyt płakliwa. Moje łzy spływały tak szybko, że łączyły się z następnymi i tak dalej. Jeden wodospad łez. Ale dlaczego byłam taka smutna ? Sama nie potrafiłam sobie na to odpowiedzieć. Po prostu zazdrość i poczucie opuszczenia.
    Wtem ktoś wpadł do pokoju. Gwałtownie podniosłam głowę. Kogo mogłam zobaczyć ? Tego co się spodziewałam. Nie, nie chcę nikogo teraz widzieć. Wszystko idzie źle, wolę być sama.
-Wyjdź, chcę zostać sama ! Rozumiesz ? Idź już sobie. - powiedziałam, przepraszam poprawka, wydarłam się.
-Nie, powiedz co się stało ? - spytała owa osoba. Patrzył swoimi niebieskimi oczami jak na idiotkę. No tak, byłam nią.
-Niall, wracaj do kuzynki a mnie zostaw. - otarłam łzy.
-Nie zostawię cię, przecież chcę wiedzieć dlaczego płaczesz.
-Ja nie wiem. Idź no, muszę myśli pozbierać.
Chłopak chyba zauważył, że jestem jakaś przybita i nie chcę gadać, więc lekko zbastował. Spojrzałam na niego. Jego twarz mówiła dużo - był przejęty.
-Ja chcę wiedzieć. - rzekł ciepłym tonem i mnie objął ramieniem.
-Niall, zostaw mnie proszę. No proszę cię jako własna dziewczyna. - wyrwałam się i wstałam - Mam dość kłopotów, proszę daj mi spokój i przestań udawać przejętego - nic to nie dało. On mnie pociągnął spowrotem na kanapę. Czego on jeszcze chciał ? Nie rozumie że mam już dość ? Bosz... Jakie to głupie i skomplikowane wszystko. Najpierw chcę żeby on do mnie przyszedł, potrzebuję jego obecności a później zaczynam ćwiczyć idiotkę że nie chcę. Jakie to jest dziecinne.
-Daj spokój. O co chodzi ?
-Dobra, o nic. Idź.
-Nie odejdę puki nie powiesz co się stało.
-Co się stało. - nawet teraz nie było mi do śmiechu. Powiedziałam to w żarcie jednak... Niall nawet nie śmiał się. Spuściłam wzrok i zrobiłam lekki Palm Face jednak z załamania - Boże, Niall... - mruknęłam, ale urwałam w połowie zdania. Chłopak objął mnie i mocno przytulił do swojego torsa.
-Mam mieszane uczucia. Ja... Ja...
-Cii... - uciszył mnie i mocno pomiział po plecach - Też cię kocham.
-Ja ciebie również. Ale... Co z twoją kuzynką ?
-Chodź poznasz ją. Ale... Dasz radę iść ?
-Jasne, jeszcze mi nie amputowali nóg. - zaśmiałam się. Horan pomógł mi zejść ze schodów. Na szczęście przy mnie był.
     W salonie siedziała niewysoka blondynka w czerwonej sukience do kolan. Na plecach kremowy sweterek i szpilki. Na pozór wyglądała dosyć normalnie. Nie musiałam się niczym przejmować. Zwyczajna nastolatka.
   Podeszłam do niej zwinnym krokiem, a ona jak mnie zobaczyła od razu zrobiła miły wzrok. Wcześniej gadała z Eleanor i Adą.
-Hej. - przywitałam ją.
-Witam. Kto ty ?
-Nie mówił ci Niall że ma dziewczynę? - spojrzałam wpierw na niego później na nią.
-Ah... Mówił, ty jesteś Tori ?
-Mhm. To ja.
-Ślicznie. Jestem Veronica.
-Veronica. - powtórzyłam - Super.
-Słyszałam że byłaś w śpiączce. - nie powiedziała tego z troską, bardziej z drwiną. Uznałam że zostawię to bez komentarza.
-Byłam. - odparłam spokojnie.
-Okeeey... Chodź kochanie, usiądź sobie. - Niall złapał mnie w talii i podprowadził do kanapy. Usiadłam obok dziewczyny. Ona dziwnie się na mnie patrzyła. Mierzyła mnie od góry do dołu. Nagle zadzwonił mój telefon. Szybko odebrałam.
-Hallo ? - spytałam.
-Cześć. - Boże... Myślałam że rozjebię głowę o ścianę gdy usłyszałam ten głos.Klemens nie miał skrupułów. Zwłaszcza gdy do mnie dzwonił.
-Nieczynne, przyjdź jutro. - rzuciłam. On tylko zarechotał jak idiota i kontynuował.
-Dobra suko, przyjdź pod swój dom, zobacz co dla ciebie zrobiłem.
-Co zrobiłeś ? - spytałam z lekkim przerażeniem w głosie.
-Przyjdź to zobaczysz. Niespodzianka.
-Okeey. Ale nie mówię że przyjdę sama.
-Mnie tam nie ma. Ale zobacz jakie cudo ci zrobiłem.
-Boję się aż pytać co zrobiłeś, ale przyjdę.
-Czekam.
Rozłączyłam się. Bałam się i to bardzo. Mówił to z taką ironią, aż samej mi się nie chciało wierzyć że się zgodziłam. Wstałam z lekko się chwiejąc podeszłam do drzwi nic nikomu nie mówiąc.
-Tori ! Czekaj gdzie lecisz? - Niall złapał mnie za ramię. Odwróciłam się.
-Ah... Klemens znów coś zrobił, sprawdzę czy przypadkiem mi nie podpalił domu ten psychopata.
-Idę z tobą.
-Jak chcesz.
-Ludzie my zaraz wrócimy. - powiadomił Niall resztę i wyszliśmy z domu.
-Zaczynam się bać. - mruknęłam gdy ten złapał mnie za rękę. Było trochę chłodno, dlatego to mi się przydało.
-Nie bój się, jestem z tobą. - pocałował mnie w głowę i... Już w oddali czułam zapach dymu. Byłam zaledwie pięć minut drogi od mojego domu. Ścisnęłam jego zimną dłoń jeszcze mocniej. Stanęłam przed budynkiem i... To co zobaczyłam przyprawiło mnie o zawał. Z okien, drzwi, wszystkich otworów dosłownie wychodził dym. Ogień, wszystko. Żywioł który niszczył nam wszystko od początków świata. Od czasów gdy go odkryli. Zachwiałam się, znów mi się słabo zrobiło.

_______________________________________

I jak rozdział ? Jakiś dziwny jak sądze. Pisałam go bezwennie <333 Mykam miśki. Jednokierunkowych ; ***
Buziak od Nialla na dobranoc ; )

4 komentarze:

Daj koma, odwdzięczę się ♥