piątek, 24 sierpnia 2012

Część III: 35. Little Smile cz. I

Zayn: Zobacz jaka tamta laska jest śliczna. Niall: Sorry stary, ja już mam dziewczynę ! Ale... Masz rację, jest boska.


Ostatnie chwile spędzone z Niallem były dla mnie wyjątkowe, 
jednak... Ja czułam że w końcu trzeba będzie wracać. Wieczór był nudny, zwłaszcza  że pod koniec wróciła moja babcia. Zaczęła znów narzekać. Zawsze tak było. Już nawet nie wnikałam, nie warto z nią zaczynać rozmowy, bynajmniej gdy wraca z roboty. Miałam ochotę wreszcie pójść z Niallem do sypialni. Niestety, było wcześnie, więc zostawiłam to na koniec. Postanowiłam że jutro zamówię bilety lotnicze do Londynu, w końcu trzeba wrócić na stare śmieci co nie. Nie mogę tu zostać. Ktoś na mnie poluje, a ja czuję się coraz bardziej zagrożona.
    Wieczór spędziliśmy we trójkę oglądając irlandzkie filmy. Zmartwiła mnie postać rzeczy, że Niall tylko jadł i jadł, nie w sensie że to mnie zmartwiało, ale jego zachowanie. Wcinał i gapił się w telewizor. Nie, nie, to też mi nie przeszkadzało, ale gdy chciałam aby mnie przytulił to odwracał wzrok i mówił że jest zadowolony. 
-Kochaniee... - zaczęłam mrugać swoimi długimi rzęsami (jej, dlaczego ja ciągle powtarzam że ona ma sztuczne rzęsy? Mniejsza). 
-Co ?
-Milej się nie da ?
-Oglądam.
Podeszłam do telewizora i stanęłam przed nim twarzą do chłopaków.
-Zasłaniasz. - burknął Harry. Zrobiłam PokerFace, ale nie miałam zamiaru się odsuwać. Zaplotłam ręce na piersiach i czekałam aż któryś wybuchnie i da mi np. w twarz. 
-Czemu jesteś taka wredna ?
-Ja? Wredna ? Dobra, sam się prosiłeś. - wzięłam wazon z wodą i wycelowałam w Stylesa.
-No dobraa, panienko, dogadamy się ! - podniósł rączki do góry. Myślałam że się popłaczę ze śmiechu.
-Ty naprawdę... Naprawdę myślałeś że tym w ciebie rzucę ? - spytałam powstrzymując śmiech z trudnością. Wtem ktoś złapał mnie od tyłu w talii i zaczął łaskotać. Upadłam na ziemię, ale napastnik nie przestawał. Spojrzałam w górę, pochylony był nade mną Niall. No tak, nawet nie zauważyłam gdy ten się zaczaił. 
-Kochanie, możesz przestać mnie obmacywać ? - spytałam popychając go. 
-Myślisz że tak szybko odpuszczę ? Nie ma mowy.
-Pokażę ci bieliznę, tylko mnie nie łaskocz. 
A oto reakcja Nialla



