piątek, 3 sierpnia 2012

21. No lie ever again ! Lost alone

Hej. Polecam wam wspaniałego bloga koleżanki, dziewczyna dopiero zaczęła pisać więc... Napewno będą wrażenia. Sama czytałam i będe czytać. Link - http://neversaynever-story.blogspot.com/


Macie tu Nialla na rowerze i jego boską klatę którą pobił Lewandowskiego


Otworzyłam oczy i spojrzałam w górę. Niall na szczęście w locie mnie złapał. Teraz widziałam tylko jego twarz, wyglądała jak zwykle.
-Dobrze się czujesz ? - spytał.
-W twoich ramionach zawsze dobrze. - uśmiechnęłam się, ale uśmiech zbledł gdy spojrzałam na płonące zabudowanie mojego domu. Chciało mi się płakać. Wtem nadjechała straż pożarna i policja. Irlandczyk podniósł mnie i podeszliśmy do radiowozu z którego właśnie wyszedł policjant. 
-Co się tu stało ? - spytał.
-Jak widać pożar. - powiedział za mnie Niall. Ja tylko przetarłam oczy ze zmęczenia. Znów zebrało mi się do płaczu. Strażacy zaczęli gasić płomienie. Dobrze że ktoś ich w ogóle wezwał. Tak bardzo jestem załamana. Nie mam gdzie mieszkać, wszystko się pieprzy. 
      Blondyn objął mnie ramieniem i mocno do siebie przytulił. Od razu poczułam duszący zapach jego perfum, jednak potrzebowałam ciepła. Tak,tego mi  było trzeba. Oparcia. 
     Policjant spisał raport i udał się spowrotem do radiowozu. Nie miałam nadziei na nic. Na żadną pomoc.
-Niall, ja tam miałam wszystko, nawet moje wspomnienia zostały spalone, zdjęcia, pamiątki... - dotknęłam swojej piersi na której wisiała koniczynka na długim łańcuszku - Jedyne co mi zostało to to. Ta koniczyna. Nic więcej.
-Przykro mi.
-I co mi to da że ci będzie przykro ? Niepotrzebnie zamieszkałam u Eleanor, mogłam po prostu spalić się żywcem razem ze wszystkim. 
-Nie mów tak. 
-Bo co ? Zresztą, czy to by coś zmieniło ?
-Nie wiem.
-No właśnie. Nie wiesz co powiedzieć bo nigdy tego nie doświadczyłeś. Nie wiesz jak to jest tracić część swojego życia, swój tlen, swoje jedyne natchnienie w trudnych chwilach. Ale... Teraz to wszystko prysło ! - pstryknęłam palcami - Nie ma już tego.
-Przecież ja nie mogę cofnąć czasu. 
-Wiem. Ale... Ale... Nie o to tutaj chodzi. Tu chodzi o to wszystko co straciłam... Dobra, nieważne już. Co ja teraz zrobię ? Ja nie mam gdzie mieszkać. 
-Przecież możesz zamieszkać u nas, będzie bezpieczniej, wyprowadzisz się od Eleanor, proszę. Chcę ci pomóc. 
-Chcesz ? Dobrze. 
-Tylko że moja kuzynka... Ona zostanie w Angli dwa tygodnie, będzie mieszkać u nas.
-W porządku, dla mnie może mieszkać nawet w dupie u murzyna,teraz liczy się dla mnie tylko odzyskanie rzeczy i praca. 
-Aha. - tylko to mógł z siebie wykrzesać. Nieważne, nie przejmowałam się tym zbytnio, bardziej się wszystkim innym przejmowałam. 
-Przepraszam, to pani ? Udało się tylko to ocalić z płomieni. - przerwał nam strażak. Trzymał w ręce pudełko, które w połowie swojego zdania mi podał. Boże... Dziękuję. To były zdjęcia. Otworzyłam w mgnieniu oka zapominając o "dziękuję" i manierach po czym zaczęłam przeglądać fotografie w celu sprawdzenia ich stanu. Były nieruszone. Hallelujah ! Dzięki ci Panie ! Jednak... Moja gitara, jej nie było. Gitara taty... To mnie najbardziej bolało. Ten instrument przepisał mi i miałam go szanować, a teraz przez tego... Klemensa moje wspomnienia runęły w gruzach. Teraz tylko proch został.
-Tori... - zaczął Niall. Podniosłam głowę patrząc mu w oczy. Zatrzymał moją rękę która nieustannie grzebała w tym pudełku - Tori ja... 
-Co się stało ?
-Muszę iść. - powiedział. Myślałam że się przesłyszałam. 
-Gdzie ? Gdzie ty chcesz iść ? - ruszyłam za nim. On gdzieś szedł i nawet mi nie odpowiedział. Ale czy zrobiłam coś źle ? Nie, przecież... Nic nie rozumiem. Biegłam za nim, podążał w stronę ulicy - Niall czekaj ! Czekać! - krzyczałam za nim. Nic to nie dało. On nie słuchał mnie. 
