sobota, 11 sierpnia 2012

26. If you want break my heart again, be careful !

Witam was Directionerki ;D Przed rozdziałem chciałabym wam bardzo serdecznie polecić bloga przyjaciółki, naprawdę warto, fajne opisy i cytaty zapodaje. Byłabym wdzięczna <3 KLIK !! .
________________________________________________


 


Obudziłam się wczesnym rankiem, jakoś nie mogłam spać. Miałam ochotę już nie śnić, po prostu to wszystko było takie nierealne w moich snach. Koszmary dręczyły mnie calutką noc, więc... Powód mojego powstania z popiołów jest wręcz prosty i banalny.
    Wstałam i otworzyłam okno. Znów deszcz, normalka. Co dziś będe robić ? Zwykle to z Niallem gdzieś szłam i te nasze wygłupy... Dobra dziewczyno nie myśl o tym ! Weź się w garść, on już nie istnieje. Zapomnij o nim, nie ma go. Musiałam o tym zapomnieć. W między czasie postanowiłam zająć się sobą. Może inni mają rację, ukrywam się pod swoim ciałem ? W sumie wiele razy słyszałam że każda chciałaby być mną. Dobre dobie, lepszych żartów nie słyszałam. Jeśli chce ktoś wiedzieć, ubrałam to, włosy podkręciłam na lokówce w loczki, po czym przyszedł czas na poranną toaletę. Zrobiłam co zaplanowałam i już chciałam zejść na dół do kuchni gdy zadzwonił mi w połowie drogi telefon. Musiałam odebrać.
-Hallo ?
-Tori gdzie ty ku*wa jesteś ? - usłyszałam niezbyt miły ton głosu Hazzy.
-Em... Ja... Ja... - zaczęłam się jąkać, bałam się jego reakcji - Ja... Wróciłam do Polski wczorajszego popołudnia.
-Gdzie wróciłaś ?! - spytał nieco już uspokojony, jednak słychać było wyraźnie zdenerwowanie.
-Słyszałeś i zaraz ci wytłumaczę dlaczego.
-Ciekaw jestem. Jeśli chodzi o mnie...
-Nie, nie chodzi o ciebie.
-Ja już wiem, Jennifer się wygadała. Wszystko mi powiedziała.
-Przecież ty jej nawet nie znasz !
-Ale zostawiłaś numery telefonu geniuszu ! Zadzwoniła do nas i wszystko powiedziała, że źle się czułaś, że dużo rzeczy ci zagrażało, mogłaś po prostu przyjść i porozmawiać, a tamtego dnia gdy cię znalazłem na ławce mogłaś mi się ze wszystkiego zwierzyć, na pewno byśmy ci pomogli. Teraz to nie Nialler stchórzył ale ty. Bym się tobą zaopiekował i o ciebie zadbał razem z chłopakami.
-Jeszcze pozostaje sprawa mnie i Nialla. A po drugie masz rację, jestem tchórzem, ale próbuję jakoś rozwiązać problemy. Nie powinniście mnie poznać, bo jestem nikim dla was.
-Ale Tori poczekaj jeszcze.
-No co ?
-Wcale nie jesteś nikim. Jesteś wyjątkowa.
-Jasne, coś jeszcze ?
-Tak, ja do ciebie jade.
-Nawet się nie waż. Po drugie...
-Nie masz argumentu !
-Błąd ! Mam argument a tobie nic do tego. Nie znajdziesz mnie i tak. Proszę bardzo, przyjedź sobie ale to już po moim trupie. Wiesz, planuję samobójstwo, przekaż chłopakom. Zobaczysz mnie w trumnie, tylko przyjedź na pogrzeb.
-Poczekaj, najpierw wynajmę ci może psychologa. Lecz się kochanie.
-Możesz na to liczyć "kochanie". Nie żartuj sobie, nie przylecisz tu. Co prawda to są tylko dwie godziny, ale wiesz... Śmiszny jesteś, i tak tu nigdy nie przylecisz.
-Chcesz się założyć ?
-Spoko, o pięć funtów.
-Niech będzie. Jeśli zaraz zadzwonię do twoich drzwi dajesz mi pięć funtów a jeśli nie ja ci wyślę na konto.
-Niech będzie. Ale ja wiem że ty i tak nie... - ucięłam bo ktoś nagle zadzwonił do drzwi. Bałam się tylko że... Że to Harry i reszta. Otworzyłam ledwo co "prostokąt z klamką". Zamknęłam oczy i otworzyłam je gdy drzwi rozwarły się same na oścież. Kogo zobaczyłam ? Jak myślicie kogo ja zobaczyłam ? Zamknęłam tym dwom osobom drzwi przed nosem z myślą że sobie znikną jak je uchylę z powrotem. Zrobiłam to. Nadal tu byli i szczerzyli ryjce. Nie, znów mam urojenie.
-Dzień dobry.
-Do widzenia. - powiedziałam i znów je zamknęłam. Zaczęli się dobijać. Stanęłam tyłem i zakryłam je plecami - Nie wpuszczę was ! Tylko mi się śniecie !
-Tori otwórz. - usłyszałam zza nich.
-Nie ! - krzyknęłam, że pewnie na cały dom było słychać.
-Tori co się tam dzieje ? Kogo ty tam nie chcesz wpuścić ? - usłyszałam głos babci z kuchni i jej kroki. Postanowiłam uciec i się schować. Jak znam życie babcia im otworzy drzwi. Spanikowana schowałam się za ścianą.