-Okej, już koniec ! 
-Teraz chodźmy w ustronne miejsce, żeby  nikt nie widział. - pociągnęłam go za bluzę. Poszliśmy do mojego pokoju, tak weszliśmy oboje do garderoby. 
-Teraz zamknij oczy. - nakazałam. Chłopak posłusznie przymknął paczałki. To była okazja żeby zamknąć go w tej szafie - Zrób dzióbek, najpierw muszę cię pocałować i... Zaraz ci coś pokażę, okej ?
-Nie ma sprawy. - blondas wystawił dzióbek. Wtedy pocałowałam go i wyszłam z szafy. Zatrzasnęłam drzwi i zamknęłam na klucz śmiejąc się przy tym niczym hiena. 
-Tori ? Gdzie jesteś ? Nie pokazałaś mi bielizny ! 
-No to dobranoc kotku. 
-Kochanie, proszę nie, mam klaustrofobię ! - krzyczał zza drzwi szafy.
-Ja też mam a zostałam kiedyś na dwa dni zamknięta w szafie. - mruknęłam -  Masz karę za łaskotanie. 
-No wiesz co, to chyba powinna być przyjemność. 
-Dla mnie nie.
-Co z tobą nie tak ? Nie bądź taka chamska.
-Przepraszam. 
-Nie przepraszaj to i tak nic nie zmieni. Jesteś jaka byłaś.
-Kiedyś byłam inna, wiesz ? Jak mnie poznałeś, ale skoro tak twierdzisz to musisz mieć rację. 
-Nie, wcale nie o to mi chodziło. Nie smuć się, wiesz że mam niewyparzoną gębę. 
-Nie, nie masz rację. Czekaj znajdę tylko klucz do garderoby. O mam. - wyciągnęłam niewielki kluczyk i otworzyłam mu drzwi - Dobra chodź misiu ! - przytuliłam go najmocniej jak potrafiłam - Ty tak świetnie się przytulasz, jesteś najlepszy w te klocki. 
-Nie zamykaj mnie więcej w szafie, dobrze ? 
-Obiecuję. Dobrze kocie, em... Zamówimy bilety lotnicze ?
-Już to zrobiłem.
-Kiedy ?
-Dzisiaj, przez telefon.
-Aleś ty bystry. - poczochrałam jego długie blond włoski - To na kiedy ?
-Na za dwa dni.
-No to wracamy, co nie ? - pocałowałam go w kącik ust.
-Tori zejdź na dół ! Sylwester wrócił ! - usłyszałam głos babci z dołu. O nie, Sylwester... Akurat teraz mój głupi brat musiał przyjechać? Fuck it off, chyba się zamorduję. Jak zobaczy ten bałagan w swoim pokoju który pozostawił Harry, to chyba zawału dostanie. Jest głupim pedantem.
-O Boże...
-Kim jest Sylwester ? - spytał naiwnie Niall. Spojrzałam na niego spode łba i myślałam że zaraz coś mnie trzaśnie.
-To mój głupi brat, jest w wieku Louisa. No to się zacznie, zawołaj Harrego i powiedz że ma posprzątać jego pokój bo dostanie palpitacji serca jak to zobaczy, pomóż mu a ja zajmę czymś Sylwka. 
-W porządku moje słodkości. - poklepał mnie po twarzy i wyszedł. No to teraz trzeba odwrócić uwagę Sylwka (znaczy Jacka).
-Dobra, gdzie ten tranzystyta ?! - spytałam schodząc po schodach.
-Nie przeginaj struny małpeczko, bo będzie po głowie. - usłyszałam głos Jacka. Posłałam mu szydercze spojrzenie i spiorunowałam nim. Już mi żyłka skakała. 
-Prędzej ty. 
-Dzieci spokój, nie da się z wami normalnie pogadać. - przerwała nam babcia.
-No okeeeey. Ale to nie koniec dzieciaku. 
-Idę się przebrać.
-Nie ! - krzyknęłam gdy już ruszył w stronę schodów. 
-Dlaczego ?
-Bo... Bo... Przyniosę ci ubrania. 
-Co ty zrobiłaś z moim pokojem ? 
-Nic, czemu uważasz że cokolwiek zrobiłam ? - w tym momencie myślałam że zaraz zapadnę się pod ziemię. Rzuciłam się na podłogę i złapał go za nogę, żeby nie mógł iść.
-Kochanie co ty robisz ? - Niall zszedł ze schodów. Ale wpadziocha! Wstałam i rzuciłam mu się na szyję.
-Nareszcie jesteś, on chciał mnie zabić. - udałam poszkodowaną - Jak ten pokój ? - szepnęłam przez zagryzione zęby.
-Posprzątany. 
-Uff...
-Co tak wzdychasz i kim on jest ? I ten ? - wskazał po kolei na Nialla i Harrego, który właśnie wszedł. Zrobiłam FacePalm.
-To Harry,mój przyjaciel którego poznałam w Londynie i...Niall mój chłopak którego też poznałam w Londynie, oni są... 
-One Direction ? Ten zespół na który lecisz ?
-Wynocha ! - popchałam go w stronę schodów, szybko wyszedł. 


________________________________________
Jezu przepraszam że taki bezsensowny wyszedł ten rozdział i nudny, no ale nie mam weny póki co. Muszę wybrnąć z tej i owej sytuacji. ;/



4 komentarze:

Daj koma, odwdzięczę się ♥