       Szukając go i myśląc co się stało, nie zauważyłam gdzie trafiłam. To miejsce nie było mi znane. Jakieś... Bagna, jezioro i las. Tak szybko się zgubiłam ? Dziwne. Jakby Narnia przez dziurę w ziemi bezboleśnie na dodatek. I co teraz ? W ogóle nie znam tego miejsca, ja w ogóle jeszcze nie ogarniam tego Londynu. Boże, jaki on jest.  Niall  coś ukrywa, może powiedzieć prawdę zamiast uciekać. No trudno, widać nie zależy mu na mnie. Nie powiem, ten las mnie przerażał, zwłaszcza że dochodziła już godzina około dziewiątej wieczorem. Znienacka coś zaczęło się ruszać za krzakiem, pisnęłam jak dziecko i zamknęłam sobie usta dłonią. Zaczęłam biec, nie wiem dokładnie gdzie ale strach pozwolił sobie mną rządzić. 
    Nagle potknęłam się o wystający korzeń drzewa i... Wylądowałam na ziemi. No trudno, chyba gorzej być nie może. Byłam cała w błocie, ale... Nevermind. Modliłam się żebym odnalazła drogę. Jest ! Światło. Poszłam w stronę światła, choć niektórzy nie zalecają to ja poszłam. Heheszki, żart. Musiałam iść w tamtą stronę. Po chwili odnalazłam drogę. 
-Oj Niall, grabisz sobie jak nie wiem. - powiedziałam cicho do siebie. Złapałam się za głowę i zaczęłam myśleć. W którą stronę iść, gdzie ja mam się udać ? Usiadłam na pobliskiej ławce. Z przemyśleń wyrwał mnie dzwonek telefonu. 
-Hallo ? - spytałam bezinteresownie, za to bardziej z płaczem. 
-Tori gdzie ty jesteś ? - spytał głos w słuchawce. Kto inny ? Ada a kto inny.
-Niall jest w domu ?
-Nie ma go. 
-Jak to go nie ma ? Czekaj, zadzwonię do niego...
-Ale ważne gdzie ty jesteś. - przerwała.
-Ah... Ja nie wiem, nie mam pojęcia, zgubiłam go, nie uwierzysz co się stało... Boże... - prawie płaczem wybuchnęłam. 
-Co się stało ? 
-Klemens spalił nam dom, to się stało !
-Nie mów ! Zwariował. Gdzie my się teraz podziejemy ? Boże... Niech on mnie nie osłabia. Czegoś okrutniejszego nie mógł zrobić. Trzeba na policję zadzwonić.
-Ja już osłabłam. Ty dzwoń, ja szukam Nialla... Albo będe spała na ławce.
-Znajdź go i szybko przychodźcie, bay.
-Pa.
Ada chyba nie widziała powagi sytuacji. Ja też nie, ale... Nawet nie przejęło ją to że  jestem zagubiona. Trudno, teraz to powiem że do odważnych świat należy. 
     Postanowiłam że wezmę to we własne ręce. Zadzwonię do niego osobiście. Nie będzie mi tak robił. Przyłożyłam słuchawkę do ucha czekając. I co ? Nic. Czekałam nadal.
-Horan odbierz to. Ja cię kocham, odbierz. - mówiłam do słuchawki. Po krótkiej chwili moich idiotycznie wyglądających namów coś się odezwało-Niall ? Niall słyszysz mnie ? Mów coś. Odżyj. 
-Tori nic ci się nie stało ? Cała jesteś ?
-Tak, ale gdzie ty w ogóle jesteś , co ? 
-Przepraszam, głupi jestem. Wszystko ci wytłumaczę. Powiedz gdzie jesteś?
-Ja nie wiem. 
-Proszę, skup się. Nie chcę aby coś ci się stało, wrócimy do domu a rano pójdziemy na policję zgłosić kto zrobił ci to bagno. 
-Nie chcesz aby coś mi się stało ? - powtórzyłam, jednak znacznie ciszej.
-Oczywiście że nie, bo cię kocham, jesteś dla mnie najważniejsza.
-Ty Niall za to jesteś moim powietrzem, tobą żyję, oddycham. Gdybym cię straciła nie miałabym już czym oddychać, bym się załamała i umarła. 
-Nigdy nie pozwolę na coś takiego. Ale serio... Gdzie jesteś ? Popełniłem błąd i teraz chcę go naprawić, czegoś zapomniałem ci jeszcze dać. 
-Nie wiem jak ci to wytłumaczyć, odludzie. Jestem przy jakiejś ulicy, stojątu takie dwa czerwone domki. Kojarzysz ?
-Jak spodnie noszę. 
-A jeśli nie nosisz ?
-To różnie bywa. Dobra już do ciebie biegnę. Nie ruszaj się.
-Nie zamierzam. - rozłączyłam się.