****

-Oohhh... Jak miło, kim panowie są ? - usłyszałam znów głos babci i w dodatku po polsku. Akurat zrozumieją.  No nie, otworzyła im.
-Jest Tori ? - spytał Niall po angielsku.
-Jest, ale kim jesteś młodzieńcze ? - powiedziała po angielsku.
-Niall Horan, pani nic nie wie ?
-Owszem wiem. Wejdź, zaraz ją zawołam.
-Nie ! - krzyknęłam przez przypadek.
-Tori nie głupiej, bądź rozsądna. Jakiś chłopak do ciebie, gdzie jesteś ?
-Nie ma mnie, zostaw wiadomość, piii...
-Tori nie zgrywaj się. - Harry chyba odkrył moją kryjówkę i wyciągnął mnie zza ściany. Zobaczyłam Nialla, wyglądał zupełnie inaczej jak ostatnio.


Dobra, nieważne jak wyglądał, tylko ważne po jaką cholerę tu przyjechali ? Przy okazji jak mnie znaleźli ? Fuck off, oni są wszechwiedzący.
-Tori, przyjechałem by ci powiedzieć jak bardzo mi na tobie zależy, proszę nie daj mi tak cierpieć, wróć do mnie. Brakuje mi tego całego pierdolenia o niczym, łażenia po sklepach i... Karmienia cię, uczenia cię grać na gitarze i te inne duperele, ale najważniejsze było mówienie że cię kocham.
Stałam jak wryta przez krótki okres czasu. Spojrzałam na niego z miną typu What The Fuck ?!. Jego kryształowe oczy były przepełnione miłością. Wszyscy trzej, włącznie z Hazzą milczeliśmy.
-Po jaką cholerę wy tu przyjechaliście ?
-Czy ty mnie słuchasz ?
-Jasne Niall, że cię słucham, głucha nie jestem. Ale... Odpowiedz mi na pytanie a będziemy kontynuować tę krótką i prostą konwersację !
-Właśnie ci powiedziałem, żeby ci udowodnić jak bardzo cię kochamy, oboje. Wiesz... Wolałbym być dzieckiem i bawić się samolotami z papieru, niż być facetem i bawić się dziewczęcym sercami, rozumiesz ? Ale taka jest kolej rzeczy, czasem nie mamy wpływu na to co robimy.
-Nialler, nie zrozum mnie źle... Ale... Ja...
-Nie tłumacz się, wiem że mnie nie kochasz ale chciałem tylko ci to powiedzieć, bo bez uprzedzenia znikłaś. - Niall chciał wyjść, ale ja go zatrzymałam.
-Niall nie o to mi chodziło, chciałam ci powiedzieć że bardzo się cieszę że do mnie przyjechałeś...
-Nie no dobra nie tłumacz się już, rozumiem... Że co ? Naprawdę?
-Naprawdę.
-Czyli spytam po raz drugi, chcesz zacząć od początku ?
-Wiesz, nie jestem pewna. Eee... Nie.
-Nie ?
-Tylko żartuję ! Jasne że tak, kocham cię nie mogę przestać o tobie myśleć. Wczorajsza noc była dla mnie okrutna. Brakowało mi ciebie. - przytuliłam się do jego torsa i... Poczułam bicie jego serca. No tak, mój wzrost, sięgała moja głowa do jego piersi.
-Ale ci bije serce. - szepnęłam i podniosłam głowę. Chłopak miał wielkiego banana na twarzy, za to HARRY jeszcze większego. Nialler ujął dłońmi moją twarz i delikatnie musnął moje wargi.
