wtorek, 7 sierpnia 2012

23. Night of horror and... Slump

Witam was ponownie, dziękuję za komentarze. I dziękuję Lananie, że dała mi swoimi słowami dużo do myślenia, jesteś wielka ! Teraz będe doceniała nawet dwa komentarze, bo skoro jest ich przynajmniej pięć to znaczy że ktoś jednak czyta i moja praca nie idzie na marne < 333
______________________________

Wiecie chyba o co chodzi < 333

-Gdzie jest ta suka ? - spytał. Klemens, ten idiota. Byłam ciekawa dlaczego nie przyszedł z Maćkiem jak za dawnych czasów.
-Jak ją nazwałeś ? - oo widać że Niall już się wkurzył. 
-Słyszałeś. 
-Nie pozwolę ci jej dotknąć. - dodał Harry. 
-Ach tak ? 
O nie, bałam się do czego dojdzie. Klemens jest zdolny do wielu rzeczy. Nim zobaczyłam uderzył Nialla w nos tak mocno że zaczął krwawić, a Harrego powalił na ziemię uderzając w jego bok. Boże, co ja teraz zrobię ? On nie może im robić krzywdy ! Przestraszyłam się ich stanem, Niall powoli zaczął się podnosić, ale nie mógł. Klemens złapał mnie za włosy i zaczął ciągnąć.
-Au... - pisnęłam.
-Cicho kochanie bo usłyszą. 
-Zostaw ją gnoju... - usłyszałam Nialla.
-Puszczaj mnie. - wydarłam się. On pociągnął na te słowa mocniej.
-Nie słyszałeś ? Nie będziesz jej traktować jak szmatę. - chłopak popchał go i ten upadł na ziemię. Wyzwolona rzuciłam się w jego ramiona. Klemens nie dał za wygraną. Wstał i chciał już mnie uderzyć, ale Niall odparł atak i schował mnie za siebie. Wykręcił mu rękę tak że znów przykleił się do ziemi. W końcu i Styles wstał, po czym związał mu ręce. 
-Zadzwonię po policję puki się nie budzi. - oznajmił loczek i wyjął telefon. Dalej już wiecie co zaczął robić, więc nie będe pisać. 
-Nic ci się nie stało ? - spytał Niall głaszcząc mnie po głowie.
-Nie, nic, ale ty krwawisz ! - zawołałam. 
-Troszeczkę.
-Do łazienki marsz. 
Pociągnęłam go do miejsca wspomnianego. Pierwszej lepszej łazienki, stanął nad zlewem. Ja wzięłam tonę papieru i puściłam wodę. Umywalka była cała we krwi. Po dziesięciu minutach wszystko już było z nim okej.  Krew przestała mu lecieć, tylko że oko miał całe fioletowe i podpuchnięte. No tak,  ominęłam fakt że Klemens podbił mu paczadło. 
   Ja przynajmniej byłam pod wrażeniem jego reakcji na to jak mnie traktował. W końcu obiecał że nigdy nie pozwoli mnie skrzywdzić. 
-Niall, w porządku ?
-Tak. Tori on nie ma prawa cię tak traktować. Skąd on wie gdzie jesteś ?
-A ja niby skąd mam to wiedzieć ? Śledził mnie najwidoczniej.
Nikt nie zdążył nawet otworzyć ust jak usłyszeliśmy syrenę policyjną. Wróciliśmy na "miejsce zdarzenia". Niall obejmował mnie i głaskał po ramionach i plecach. Jakby mnie uspokajał. 
-Nareszcie go mamy. - powiedział jeden z policjantów podnosząc Klemensa z ziemi i na pół przytomnego wyprowadzili z mieszkania. Od razu czułam się bezpiecznie i o wszystkim zapomniałam.
-To jest chore, od paru lat czuję się traktowana jak szmata, ale przy was już o tym zapominam. Czuję się kochana i zadbana.
-Cieszę się że jest ci z nami dobrze.
-Dobrze to mało powiedziane, wspaniale się czuję. Megaśnie. Cieszę się że jesteś, że mnie obroniliście oboje i w ogóle. 
-Nie martw się, on więcej tego nie zrobi. 
-Mam nadzieję. 
-Skąd ty w ogóle go znasz ? - wtrącił Hazza. 
-Ze szkoły. - rzuciłam.
-Ale nie robił ci kiedyś krzywdy ?
-NIee... Był moim chłopakiem. Ja... Nie chcę o tym gadać. 
-Dobrze, nie będziemy o tym gadać. - stwierdził Niall - Harry mamy coś procentowego ? Napiłbym się. Tori pijesz ?
-Nie piję i ty też nie, proszę. 
-Ah dla ciebie zawsze słonko. - pocałował mnie w czoło i gdzieś poszedł. Jaki on był słodki.  
   Postanowiłam że już zajmę się tym obrazem. Ale najpierw zadzwoniłam do Zayna żeby się spytać gdzie trzyma sprzęt. Powiedział, że w swoim pokoju, więc pozwoliłam sobie na wejście. Wyjęłam co trzeba i założyłam starą koszulę, żeby nie pobrudzić ciuchów. 