***Pięć minut później***

-Tori czego potrzebujesz ? Ambulans czy apteczka ? Mam bandarz w kieszeni, na wszelki wypadek... - mówił pośpiesznie. Odwróciłam się i zobaczyłam tę samą, słodką twarz chłopaka bez którego żyć nie mogę.
-Ale mi nic nie jest, jestem cała. Tylko potknęłam się i w błocie wylądowałam.
-Trudno mi w to wierzyć, jesteś blada, dobrze się czujesz ? Może masz znów gorączkę... - dotknął mojego czoła. Myślałam że z niego poleję.
-Niallerek, czułam sie przez chwilę słabo gdy patrzyłam na ten płonący dom, teraz jest wszystko w porządku. 
-Chciałem ci coś dać.
-Co takiego ?
Chłopak bez słowa ujął moją głowę w obie dłonie, niezmiernie delikatnie i pociągnął trochę do góry. Obserwowałam go cały czas. Czułam jego oddech nad sobą, nie wiedziałam do czego zmierza, ale podobało mi się to. Przysunął się do mnie tak blisko że pewnie czuł bicie mojego serca, stabilny puls. Powoli zaczął przybliżać swoją twarz do mojej i... Złożył na moich ustach słodki pocałunek. Trwał on dosyć długo, bo nie odrywał ode mnie rąk i warg od moich warg. Byłam najszczęśliwszą dziewczyną na Ziemi, ale ja nie zasługiwałam na to przecież. Przynajmniej tym mnie pocieszał, potrafił. Prawie zemdlałam z emocji, jak zawsze. Znów mnie nieśmiałość pożarła, ale to nieważne. Żeby nie tracić kontaktu z Niallem, zaczęłam mierzchwić jego włosy, on nadal trzymał mocno moją głowę. Robił to co mu się podoba. Takiego uczucia nie da się opisać słowami, trzeba to zobaczyć. Bicie serca przyśpieszyło, przynajmniej u mnie. Staliśmy, ale po chwili już siedziałam na jego kolanach. 
     Nagle poczułam że coś spada mi na twarz, kropla wody. Zanosiło się na ulewę, jednak to wcale nie przeszkadzało nam w okazywaniu uczuć, wręcz przeciwnie, było godnie tak w deszczu się całować. Włosy strasznie mi zmokły, jego też, ale to mu wisiało. 
      Poczułam że wbija on swoje paznokcie w moją skórę. Zabolało, ale to pod wpływem impulsu. Horan i ja byliśmy coraz "bliżej" siebie. Wrażenie jakbym łączyła się z nim, jakby jakaś więź nasz na zawsze połączyła. Myślałam że zaraz jękne z podniecenia, jednak czułość mi na to nie pozwoliła. Dałam się ponieść chwili. Intuicja podpowiadała mi, że zaraz się wszystko skończy. Miałam rację, ta chwila nie mogła trwać wiecznie. 
    Odczepiwszy swoje usta, spojrzał mi w oczy a ja jemu. Miały taki piękny kolor, taki morki niebieski. Marzyłam kiedyś żeby te oczy tak na mnie patrzyły, miliony dziewczyn marzy o tym, a ja już o to prosić nie muszę. Błagania są niepotrzebne, to samo do mnie przychodzi. Niall położył dłoń na moim ramieniu, a drugą pogłaskał mnie po twarzy jej zewnętrzną powierzchnią. Jego oczy świeciły, jak ogniki. Ujrzałam w nich coś czego nigdy jeszcze nie widziałam, to poczucie winy. Ale dlaczego tak nagle ? Dlaczego w owej chwili ? Nie znałam odpowiedzi. On był za tajemniczy.
-Podobało ci się ? - spytał mierzchwiąc swoje włosy. 
-Jasne, czemu nie ? Prawie zemdlałam z emocji.
-Jak zawsze. - zaśmiał się. Założył na głowę swoją czerwoną czapkę, ręce w kieszeń, jakby nic się nie stało - Jeszcze to powtórzymy.
-Trzymam cię za słowo, więc... Teraz mi powiedz czemu ode mnie tak naraz uciekłeś, co ? Co się stało ?