-Może macie ochotę na... - do pokoju weszła babcia i od razu gdy usłyszałam jej głos odczepiłam się od Nialla.
-Babciu, przyjdź za pięć minut... Ewentualnie dziesięć. - uśmiechnęłam się do blondaska.
-Oh przeszkodziłam, to ja przyjdę później. - i wycofała się.
-Twoje usta  są samotne, może mają ochotę mnie spotkać ? - uu Niall zawsze masz dobry tekst. Kontynuowaliśmy to co zaczęliśmy, jego wargi lekko zwilżały moje, czułam się znów wspaniale.
-Tylko pamiętaj, jeśli będziesz chciał znów złamać mi serce, bądź ostrożny.
-Na pewno już tego nie zrobię, możesz być pewna. Kocham cię.
-O ja to wiem. Ale wiem też że to ja byłam przyczyną naszego zerwania i się nie wypieraj. Serio ciągle pierdoliłam że tak brzydko powiem o tym jaka to ja jestem beznadziejna, że nie potrzebuje mnie prawie nikt, że jestem nie kochana, że jestem zerem i te inne sprawy, a ty zawsze utrzymywałeś mnie na duchu, mówiłeś że wcale tak nie jest, że to nieprawda, że kłamię, dawałeś mi otuchy, a później... Nieważne, jestem szczęśliwa że jesteś tu razem ze mną. Harry - zwróciłam się do Stylesa - Miałeś rację, stchórzyłam, dzisiaj chciałam sie zabić ale tu jesteście więc nie muszę. Nie wiem co bym zrobiła bez takich dobrych przyjaciół i bez takiego wspaniałego chłopaka jak ty Horanek. Kocham was i resztę. Więc może... Zbiorowy uścisk ? - rozwarłam ramiona i oboje się na mnie rzucili oczywiście w dobrym słowa znaczeniu. Znów to ciepło, ta ochrona. Czułam się lepiej niż zwykle. Po prostu nie potrafiłam zapomnieć.
-Tori, to wrócisz do Angli ? - odezwał się lokers.
-A nie chcecie tu ze mną parę dni zostać lub parę tygodni ? Nie mam zamiaru jeszcze jechać.
-Jasne że chcemy ! Dla ciebie wszystko skarbie. - Niall objął mnie w talii od tyłu. I znów wszystko jest dobrze, wszystko wspaniale się toczy. Wydawało mi się że moje życie jest bezwartościowe, jednak... Źle myślałam, życie jest piękne - Co ty na to Harry ?
-Pewnie, jestem ciekaw jak wygląda twój kraj.
-Ah... Jest jedna sprawa Nialler, jak już wrócimy, pojedziesz ze mną do Irlandii ? Muszę odwiedzić grób taty, w Dublinie.
-Sam się tam wybierałem, oczywiście że z tobą pojadę, wszędzie gdzie chcesz.
-Naprawdę ? Jesteś kochany.
-Że kochany to ja wiem i przez taką słodką dziewczynę.
-Racja, nie mylisz się. Zmieniłeś się, masz nowy fryz. - zmierzychwiłam mu grzywkę, a on Boże jaki zaciesz. Podnieca się.
-Tobie też niczego nie brakuje, jesteś bardziej urocza niż byłam.
-Daj spokój, bo mnie zawstydzasz. - machnęłam ręką.
-Nie widzieliśmy się dwa tygodnie, a ty już wróciłaś.
-Wróciłam wróciłam. - cmoknęłam go w policzek - Głodni jesteście ?