   Cała moja wizja się objawiła, malowanie Tower Bridge poszło mi szybciej niż myślałam. Skończony obraz spryskałam specjalnym, wodoodpornym sprayem aby farba nie odmiękła i zostawiłam go żeby wysechł. 
   Umyłam się i wróciłam do chłopaków, którzy oglądali jakiś film na dvd. Aż dostałam palpitacji serca na widok Nialla i Harrego. 
-Tori siadaj koło mnie. - powiedział Niall "klepiąc" miejsce obok siebie.
-Słyszysz ? - powiedziałam siadając na wyznaczonym dla mnie sektorze. 
-Nie, a co ?
-Jak mi bije serce na twój widok ? Niall jestem w ciąży.
-Co ??? - spytał - Czuję że mi mokro. - oznajmił - Z kim ?
-Z tobą. 
-Ale my jeszcze TEGO nie robiliśmy.
-Wiem, bo ja jestem w ciąży spożywczej, zobacz jak przytyłam, spójrz tylko. - powiedziałam odkrywając koszulkę, blondas raptownie mnie po nim pomasował. Oh jak milutko.
-Nie przytyłaś, jesteś okropnie chuda. Musisz jeść, ostatnio nic nie jesz. Martwię się. 
-Nie martw się  o mnie, najwyżej umrę  z zagłodzenia.
-Nie ma mowy, jutro idziemy do najdroższej restauracji na obiad, ja cię przypilnuję żebyś porządnie się najadła. 
-Ja też, wszyscy się martwimy. Można na ciebie naskarżyć. - potwierdził Liam.
-Odżywiaj się jak należy. - dodał Harry - Zjadłaś chociaż jednego naleśnika ?
-Pół. - mruknęłam i się skuliłam ze strachu. 
-Pół ?! - powtórzył Niall, jednakże znacznie głośniej.
-Ty mi nie praw morałów i kazań panie wszystko lepiej wiem od swojej dziewczyny. Wiem co dobre, nie musisz mi tego stale mówić.
-Dobrze, ale zrozum że się o ciebie martwię, o twoje zdrowie. 
-To wezmę leki, spokojnie. 
-Niczego nie weźmiesz.
-Wezmę.
-Dzieci nie kłóćcie się. - powiedział Liam, a ja przywaliłam mu poduszką.
-A ty się nie mądrzyj. 
-Cicho dziecko specjalnej troski. - powiedział Niall. O nie, tym to mnie wkurzył. 
-Jak mnie tak będziesz nazywać to wezmę garść jakiś leków i się zabiję.
-Tego masz nie robić.
-Tylko żartuję. Jest coś do picia ?
-Jasne, przynieś sobie Frugo. - zakomunikował Lou.
-I Oreo. - dodał Niall - Aha i mleko.
-I może jeszcze pudełko pączków do tego ? - prychnęłam udając się do kuchni. Wyjęłam wszystko o co prosili. Niallowi wręczyłam Oreo i mleko a sobie Frugo.
-Niall ! - wydarłam mu się do ucha.
-Fuck Tori nie drzyj mi się do ucha. - powiedział, a ja zaryłam ze śmiechu - Co ?
-Odkręć mi to. - podałam mu butelkę. Zrobił to o co prosiłam zwinnym ruchem.
-Dziękuję, odwdzięczę ci się w nocy mięśniaku. 
Na to wszyscy wybuchnęli śmiechem, a najbardziej Liam. 
-Z czego wy tak lejecie ? - spytałam.
-Z was, "Odwdzięczę ci się w nocy mięśniaku...". - powiedział Liam dławiąc się ze śmiechu. 
-Już jest noc. To my może już pójdziemy spać... - Niall wstał z kanapy, gdy poszłam za nim usłyszeliśmy jeszcze głos Louisa.
-Tylko bez wariactw dzieci specjalnej troski. Nie głupiejcie, bądźcie rozsądni. 
-Louis ! - krzyknęliśmy chórem. On zrobił minę typu: "Co złego to nie ja" - <klik>
Poszliśmy do sypialni, pierwszy raz będe spać w jednym łóżku z chłopakiem. Kiedyś w końcu to musi się zacząć. Nie mogę się bać do końca życia. No cóż, do odważnych świat należy. I nawet sama zasugerowałam wspólną noc. Trudno się mów, jakoś to będzie.
   Wzięłam prysznic i powiem wam, zdziwiło mnie to co tam zobaczyłam. Wanna była po schodach, więc milsza kąpiel. 
        Założyłam piżamę, która składała się z za-dużej koszulki z nadrukiem i spodni od piżamy. Nic pociągającego. Niall jeszcze przeglądał Twittera, więc miałam okazję schować się pod kołdrą. On nawet mnie nie zauważył. Po chwili zamknął laptopa i odwrócił się, po czym spojrzawszy na mnie badawczo, zrobił wielkiego "banana" na twarzy jakby właśnie zobaczył mnie nagą i się podniecał. Nie powiem było to krępujące, ale jakoś muszę się przyzwyczaić. 
-No co ? - spytałam chowając z zawstydzenia głowę pod kołdrę. Odkryłam ją spowrotem. On nadal się na mnie patrzył.
-Nic. - odparł głucho, wziął ręcznik i pognał do łazienki. Zdziwiło mnie jego zachowanie. Czy zrobiłam coś nie tak ? Nie wiem, dowiem się w swoim czasie. 