-Ah... To wszystko moja wina. - odparł krótko i usiadł na ławce. Usiadłam obok niego czekając na dalsze wyjaśnienia. Nic, nie mówił nic a nic. To było zadziwiające w jego przypadku. Siedział z rękoma zaplecionymi pomiędzy kolanami spoglądając w ziemię bezcelowo. Robiło się to okropnie niezręczne. 
-Noo... ? I co dalej  ? Śmiało. - dodałam mu otuchy. Na marne, on wciąż udawał że nie wie co powiedzieć. Znam go, widziałam że coś... Coś ukrywa, ale wstydzi się powiedzieć.
-Tori to przeze mnie on ci spalił dom. - wywnioskował niskim tonem. Spojrzałam na niego spode łba.
-Ale jak to ? Nie rozumiem.
-No bo to było tak, że... Klemens do mnie dzwonił wtedy jak byłaś z Harrym, powiedział że jeśli nie zerwę z tobą on spali ci dom, ja powiedziałem że nigdy z tobą nie zerwę, on powiedział że jak nie to w dodatku zrobi ci krzywdę, to ja uznałem aby nie robił ci krzywdy, on powiedział że zadzwoni jak się namyślę.  Byłem wściekły, więc poszedłem do tego klubu z chłopakami. Gdy byłem w tym lokalu już dostatecznie pijany, znów zadzwonił. Co miałem zrobić ? Odebrałem. Pytał czy się zastanowiłem. Powiedziałem że nigdy z tobą nie zerwę, wtedy on że w takim razie spali ci dom. Ja powiedziałem żeby tylko ci nie robił krzywdy może zrobić co chce, ale to pod wpływem tych procentów. - widziałam że jest tym załamany. W sumie miał rację, wychodzi na to że to jego i tego palanta wina. Ale... W gruncie rzeczy się postawił i nie chciał aby Klemens zrobił mi krzywdę. To było wspaniałe, nie mogłam się na niego złościć ale przecież już nie mam domu. Może jakieś odszkodowanie dostanę. 
-Nialler, dlaczego ty to ukrywałeś ? Mogłeś mi od razu powiedzieć, a nie uciekać. 
-Bałem się że zareagujesz zerwaniem.
-W życiu ! Dla Klemensa nigdy, chciał to wykorzystać. On nie jest wart żadnej dziewczyny. Proszę, nie kłam nigdy więcej.
-Obiecuję że teraz będe szczery. 
-Ale pamiętaj że nie do bólu. Czasem możesz skłamać że ładnie wyglądam...
-Tego nie mogę ci powiedzieć. - przerwał w pół zdania.
-Dlaczego ?
-Bo ty zawsze ślicznie wyglądasz.
-Dobry żart.
-Uwierz w swoją urodę i talent.
-Jaki talent ?
-Muzyczny.
-Hahahhaha, teraz to mnie rozśmieszyłeś. Jaa... Przestań mnie rozśmieszać bo pękne. 
-Już lecę.
-To leć. - burknęłam - Naucz mnie śpiewać to pogadamy.
-Nie ma problemu.
-Ja żartuję głupku. - zachachałam się. 
-Serio, kupię ci nową gitarę, zeszyt do nut, śpiewnik, wszystko.
-Nie będziesz mi kupował, sama sobie kupię. 
-Nalegam.
-A ja odmawiam. I bez tego będe cię kochać.
-Od jutra zaczynamy lekcje, a teraz chodź do domu bierzemy rzeczy od Eleanor i razem z Adą idziecie do nas.
-Najpierw kupię sobie gitarę.
-Będziesz grała na mojej. - pociągnął mnie za rękę. 
Do Eleanor było troszeczkę dalej jak do chłopaków. Droga zajęła nam około pół godziny i byliśmy przed domem Elki. Rutyna. Nauczyłam się już drogi na pamięć. W domu panowała niezła atmosfera, Veronica, Elka, Ada i chłopaki balowali sobie w najlepsze. Alkohol główna rola, jak że by inaczej. Jedyny Liam nie pił. Mądry chłopak, wyjdzie na ludzi. Ja również nie mogłam, czyli jesteśmy tacy sami. Ten sam powód ale mniejsza. 
