poniedziałek, 20 sierpnia 2012

33. This one moment change all my life

Jeejku jaki Niall jest słodkiii... ;D

Obudziło mnie codzienne, poranne szczekanie psów w domostwach. Jak zawsze, nigdy nie dało się spać dobrze w miejscu w którym mieszkam. Przyszło mi na myśl, że już niedługo to się skończy, przynajmniej na razie. Tysiące nieprzespanych nocy. Shit! Jakie to życie jest nudne. Przewracałam się z boku na bok, jednak to nic nie dało. Już bym i tak nie zasnęła. No nic to. Spojrzałam na zegarek. Równo ósma. Wow, jestem z siebie dumna. Nie chce mi się o tej porze spać, to jakaś nowość. Nie mam wyboru, muszę wstać, co zrobiłam i pościeliłam łóżko. Byle jak, ponieważ jakoś mi się nie chciało dziś starać. Nic mi się nie chce, może to też jest spowodowane pogodą. Za oknem deszcz i nic więcej. W sumie w Anglii to samo. Wzięłam i otworzyłam szafę z ciuchami. Co dziś ubrać ? Poszłam się umyć. Założyłam to i natapirowałam włosy, które wiecznie się kręciły. Byłam cała zamulona, dosłownie. Ojoj... Harry nie odstawił Rubina jak kazałam, no pewnie mieli własne sprawy. Hue. 
    Podeszłam do drzwi Harrego, który na pewno nie spał i zapukałam do nich. Nikt się nie odezwał. Musiałam jakoś delikatnie wejść. No tak, ja tu chcę się cicho wślizgnąć, aż tu paczę Harrego nie ma. Okejka, to musi być tylko w jednym miejscu, kuchni. 
   Zeszłam mozoląc się po drewnianych schodkach jeden za drugim. Ospale poprawiłam włosy i mój nos już wyczuł jakieś specyficzne zapachy. W kuchni unosiła się woń z tostów, bekonu i jajek. Zobaczyłam mojego zielonookiego przyjaciela przygotowującego herbatę.
-Dzień doberek księżniczko, jak się spało ? Ty o tej porze wstajesz ? Wow.
-Przez psy nie da się tu spać do późna, dlatego nie spóźniałam się nigdy do szkoły. Ja jak już się obudzę to zasnąć nie mogę. Tak w ogóle co robisz ?
-Śniadanie, głodna ?
-Bardzo. 
-Śliczny sweterek. - powiedział podając mi talerz w jajkami i bekonem.
-Dziękuję, podoba ci się ?
-Na tobie bardzo. 
Chyba się zarumieniłam, ale żeby on tego nie zauważył spuściłam wzrok na talerz i zaczęłam sobie  ładować jajka do buzi.
-A ty nie jesz ? - spytałam przełykając pierwszy kęs chleba. 
-Jasne  że tak.
I znów mi się ziewnęło. 
-Spałaś coś w nocy ?
-Jak zabita. 
-Ziewa ci się śpiąca królewno. 
-Zauważyłam. Wyglądam pewnie okropnie. 
-Nie, wyglądasz jak zwykle, wspaniale. 
-Nawet jeśli próbujesz być miły, nie wychodzi ci. Ja wiem że myślisz inaczej, ale dziękuję. Udaj że nic nie widzisz. Taka okularnica codziennie wygląda źle.
-Boże Tori, co z tego że nosisz okulary ? Louis też nosi, to nie jest przecież nic złego. Nosisz aparat na zęby, twój chłopak też, wszyscy jesteśmy tacy sami. 
-No ale dlaczego taki Niall akurat wybrał mnie ? Przecież ma modelki pod nosem, zupełnie jak ty. Możecie być z każdą dziewczyną na świecie, więc... Dlaczego nadal jesteś alone ? 
-Nie szukam modelki, wychudłej i skąpo się ubierającej, ja szukam prawdziwej dziewczyny, normalnej i pięknej. Nie dążę do doskonałości, ani żaden z nas. 
-No ale Harry, możesz mnie posłuchać ?
-Nie, nie mogę. 
-No weź, proszę. Harry, ty nawet siebie nie słuchasz. Ty o niczym nie masz pojęcia. Miałam przesrane dzieciństwo, po pierwsze moi rodzice umarli, po drugie w szkole z powodu pochodzenia miałam doły, nikt nie lubił rudych Irlandek, wierz mi, gdy już miałam około trzynastu lat próbowałam coś robić ze swoim wyglądem, przemalowałam włosy na wiśnię, później miałam ten cholerny wypadek i straciłam wzrok, następnie moi dziadkowie zaczęli mi opłacać operację na zgryz i... Noszę aparat. Wyładniałam na starość. Zawsze już tak będzie. Ja wam chyba niszczę reputację. 