***Po pięciu minutach***

Niall już był wymyty i uczesany, nie przepraszam on się nie uczesał, on zmierzchwił włosy. Teraz były strasznie poskręcane i w dodatku rozczochrane, takie jak lubiłam najbardziej, podobnie jak moje. Oh... Może jednak przefarbuję się na blond, ale to już inna część opowieści, no więc wracam.
   Na pozór wydawać się mogło że Niall się mną teraz podnieca, ale jednak... Czym tu się podniecać ? Całe ciało chowam pod ubraniami. Nie wiem nawet czy mu się podobam. Pewnie wolałby seksowną dziewczynę którą nie jestem. Co prawda aż takiego małego biustu nie mam, więc... Mniejsza. Położył się obok mnie w milczeniu. Nie wiedziałam nadal co zrobiłam źle. Zwykle to gada jak najęty. 
-Niall zrobiłam coś źle ? Kotku powiedz mi. - powiedziałam siadając na łóżku. 
-Nie zrobiłaś nic, naprawdę. Idź spać.
-Nie będe spała dopóki nie powiesz.
-Dobrze, co ty się tak chowasz pod ubraniami ? Przecież masz śliczne ciało, młode, dlaczego to robisz ? Nigdy nie widziałem cię nago.
-To co mam ci pokazać cycki i wtedy już będziesz zadowolony ? Jakie to sztuczne. 
-Nie o to mi chodzi. 
-A o co ?
-Odkryj czasem swoje ciałko. Mam prawo je widzieć prawda ?
-No tak, prawda, ale... Nie jestem taka jak ci się wydaje. Jestem obrazem nędzy i rozpaczy. 
-Nie mów tak nigdy więcej bo strzelę focha. 
-Dobrze, co masz zamiar zrobić żebym uwierzyła w siebie ? Zaczarujesz mnie swoimi odżywkami do włosów ? Nie sądzę. 
-Boże o co ty masz sapy ?
-O wszystko i nie mów tak do mnie.
-Dobra, idź spać nie chcę się z tobą kłócić. Dobranoc.
-Nie ma spania. Ja chcę z tobą racjonalnie pogadać. 
-Nie ma o czym. Rano pogadamy, a teraz idź zakop myśli w snach, a mnie daj spokój.
-Dobra, ale nie z tobą. - wzięłam swoją poduszkę i koc, po czym przemieściłam się na kanapę w rogu pokoju.
-A idź sobie, mam całe łóżko dla siebie.
-Proszę bardzo, nie potrzebuję twojego cholernego łóżka. - burknęłam i... Z tej złości od razu zasnęłam.