-Wrócili ! - krzyknął Boo Bear przechylając lampkę wina. 
-Tak, wrócili. - potwierdziłam i zauważyłam że Veronica dziwnie się na mnie patrzy. Odwróciłam wzrok - Ada czy ty w ogóle się przejmujesz tym że nie mamy gdzie mieszkać ? - spytałam podchodząc do niej.   Ta spojrzała na mnie jak na idiotkę jakąś.
-Myślałam że żartujesz. - orzekła i od razu "stanęła na równe nogi". 
-A kiedy ja żartuję w takich sprawach ? - byłam oburzona.
-O mój Boże... - szepnęła - Spalili nam dom... - już chciała się rozpłakać, gdy przerwał jej Niall.
-Zamieszkacie przecież u nas. Tori już się zgodziła.
-Tak, zgodziłam się, bo gdzie indziej się podziejemy ? 
-Nie ocaliło się nic ? - odpowiedziała mi pytaniem. 
-Tylko to nasze wspomnienia. - podałam jej pudełko. Wzięła go i przez dłuższy czas nieprzytomnie obserwowała. Dałam jej znak że ma otworzyć. Tam było wszystko. Po chwili takiego przebierania raptownie wyjęła z nich jedno zdjęcie. 
-Patrz, to mama i tata na dniu Świętego Patryka. - powiedziała pokazując mi jakieś zdjęcie. Miała rację, to dzień Świętego Patryka, stali w śmiesznych zielonych ubraniach cali pomalowani. Trzymali małe dziecko a obok nich stała większa dziewczynka oraz chłopak. 
-To jestem ja, ta w warkoczach... O Boże, jak ja byłam uczesana, to Gabriel ten rudzielec, a... To ty. Ten rumiany niemowlak.
-To ty ? - Niall wyrwał mi zdjęcie - Ale słodkaa... Chodźcie zobaczyć !
-Niall oddaj ! Ja się nie śmieję z twoich zdjęć z dzieciństwa ! - krzyczałam próbując odebrać moją własność, jednak on trzymał ją w górze.
-Chcę się trochę z tobą podrażnić. Złap go jeśli potrafisz.
-Grabisz sobie. 
-Liście na jesień chyba.
-Ale suchar ! Oddaj no. - skakałam, wołałam ale nic to nie dało. W końcu poczułam pod swoim korkiem czyjąś głowę i zostałam podniesiona na barana. Na początku krzyknęłam ze strachu. Tym podnośnikiem okazał się Hazza. Złapałam go za jedno ramię a drugą ręką chwyciłam zdjęcie.
-Ej to się nie liczy ! - Niall puścił focha gdy Harry mnie już odstawił. 
-Dziękuję ci dobry człowieku. - wszyscy na te słowa zareagowali oczywiście zaraźliwym śmiechem - Oj nie fochaj się mały, irlandzki chłopczyku...
-A skoro mowa o Irlandzykach. - ucięła mi znów Ada przeglądając jakieś papiery - Tori ja nie nazywam się Ada, a ty nie nazywasz się Anika, ty wiadomo że Tori, ale ja... Ja mam na imię naprawdę Celine, Gabriel to Jack, a Sylwek to Kyle. My nie jesteśmy Polakami.
-Nie ?
-Nie, urodziliśmy się w Polsce, ale nasi rodzice są z pochodzenia Irlandczykami.
-Zawsze myślałam że tylko tata.
-Błąd, to wszystko jest zmyślone i skomplikowane. Rodzice chcieli żebyśmy zawsze  myślały inaczej, trochę to przykre. Może zostawili to nam będąc w nadziei że któregoś dnia się tego dowiemy. 
-Jasne, tylko że sami nie potrafili tego powiedzieć.
-Ale czy to ma jakieś znaczenie ? - spytał Niall - To chyba lepiej. 
-Dlaczego ? Żyłam w kłamstwie całe szesnaście lat i dopiero teraz dowiedziałam się prawdy. To boli. Czujesz to ?
-Oczywiście, ja już to czuję. Bycie Irlandczykiem to chyba fajna sprawa.