-Dlaczego tak uważasz ?
-Bo zadajcie się ze mną. Cała Anglia już wie. Jak można być tak pojebanym żeby zadawać się ze mną ? No ja tego do jasnej cholery nie rozumiem ! - wstałam i wrzuciłam talerz do zmywaka. Nie wiem co tak bardzo mnie zdenerwowało, może wspomnienia z dzieciństwa pod wpływem impulsu mną aż trzęsło.
-Dobrze się czujesz ? Weź może masz  gorączkę. - spytał Harry zaniepokojony. Odwróciłam się gwałtownie i zmierzyłam go wzrokiem, wprost spiorunowałam go. 
-Nie, jestem zdrowa. 
-To na co ty się tak denerwujesz ? 
-A co cię to kuurrr... Co cię to obchodzi ? - odpowiedziałam pytaniem. Zalałam się łzami i zsunęłam się po ścianie - Wynocha, wyjdź, idę do Nialla sama, nie mam ochoty nikogo w tej chwili widzieć oprócz niego. - poprawiłam makijarz, wpakowałam do skórzanej listonoszki rzeczy które miałam dla niego i wyszłam. Hazza nie wołał mnie ani nie biegł za mną. Pewnie rozumie moje polecenie. Niech siedzi, mam na cały świat focha. 
    Droga do szpitala zajęła mi dobre pół godziny, ale nie narzekałam na nogi, bo choć były krótkie były silne. W końcu pokonuję takie drogi w Londynie codziennie. Szukałam przez dłuższy czas sali na której leżał Niall aż zauważyłam blondyna wyglądającego zupełnie jak on siedzącego w poczekalni, miał jakieś inne ciuchy 
, po drugie miał obandażowane czoło. Podeszłam do niego pośpiesznie. Pewnie nadal się trzęsłam ze złości, ale próbowałam to ukryć. Nie zauważył mnie, wbijał coś na swoim czarnym BlackBerry. Usiadłam obok gapiąc się w jego odwróconą twarz. Kątem oka zapewne zobaczył że obok niego siedzę. Od razu zaprzestał swojego zajęcia. Zwrócił na mnie swoje niebieskie, szklane oczka wlepiając bardzo głęboko w  moje zielone. Starałam się nie okazywać w nich poirytowania ostatnią sytuacją, lepiej żeby nie wiedział o niczym. Pogłaskał mnie po policzku i wytarł samotną łzę spływającą po nim. 
-Jednak żyjesz. - odezwał się. 
-I to dzięki tobie. - odparłam i blado się uśmiechnęłam - Ale nie rób tego więcej, bo jeśli będziesz chciał już bardzo mnie ochronić, to tylko... Tylko umrzyjmy razem, czemu nie ? Będziemy na zawsze together forever. 
-Wolałbym ja umrzeć niż pozwolić tobie.
-To szlachetne, ale więcej mnie tak nie strasz. Bałam się o ciebie, ale... Widać tylko masz stłuczone czoło. Już cię wypisali ?
-Tak, bo... W sumie to ci ludzie są mało co kumaci w angielskim. 
-To Polska. 
-Zauważyłem. - odpowiedział bezinteresownie. 
-Więc... Na co tu czekasz ? 
-Na nic, czekałem na ciebie. 
-No to jestem. Jak się czujesz?
-Nawet dobrze. 
-Nawet ? 
-Nie martw się o mnie, bo to szkodzi na psychikę. - zaśmiał się. Tak, jego kochane poczucie humoru wróciło. Wstaliśmy i wyszliśmy z ośrodka. 
-Ładnie wyglądasz.
-Niedbale, ale dzięki za komplement, dzisiaj szykowałam się na szybko. 
-Przyniosłaś coś mi ? Głodny jestem.
-A tak, zapomniałam. Proszę kocie. - powiedziałam głaszcząc go po głowie i podałam mu wszystko co kupiłam. Zaczął od żelków które pochłonął w sekundę, później dopił kawą, później wszamał całe dwie kanapki i zagryzł czekoladą. Niestety więcej dla niego nie miałam.
-Bałam się że nie lubisz kawy.
-Nieważne, jestem tak głodny że mogę zjeść czy wypić wszystko. 
-Jak wrócimy to coś zjemy. A tak w ogóle zapomniałeś o czymś.
-O czym ?
Zrobiłam mały dzióbek z ust. On chyba zczaił i je musnął.
-Mnie to upominasz, a sam zapominasz.
-Daj spokój, wcale nie. Ja ci się odpłacę dziś w nocy. 
-Mam nadzieję kocie. To jak się czujesz ?
-Bardzo dobrze, oczywiście przy tobie dobrze.
-No weź nie wpieniaj. 
-Nie wpieniam. 
-Skoro już jesteś zdrowy, to mogę ci dać po łbie. 