****Ranem****

Obudziły mnie dźwięki dochodzące z najbliżej toalety. Wstałam i przetarłam oczy. Spojrzałam na zegarek. Wpół do dziesiątej, Nialla już nie było i to dziwne. Postanowiłam że teraz ja go przeproszę, nie wiem dokładnie za co ale go przeproszę. Ta wczorajsza kłótnia nie daje mi spokoju, może on miał rację. Po co ja się wstydzę swojego ciała ? Nie rozumiem sama siebie. 
    Ubrałam to i uczesałam tak. Ponieważ te dźwięki były powodem mojego nieszczęśliwego "powstania z popiołów" poszłam sprawdzić kto się tak tłucze. Tam ujrzałam kolejny zadziwiający widok. Myślałam że oszaleję. Harry stał nago, nawet nie miał majtek. Jego osiemnaście centymetrów na dodatek wychodziło na wierzch.
-Aa... - pisnęłam i zakryłam oczy - Harry co ty zapomniałeś ubrać ? - spytałam.
-Nie, zwykle tak chodzę.
-Załóż ręcznik, nie chcę tego widzieć.
-A co ? Ty nigdy nie chodziłaś nago ?
-Wiesz, nie zdarza mi się to. 
-Chodząc bez ubrań czujesz się wolny, jak sama potwierdziłaś wtedy w szpitalu.
-Gadałam głupoty, ale mniejsza. Załóż przynajmniej ręcznik na "małego". 
-No nie takiego małego.
-Nie jestem w temacie, więc się nie udzielam. Załóż ten ręcznik.
-Louis dawaj ten ręcznik. - powiedział i to był dla mnie kolejny szok. No widzę że Larry Stylinson rozkwita, ale nie bez przesady żeby razem się kąpać - Dobra już. - odkryłam oczy. No wreszcie wyglądał przyzwoicie.
-Dziękuję. Co ty się tak z rana tłuczesz ?
-Jest nieźle po dziesiątej.
-No właśnie o tym mówię ! - zaśmiałam się, a on za mną.
-O panna Tori już się obudziła ? Bo widać i słychać. 
-Najwyraźniej, a co Larry już są w zgodzie ?
-Taa, na to wychodzi.
-Louis proszę powiedz że ty nie jesteś nago ? - Tomlinson siedział w wannie pełnej wody więc napewno był nago - Dobra cofam pytanie, ale Harry nie odpowiedziałeś mi. 
-Szukałem szamponu do włosów, bo tutaj to tylko jakieś odżywki do włosów Zayna.
-To nie był dobry pomysł. - stwierdziłam ponuro.
-Czemu ? Muszę dbać o swoje loczki...
-Nie w tym rzecz. - przerwałam mu - Dbaj o swoje włoski, ale nieco ciszej, nie że coś ci rozkazuję, bo to ja jestem gościem ale...
-Nie ma sprawy, czuj się jak u siebie, możesz nas sobie uporządkować jak chcesz, dostosuję się zwłaszcza tobie. - wyszczerzył ząbki. Opowiedziałam mu tym samym i odeszłam, jednak jeszcze zapomniałam spytać o jedną rzecz, w związku z tym wróciłam lecz wystawiłam tylko głowę za framugę drzwi.
-Gdzie jest Niall ?
-Na dole, robi śniadanie.
-Dziękuję. 
Dałam im spokój i zeszłam powoli do kuchni. Trochę mi głupio było, ale musiałam iść. Był tam gdzie miał być, smażył coś. Nie zauważył jak weszłam, był zbyt zajęty swoją robotą. Położyłam ręce na stole i czekałam aż wreszcie na mnie spojrzy.
-Niall przepraszam... No wiesz, za wczoraj... - powiedziałam z cicha. Odwrócił głowę w moją stronę przez chwilę na mnie dziwnie patrząc. 
-Nieważne.
-Ważne. Jeśli chcesz mnie wyrzucić na zbity pysk możesz to zrobić, nawrzucaj mi.
-Nie dzięki, nie mam ochoty. - odparł i wrócił do swojego zajęcia. No cóż, próbowałam. Przecież do niego nic nie dociera. Spuściłam głowę i usiadłam na krzesełku rozmyślając co dalej. Nie chce gadać, jestem głupia. Do czego ja doprowadziłam ? Wszystko przeze mnie. Czasem człowiek jak coś powie to nie pomyśli. Zrobiłam aferę bez sensu. Aczkolwiek on miał rację. Może ja nie zasługuję żeby z nim być ? Hm... Sama nie mam pojęcia. 