-Ja strasznie ! Gdzie kuchnia ? - no tak, typowe dla mojego żarłoczka.
-Tylko nie patrz do lodówki bo tam pustka ! Idziemy po zakupy. Babciu masz tę listę zakupów ? - wydarłam się.
-Dziecko drogie, przecież w kuchni jestem. - odparła i wyszła zza garów - No chłopcy, przedstawicie mi się ?
-Harry Styles, miło mi. - ucałował jej dłoń. No no dżentelman. Niall chciał być chyba lepszy i się ukłonił.
-Niall Horan, mi milej. - rzucił Hazzie cwane spojrzenie. Ah ci chłopcy.
-Uroczy młodzieńcy. Który to twój chłopiec ?
-Blondasek.
-Serio ? Przystojny. - Niall stał i słuchał, jednak przecież rozumiał. Stał jak ogłupiony. No tak, zapewne nie rozumie staro-irlandzkiego.
-Wiem, wiem. To gdzie masz tę listę ? - spytałam pomijając temat. Kobieta  podeszła do blatu i podała mi zagmatwany skrawek papieru.
-Boże, czy to przeszło dwie wojny światowe ? - spytałam biorąc go do ręki. Nie czekając na odpowiedź zaczęłam czytać na głos co mamy kupić - Mleko, śmietana, dwa bochny chleba, bla bla... No to mamy trochę dupereli do kupienia. - zakończyłam - Masz na to wszystko pieniądze ? Dużo kasy jak woda pójdzie.
-No wiesz... Ostatnio dostałam rentę...
-Nie, my zapłacimy. - przerwał nam Harry.
-Jasne, jeśli mamy tu żyć przez parę tygodni to musimy zapłacić.
-Nie trzeba. - zaprzeczyłam.
-Ale my chcemy. Pieniędzy mamy dużo ,więc... Przecież możemy zapłacić.
-Naprawdę nie wiem co bym bez was zrobiła. - rzuciłam się Niallowi na szyję - Kochani moi, kocham was.
-Wzajemnie.
-No więc gdzie idziemy ? - dodał Harry.
-Em... Do Tesco, macie Tesco prawda ?
-A jak.
-Świetnie, bo ja nigdy nie mogę się tam połapać. Pomożecie ? - zrobiłam maślane oczka i pocałowałam go w policzek.
-Ja czekam w aucie ! - krzyknął Niall.
-Nie mamy auta. - uprzedziłam go - Chyba że wy macie.
-Nie mamy.
-No to luz, Niall nie ma auta. Idziemy z kapcia.
-Tak miałem odruch.
-Ach ty kochanie moje... Co ja się z tobą mam ?
-Bynajmniej nie peszka.
-Racja, to było głębokie kamracie. - poklepałam go po twarzy i ruszyłam do wyjścia, a za mną jak cienie chłopacy. Idąc gadaliśmy, opowiadałam im o całym swoim dzieciństwie, chcieli wiedzieć, wcale im nie narzucałam połowy swojego życia w słowach. W końcu zagadani doszliśmy wielkiego marketu. Niall oczywiście kłócił się jak dziecko że chce pchać wózek. Trzeba mu było pozwolić, wyjścia nie było. Szłam zagapiona w kartkę w ogóle nie patrząc na drogę. Nagle o coś uderzyłam, upadłam na ziemię i zaczął spadać na mnie stos puszek pełnych jakiś konserw. Poczułam że przykrywają mnie całą, a ból nie do wytrzymania. Jeszcze mi wejdzie tam gdzie nie trzeba. Aż zapiszczałam z bólu.