-Tak, ale tu chodzi o te kłamstwa. To nie ma znaczenia, masz rację ale co jeśli są jakieś rzeczy o których nie mam pojęcia a mogą mnie postawić w złym świetle ? Wtedy to ja nie wiem co zrobię. 
-Nie martw się, bo nie ma czym. - szepnął Zayn - Ada ma rację, posłuchaj jej. 
-No dobra. - powiedziałam na odczepnego - Eleanor, dziękuję ci za to że tyle dla mnie zrobiłaś.
-Nie ma sprawy. Zawsze mogę ci pomóc. Moje drzwi są dla ciebie otwarte. 
-Dziękuję wam wszystkim, ogólnie za pomoc. Nie wiem co byśmy my ja i Ada zrobiły bez waszej pomocy, zginęłybyśmy. 
-Nie dziękuj, to obowiązkowe. 
-Rany, ja mam jutro do pracy ! - krzyknęłam nagle - Muszę namalować obraz, Zayn prosze powiedz że masz sztalugę i farby. 
-Mam.
-Dziękuję, kocham cię, pożyczysz mi ? - przytuliłam się do niego jak dziecko. On zdziwiony pomasował mnie po plecach.
-Pewnie, ale... Możesz puścić moje krocze ? 
-Oh przepraszam. - od razu głupio mi się zrobiło. 
-Nic nie szkodzi, ciągle ktoś mnie tu dotyka.
-Aha, okej ? - zrobiłam dziwną minę, a on się roześmiał, a jeśli on to i reszta mu zawtórowała. 
    Podeszłam do pokoju żeby spakować swoje rzeczy. Zrobiłam to z lekkim bólem, ale... Nie mogłam ciągle myśleć o tym co się stało. Żyj chwilą i koniec. Tak już będzie do końca życia. 
   Zarzuciłam plecak na ramię i zeszłam na dół gdzie wszyscy czekali, łącznie z Adą która oczywiście już była spakowana i gotowa do wyjścia. Postanowiłam że nie odezwę się ani słowem. Kłamstwo, niebezpieczeństwo... Oh... Temu zawdzięczam dzisiaj ciszę. Nie rozumiem jak można ciągle człowieka okłamywać. Nie zmienię nic, bo to życie nam pisze scenariusz, a los odwala tylko czarną robotę. Gdybym wcześniej wiedziała, że tak będzie, że spotka mnie tyle nieprzyjemności, napewno bym tutaj nie jechała. Ale wtedy nie poznałabym Nialla i reszty ludzików którzy mi pomagają. 
-No nareszcie, ile można ? - spytał Zayn.
Milczałam. Nic nie mówiłam, jak zaplanowałam. Pożegnałam się czule z Eleanor, właściwie to ona się na mnie rzuciła i... Z tą Veronicą oraz resztą udaliśmy się do domu chłopaków. Zwyczajne piętnaście minut drogi, rutyna. Nic szczególnego. Jeszcze w drodze była taka sytuacja, że ta Veronica ciągle patrzyła na mnie "z góry", przysłowiowo. Nie czułam się z tym dobrze, ale co miałam zrobić ? Niall głupek tego nie widzi, nie obroni mnie. No trudno, sama muszę sobie radzić. Potrafię, koniec z tą dziecinną małolatą. Nie będe dłużej udawać słabiaka, nie na moje nerwy to wszystko.
-Kochanie, czemu ty tak milczysz, co ? - zagadał Niall gdy rozgościłam się już w jego pokoju. Usiadłam na na łóżku i zaczęłam zdejmować buty. Szło mi to niezbyt pośpiesznie. Gdy z jednym się uporałam rzuciłam go na ziemię, nie położyłam ale rzuciłam. To samo z drugim. Byłam na maksa zła i przerażona wszystkimi faktami które poznałam dzisiaj. Nie wypuściłam nawet pary z ust. Mogło się wydawać że zaraz rozwalę ten pokój, jednak jest inaczej. Mam ochotę usiąść i płakać. 
-Jak myślisz, dlaczego ? - odpowiedziałam mu pytaniem. Opadłam na poduszki patrząc w sufit. Czekałam co też wymyśli. Zamilkł podobnie jak ja. Raptownie położył się obok mnie, właściwie pochylił się nade mną. Teraz mój wzrok musiał być już zwrócony na niego, nie było wyjścia. Zdjął czapęcję i dotknął mojej skóry.