-Dlaczego nie chcesz przyjąć moich przeprosin ? - kontynuowałam. Nic nie odpowiedział. Miałam tego dość. Wstałam i podeszłam do niego. Gapiłam się tak przez jakiś czas, aż szłam dalej do celu - Przestań tak milczeć, kotku proszę.
-Coś jeszcze chcesz dodać ? - odezwał się.
-Nie. - mruknęłam i wyszłam z kuchni. Czułam się źle, naprawdę źle. Zraniłam uczucia mojemu najukochańszemu kotkowi. Postanowiłam że zaniosę ten obraz Chrisowi i może przy okazji spotkam Jennifer. Dawno z nią nie gadałam. Wróciłam po swoją pracę i torbę, po czym niespostrzeżona przez nikogo opuściłam mieszkanie. A zjem na mieście, bo pewnie nie doproszę się śniadania. 
     Przechodząc sobie alejkami Londynu zaczęłam coraz bardziej myśleć o Niallu. Może on mnie wcale nie potrzebuje, może mnie już nie kocha i zmienił zdanie bo jestem zbyt wstydliwa ? Mieszane myśli krążyły bezustannie w mojej głowie. Byłam taka zamyślona że nagle... Nagle na kogoś wpadłam i uderzyłam o chodnik. Na szczęście obraz został w nienaruszonym stanie. Przez chwile miałam rozmazany obraz. 
-Patrz jak chodzisz, ty... Ty... - zaczęłam, ale nie mogłam przez ból głowy się wysłowić. 
-Przepraszam, nie zauważyłem cię. - wybełkotał sprawca (lub też nie) wypadku. 
-Dobra nieważne. Au... Uderzyłam się w głowę. - powiedziałam do siebie próbując jakoś wstać. Chłopak pomógł mi przy tym i podniósł moją torbę - Mam tu ten... Obraz, uff... Jest cały.... - nadal mówiłam do siebie. Fuck ja normalna nie jestem. 
-Może pójdziemy do lekarza, być może dostaniesz wstrząsu.
-Nie, dam sobie radę. Kupię lód i  będzie dobrze. Jest dobrze, nie wymiotuję znaczy że wstrząsu nie będzie. Ja lecę, następnym razem uważaj jak chodzisz.
-Ja właściwie na ciebie wjechałem. 
-Skatem jesteś, zauważyłam. Fajna deska, z motywem Californi ? Świetna. 
-Dziękuję, a zdradzisz mi przynajmniej swoje imię zanim znikniesz ?
-Torres, w skrócie Tori.
-Ładnie, Chad, miło mi. - podał mi rękę którą po długim namyśle uścisnęłam. 
-Przepraszam, śpieszę się. 
-Daj swój numer przynajmniej.
-5432-980. Zadzwoń jak chcesz. - uśmiechnęłam się i pognałam dalej do obiektu pracy. W molochu jak zawsze wielki ruch, wjechałam windą na drugie piętro i tuż przy wejściu powitał mnie nie kto inny jak Christopher. 
Tuż przy wejściu chwiałam się, mógł zczaić że coś mi jest. 
-Tori dobrze się czujesz ? Masz wielkiego guza na czole. - skomentował. Z początku nie wiedziałam o czym mówi, ale dotknęłam swojego czoła i rzeczywiście jakaś duża, wypukła rzecz była usytuowana na moim froncie twarzy. Ah... To pewnie przez ten wypadek. 
-Oj rany... Miałam wypadek jak szłam, jakiś koleś na mnie wpadł. Proszę, to obraz. - podałam mu swoje dzieło. Oglądał go jakąś chwilę, aż odezwał się.
-Nigdy w życiu nie widziałem czegoś podobnego. Musisz mieć niezłe wizje. Wygląda jakbyś patrzyła na ten most i go rysowała. 
-Nie, z pamięci.
-Idealne, rewelacyjne wprost fantastyczne, jutro zrobię ci przelew, dostaniesz podwyżkę.
-Już w pierwszym dniu pracy ? - zdziwiłam się.
-Czemu nie, należy ci się. Za dwa dni wyślę ci kolejne zlecenie. Dzięki.
-Kochany jesteś. - wyszczerzyłam zęby - To na razie ! Mogę już iść prawda ?
-Niezbyt. Musze ci dać lód, nie boli cię to ?  - wskazał na moje czoło.
-Em... Troszkę tak.
Mężczyzna bez słowa poszedł gdzieś na tyły i przyniósł mi okład z lodu. Przyłożyłam sobie na miejsce bólu i pożegnałam się z Chrisem. 
   Podczas gdy przechodziłam obok wystaw sklepowych moje oczy przykuła świetna sukienka 