-Tori ! - usłyszałam i wtem spadła na mnie kolejna, ciężka rzecz. Tym razem był to jakiś bilboard. Poczułam ostry ból w kostce. Próbowałam się jakoś wydostać i wtem czyjaś ręka zaczęła panicznie odgarniać puszki, jakaś inna złapała mnie za rękę i zatargała na "ląd". Przytuliłam się do mojego wybawiciela, którym okazał się po chwili Niall.
-Niall mój bohaterze... Co się stało ?
-Weszłaś na stos puszek i jeszcze ten bilboard. No ludzie na co się patrzycie ? Spadać ! - jednak jego słów nie zrozumiała co najmniej połowa. Po ruchach i gestach można było mniej więcej zczaić o co mu chodzi. Ludzie się rozeszli, ale do nas podeszła grupka pracowników. My siedzieliśmy na ziemi, obok całego bałaganu, za to Harry obok nas.
-Co się tu dzieje ? - spytał jeden z nich. Pewnie kierownik działów. Harry i Niall oczywiście nie mogli tego zrozumieć, ponieważ zostało to wypowiedziane w języku polskim. Normalne.
-Ja... Ja weszłam na ten stos, nie patrzyłam na drogę, po prostu...
-No dobrze, w porządku Tori.
-Pan mnie zna ?
-Owszem, znałem twojego tatę, mówił kiedyś o tobie. - mężczyzna widząc że w moim oku już kręci się łezka na wzmiankę o tacie, więc szybko się "wycofał" - Przepraszam nie powinienem był mówić.
-W porządku. Miał pan prawo mi wytłumaczyć. - powiedziałam spokojnie.
-Posprzątajcie to. - nakazał jakimś ludziom i ci zaczęli spełniać jego rozkaz. Ja natomiast bardzo wtulona w Niallera musiałam jakoś wstać. Gdy próbowałam to zrobić i byłam już w górze, upadłam z powrotem ale Niall w locie mnie złapał.
-Tori co jest ?
-Chyba skręciłam kostkę.
-Oby nie była złamana. - powiedział i pomógł mi usiąść na ziemi. Harry na tę wieść jak opętany zaczął mi ściągać buta. Syknęłam z bólu.
-Przepraszam, będę bardziej delikatny. - uprzedził mnie i zabrał się za oglądanie z perfekcją lekarza mojej kostki - Ah... Lepiej pojedźmy do lekarza, chyba złamana. - Harry szybko wziął mnie na ręce, zaś Niall wziął moje rzeczy. Nie panikowałam tak jak oni. To tylko zwykłe złamanie, nic wielkiego. Położyłam głowę na jego ramieniu i pokierowałam ich gdzie jest szpital. Choć nie chciałam robić z tego nie wiadomo czego oni i tak nalegali.

__________________________________________________
No mam nadzieję że się podoba < 3 Bardzo wam dziękuję za komcie pod ostatnim rozdziałem ! Kocham !! ;D


3 komentarze:

  1. Super rozdział:) W ogóle super piszesz

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisty rozdział .. <3 Fajnie że Niall i Tori są znowu razem .. ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Faaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaajnyyyy roozdział :D

    OdpowiedzUsuń

Daj koma, odwdzięczę się ♥