-Proszę nie dziś, jutro, ale lekki pstryczek. 
-Dobra, dzisiaj nie. Ale nie ujdzie ci to na sucho.
-A tak w ogóle co zrobiłem ?
-Gadasz że ładnie wyglądam. 
-A co źle ?
-Tak !! 
-Okeey, przyznam bo nie chcę dostać po łbie.
-Po łbie dostajesz też z tego tytułu że się śmiejesz ze wszystkiego. 
-Kocham cię. 
-Oh wzajemnie przyjacielu. - poklepałam go po twarzy - Wiesz... Ja muszę jeszcze kogoś przeprosić. Chodzi tu głównie o Harrego, ja się na niego tak wydarłam... Ale to pod wpływem impulsu, na pewno nie będzie chciał już ze mną gadać. 
-Coś czuję że to on pierwszy przeprosi.
-Nie sądzę. 
 Resztę drogi spieraliśmy się o to wszystko. 
-Możesz przestać ?
-Z czym znów kocie ? - odpowiedziałam pytaniem.
-Z tą swoją upierdliwością.
-Gdybyś był bad bitch też byś tak się zachowywał. Nagle zmieniłam się w złą dziewczyneczkę. 
-Zauważyłem, mrrr... Lubię to.
-Serio ? 
-Tak.
-A ja nie. - mruknęłam robiąc Poker Face - Muszę być na haju żeby być bardziej bad bitch, czujesz to ? Tysiące skurwysynów jest na haju i jest spoko, więc ja też mogę, co nie synu ?
-Jakim ty językiem się posługujesz bo ja nie rozumiem ? Nadużywasz wulgaryzmów.
-Przepraszam, odwala mi dzisiaj. Nie jestem żadną bad bitch, nawet nie próbuję, nie przeklinam tyle, nie wolno bo Bóg na nas patrzy. Po prostu posłuchałam paru piosenek i mi się udzieliło.Kiedyś wyrażałam się o wiele gorzej, ale dostałam po pysku więc przestałam. Zmieniłam się w jakąś Candy Girl, bez sensu. 
-Mnie się taka podobasz.
-No way ! Niemożliwe.
-Masz słodką osobowość, tak właśnie słodką.
-Naprawdę ? - zamrugałam swoimi sztucznymi rzęsami. Wtem poczułam czyjąś obecność za nami, nie odwracałam się choćbym miała umrzeć. Bałam się że to któryś z moich prześladowców, ten który mnie chciał wrobić w kradzież. Ścisnęłam ramię Nialla jeszcze mocniej, na pewno miałam mega spocone ręce. 
-Jezu, co ty się tak pocisz ?
Nie odezwałam się, z tego faktu że strach przeszył mnie od środka. Wbiłam paznokcie w jego skórę. Czułam się bezsilnie, zwłaszcza że w tej chwili ogarniało mnie poczucie niebezpieczeństwa. Spuściłam głowę nie odzywając się.
-Słyszysz mnie ? Co ci jest ?
-Nic. - odparłam głucho - Nie odwracaj się.
-Dlaczego ?
-Rób co mówię, Niall a nic nam się nie stanie. Proszę, przyśpieszmy kroku.  - szepnęłam. Chłopak bez słowa przyśpieszył. Wtem nie patrząc pod nogi potknęłam się o korzeń i upadłam. 
-Co się z tobą dzieje ? - spytał już podenerwowany. Odwróciłam się... Nikogo nie było za nami. Boże, co się ze mną dzieje ? Ale ja wyraźnie czułam że ktoś mnie śledzi, nas. Blondas podniósł mnie z ziemi, a ja poprawiłam okulary które miałam na nosie - Tori mówię do ciebie ! - podniósł głos. Zwróciłam moje smutne oczy ku górze wprost na niego. 
-Nie chciałem krzyczeć.
-Nie chodzi o ciebie Niall. Ja... Ja mam jakieś schizy.
-Czemu tak uważasz ?
-Bo... Ah... 
-No mów.
-Chodzi o to że ja jestem chyba chora psychicznie. 
-A weź spierdalaj z takim czymś, nie jesteś.
-Nie ?
-No nie, dlaczego ty tak mówisz ?
-Bo ostatnio mam problemy.
-To nic nie ma do rzeczy. 
-Skąd możesz wiedzieć ?
-Znam parę osób, jestem w temacie.
-Myślisz że wystarczy znać osoby chore ? Musisz to jeszcze czuć.
-Nie byłbym pewny. A może masz gorączkę ? - dotknął mojego czoła. 
-Co wy macie z tą gorączką ? Jak człowiek zachowuje się dziwnie to dla was od razu ma gorączkę ? Nie, Harry kazał mi się leczyć Niall, miał rację.
-On nie mówił tego na serio, na sarkaźmie się nie znasz?
-Wiesz, chyba nie. - odparłam ironicznie - No jasne że się znam głupku ! Wracajmy do domu, muszę się przebrać.
-W porządku. 