Tak bardzo mi się podobała, ale gdy spojrzałam na cenę zaniemówiłam. Aż sześćdziesiąt funtów, nie to nie na moje fundusze. Musiałam odejść bo kusiły by mnie głupie pomysły typu kradzież. Odeszłam z myślą że kupię ją kiedyś. Podeszłam do butiku gdzie pracuje Jen. Nie było jej, pewnie skończyła pracę, więc... Musiałam się inaczej sobą zająć. Wybrałam się między innymi do Nando's na śniadanie. Zjadłam pożywne tosty na boczku , zapiłam kawą i to było całe moje łażenie po mieście. Uznałam że wrócę do domu i się zajmę jakąś robotą. Nie no, bez Nialla to była nie robota. Musiałam z nim poważnie pogadać, już zaczęłam tęsknić za myślami że czeka na mnie i zaraz gdzieś pójdziemy. Głupio jest się tak kłócić, w gruncie rzeczy nasz związek już nie jest taki prosty, chłopak plus dziewczyna równa się miłość, dzisiaj on jest skomplikowany. Inny niż kiedyś. My ciągle mamy o coś kłótnie, nieważne czy są to mądre rzeczy, ciągle coś. Zaczynałam czuć się dziwnie. Może tak naprawdę mi się tylko tak wydawało. Nie wiem, naprawdę nie wiem czy ja powinnam się nad tym zastanawiać. Wyjdzie coś z złego z tego wszystkiego. Wracając zerwał się wiatr. Ah... Nie lubiłam tego, bo włosy wchodziły mi we wszystkie dziwne miejsca, nawet tam gdzie nie trzeba. I... Coś przykleiło mi się do twarzy. Zdjęłam tę rzecz - była to gazeta. Pierwsza strona właściwie. Przeczytałam nagłówek: "Zagłada w internecie. Czy ona ujdzie z życiem?". Nie wiedziałam totalnie o co chodzi, ale napewno o jakąś dziewczynę, nieświadoma niczego spojrzałam na fotę zamieszczoną niżej. Jak myślicie kto na niej był ? Oczywiście ja podczas zakupów z Niallem. Jednak wtedy nas namierzyli. Później pisali coś o nas, o tym że fanki mnie zabiją. Trudno się mówi, niech mnie zabiją. Żyje się raz. Zgniotłam ją i wrzuciłam do kosza. Miałam wszystkiego dosyć, ale cóż zrobię ? Zignorowałam to. 
    W domu byłam po pół godzinie. Rzuciłam torbę na podłogę nie patrząc gdzie spada. Głowa mi pękała, myślałam że nie wyrobię. Okład chyba przestał już działać. Musiałam go zmienić, co zrobiłam. Usiadłam na krzesełku przy stole i zaczęłam się namyślać co dalej. Kołowało mi się w głowie i to nieźle. 
-Gdzie byłaś ? - usłyszałam. No, fajne powitanie. 
-W pracy. - odparłam najpierw i się odwróciłam. Niall - Niall ile ja mam przepraszać ciebie za wczorajszą noc ?
-Nie przepraszaj, to nic nie zmieni.
-Dlaczego ?
-Bo ja tak nie chcę żyć.
-Jak to ?
-Nie chce aby tak było.
-Prowadzisz do zerwania ? No nieźle.
-Chyba tak. A co ci się stało ?
-Wypadek miałam, nieistotne. Jak to ? Dlaczego  chcesz to zrobić ? 
-Bo już o nas w gazetach piszą, to nie miało nigdy sensu.
-Ale co ? 
-Ten nasz związek. Teraz on już jest skomplikowany.
-Wyjąłeś mi to z ust. Ale ludzie są ze sobą nawet pomimo trudności. Te wszystkie rzeczy jakie mi mówiłeś to były tylko kłamstwa ?
-Wtedy jeszcze nie. Ludzie są upierdliwi, widziałem dzisiejszą gazetę, wszyscy cię nienawidzą. Zanim dowiedzieli się że jesteśmy razem moje życie było normalne, dzisiaj już nie jest tak jak kiedyś. Nie chcę tego przeżywać. 