-Myślę że się czymś martwisz. - odparł gładząc mnie po twarzy. 
-Gratuluję odpowiedziałeś dobrze ! - nie miało to być śmieszne, powiedziałam to z impetem jakbym miała zaraz się rozbeczeć - Martwię się wszystkim, rozumiesz ? Swoim życiem, już powinnam sobie wykopać grób chyba. Głowa już mi pęka od nadmiaru wszystkich myśli. 
-Nie chcę żebyś była taka już do końca życia. Coś ci się źle dzieje.
-No co ty nie powiesz. - mruknęłam i się podniosłam. Poprawiłam włosy i kontynuowałam - Przecież ja umrę.
-Śmieszna jesteś. 
-A ty głupi. Słuchaj tego co mówię, bo to prawda.
-Nie zawsze. Starszy jestem, lepiej wiem.
-Rok ? Jesteś starszy rok, ale ja doroślejsza.
-Nie sądzę. 
-To zacznij. - wstałam i podeszłam do lustra. Poprawiłam ubranie, ale po namyśle zdjęłam koszulę z siebie. Patrzyłam tak na swoje odbicie około sekundy po czym zwróciłam na Nialla swoje spojrzenie - Czy ja naprawdę jestem taka gruba ? - pokazałam na brzuch.
-Nie ? Zmieniasz temat. Tori, wiem że jesteś zła, ale... Ale musisz się ze wszystkim pogodzić. Takie jest życie.
-Łatwiej powiedzieć, trudniej zrobić. 
-Uwierz że jest inaczej.
-Jak inaczej ? 
-Tak, że... - urwał bo do pokoju weszła Veronica.
-Veronica wyjdź. - powiedziałam.
-A jeśli mi się  nie chce ? - odparła. Oj teraz widzę jaka prawdziwa jest ta dziewczyna.
-To masz problem, wynocha my tu rozmawiamy o rzeczach nie dla dzieci.
-Mam szesnaście lat, wolno mi chyba wiedzieć.
-Nie, nie wolno.
-Tori nie spinaj się tak. - Niall złapał mnie za rękę, ale ja ją cofnęłam.
-Właśnie, złość urodzie szkodzi. Której nie masz. - zaśmiała się. Miałam tego dosyć. Wyszłam z pokoju szybciej niż ktokolwiek mógłby mrugnąć. Miała rację, urody nie mam, ale... Nie może sobie i tak pozwalać. Małolata jedna. Co prawda rok młodsza, ale zawsze coś. Na  dole zastałam oczywiście Hazzę który golił sobie nogi. Boże... Jak ja wytrzymam ? Zatrzymałam się przed nim gwałtownie. 
-Harry co ty ? Pięć łazienek jest już naraz zajęte ? - spytałam.
-Mamy sześć.
-Przepraszam, nie dzwoń po gliny. - zaśmiałam się a on mi zawtórował - Czemu tu sobie golisz nogi ? Dlaczego w ogóle golisz nogi ?
-Cel charytatywny. - odpowiedział szczerząc swoje idealne, białe zęby.
-To szlachetne. 
-Wiem.


Cdn.
_____________________________________
Ciąg dalszy wam napiszę jutro z rana < 3 Jednokierunkowych ; )
Macie tu Nialla. Jedno z moich ulubionych jego zdjęć ; ***


5 komentarzy:

  1. kurde co z tą Veronicą ; d
    rozdział świetny, jak Ty to robisz, to ja nie wiem ... A tak swoją drogą, to dzięki za reklamę, odwdzięczę się, chociaż mojego i tak mało czyta. Ale sie rozpisałam :o masz fajniusuego blooooogaaa biczys <3

    OdpowiedzUsuń
  2. dzięki, dzięki. wpadaj czasem na chat ten różowy < 33

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział i powiem , że twój blog jest najładniejszym z wszystkich jakie widziałam , a widziałam jakieś 10000000000;)))
    Haha , ok zaraszam również do mnie ;DD

    OdpowiedzUsuń
  4. żartujeeeesz < 3 oczywiście, wpadam ciągle jak rozdział jest, jestem ciekawa co z Cloe ; )

    OdpowiedzUsuń

Daj koma, odwdzięczę się ♥