Cdn.
__________________________________________
Boże ludziska, myślałam że nigdy nie skończę tego rozdziału, taki mi nudny wyszedł że masakra, ale wy pewnie powiecie że jest fajny. Oj żeby to nie wyszło bokiem, wg mnie gdy się staram wychodzi nie wiadomo co a kiedy nie wychodzi dobrze ;D Skomplikowane to, co nie ? Ale wy mówcie lepiej jak mi wyszło ;)

7 komentarzy:

  1. Wyszło jak zwykle super!

    OdpowiedzUsuń
  2. zawsze ci wychodzi wspaniale

    OdpowiedzUsuń
  3. wyszło fenomenalnie :D - tak , tego słowa jeszcze nie użyłam, w twojej karierze pisarskiej :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ba ze Fajnee ; D

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział super .. *.*

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiesz... Masz strasznie wiele rozdziałów... Rozdział taki sobie.. P.rzez chwilę serio myślałam, że ona jest chora jak zaczęła gadać z Harrym ;p Cóż jak dla mnie powinnaś pomyśleć nad założeniem nowego bloga o czymś innym niż 1D bo stają się oni trochę nudni.. soryy to moje zdanie, możecie się ze mną nie zgadzać ,ale tyle tego jest, że po prostu... nudne powoli się staję. Cóż Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. założyłam nowego, ale ja nie chcę pisać o niczym innym lanano jak o 1d, zrozum. no ale nie mogę usuwać jednego bo jedna osoba tak chce, może na razie rozdział jest nudny itd. ale bądź cierpliwa, nie w każdym rozdziale musi się dużo dziać, nawet nie wiesz co dalej a już stwierdzasz że to nudne. no ale spoko, to twoje zdanie.

    OdpowiedzUsuń

Daj koma, odwdzięczę się ♥