-Wspaniale, czyli widać się poddajesz. Dobra ja idę zabrać swoje rzeczy i już zapomnij o mnie. Nigdy mnie nie było w twoim życiu.
Nie czekając na jego reakcję rzuciłam lód na stół i pobiegłam do pokoju. On nawet nie zamierzał mnie gonić. Spakowałam wszystkie rzeczy jakie miałam wsadziłam do plecaka, na dole chwyciłam torbę i wyszłam z płaczem. Jak ja mogłam się nabierać na to wszystko ? On tchórzy, bo coś głupim ludziom i fankom nie pasuje. Zajebiście w złym słowa znaczeniu. Kurde ale co ja robię ? Przecież go kocham. Ah tak... Pomijając fakt że on mnie nie. Myślałam że moje życie jest idealne, ale jednak... Pomyliłam się, popełniłam wiele błędów. Teraz nawet nie mam gdzie pójść. Już wiem, Jennifer mi pomoże. Zadzwoniłam do niej w mgnieniu oka.
-Hallo ? Jennifer pomóż. - powiedziałam ze łzami.
-A co się stało ? Dlaczego płaczesz ?
-Niall... On... On zerwał ze mną przed chwilą, bo nie podobało mu się to co o nas piszą w gazetach, zresztą opowiem ci kiedy indziej, nie mam gdzie się podziać.
-To chodź do mnie. 
-A gdzie ty mieszkasz?
-Niedaleko Mall Street, w wieżowcu numer 2, czwarte piętro zielone drzwi. Znajdziesz ?
-Jasne. Dziękuję ci, jesteś kochana.
-Zawsze na mnie możesz liczyć. 
-Spoko. - pomimo załamania nerwowego próbowałam zachować spokój i się skupić. Odnalazłam na planie miasta który miałam w plecaku ulicę Mall Street na którą bez problemu trafiłam po około dziesięciu minutach. Znalazłam też ogromny wieżowiec drugi. Wjechałam windą na czwarte piętro i odnalazłam zielone drzwi. Zapukałam kostkami, a w nich ukazała się moja przyjaciółka. Od razu wpuściła mnie do środka. Nie wiem czy muszę wam opisywać jej mieszkanie, zostawiam wam wyobraźnię. 
Opowiedziałam ją całą moją historię. 
-...Ale dlaczego ? To takie dziecinne. - powiedziała na koniec.
-Kazałam mu o mnie zapomnieć, ale ja o nim nie mogę zapomnieć. Straciłam moje powietrze, którym z dnia na dzień oddychałam. Teraz już nie mam czym oddychać, on był moim narkotykiem. 
-Wiem co czujesz.
-A ty masz chłopaka ?
-Miałam. 
-Uu... A jak to było ?
-Nie chcę o tym gadać.
-W porządku, nie zmuszam cię. Moja wina.
-Dziękuję że rozumiesz. 
-Mogę u ciebie zostać ? Będe płacić za dom.
-Tyle ile chcesz. A co z twoim domem ?
-Ktoś mi go podpalił i podejrzewam że mój były z Polski.
-Fuck off, jaki kretyn. Jak można komuś dom podpalić ?
-On jest do wielu rzeczy zdolny.
-No właśnie. U mnie zostań nawet na stałe, poszukiwałam zresztą współlokatora. 
-Naprawde mogę ? Jezu wielkie dzięki. 
-A co ty masz na czole ? - momentalnie zmieniła temat. 
-Aaa to. Miałam dziś wypadek, jakiś koleś na mnie wjechał. Ale Jen, ja nie mogę o Niallu zapomnieć. 
-Zapomnij o nim, to debil i tyle. Znajdziesz lepszego.
-O kurde, ale co z moją siostrą ? Ona jest z Zaynem, z kolegą Nialla z zespołu.
-No to problem...
Miała rację, był to duży problem, zwłaszcza że była to moja siostra. No cóż, skończmy to raz na zawsze. Jej się przynajmniej układa. 
   Minął tydzień, a ja nadal nie miałam kontaktu ani z Adą ani z chłopakami, a w szczególności z Niallem.

________________________________
No i mamy 23 rozdział ! Mam nadzieję że się podoba. Komentujcie, chce poznać waszą reakcję i opinię. Myślę że mnie nie zabijecie że zrobiłam zerwanie. ; )


5 komentarzy:

  1. Ja cię zabije za to zerwanie ! :D
    Jak mogłaś ? Byli taką fajną parą .. Ale mam nadzieję, że się jeszcze ze sobą zejdą, bo jak nie to .. To jeszcze nie wiem co xD
    A co ona taka pechowa ? Weź jej daj trochę szczęścia, bo w depresję wpadnie xD
    Czekam na nowy rozdział i jak możesz odwiedź mnie :

    keep-calm-and-go-to-londyn.blogspot.com

    ~ C . M .

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeeeju, jak świetnie.
    Jest ekszyn xD

    OdpowiedzUsuń
  3. super .. dla czego zerwali pisz następny

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawe i świetne rozpoczęcie rozdziału , haha ;))
    Zapraszam do mnie na nn;DD

    OdpowiedzUsuń
  5. Dla mnie byli zbyt idealną parą xd te wszystkien czułe słówka od Nialla zbyt przesłodzone ;p Ciesze się, że zerwali i wyczuwam, że nowy bohater, Chad będzie lepszy od blondaska tylko musisz fotki poszukać xd Pozdrawiam! Rozdział extra ;]

    OdpowiedzUsuń

Daj koma, odwdzięczę się ♥